Jeszcze rok temu były pannami młodymi, dziś określają się już mianem żon. Polski folkowy zespół Lor, który tworzy czwórka utalentowanych przyjaciółek, nie kazał nam długo czekać na następcę albumu “Panny młode”. Swoją premierę miał właśnie krążek “Żony Hollywood” będący drugim dziełem nagranym przez Lor w całości w języku polskim.
“Panny młode” była jedną z tych płyt, które w ubiegłym roku towarzyszyły mi najczęściej. W tekstach traktujących o wchodzeniu w dorosłość i próbie odnalezienia się w tym świecie łatwo było mi dostrzec moje własne refleksje. Towarzyszyły im piękne, folkowe produkcje. Tematyka “Żon Hollywood” jest zderzeniem potrzeby zachowania prywatności z życiem w blasku fleszy. Niedługi krążek został więc podzielony na dwie części.
Oba rozdziały łączą smyczkowe, krótkie intra. Pięć pierwszych piosenek to najmocniejsze momenty wydawnictwa. Krótką, choć poruszającą balladę o poczuciu, że jesteśmy nie tam, gdzie powinniśmy – “Twój dom” – chwaliłam już po jej ubiegłorocznej premierze. Pięknie wybrzmiewa kolejna spokojna kompozycja – kruche, zaaranżowane na pianino “Drugi taniec”. Uwielbiam w niej śpiew Jagody Kudlińskiej, która każde słowo zdaje się stawiać z olbrzymią uwagą, ale i niepewnością. Świetnie prezentuje się przebojowy “$hrek 2” z chóralnymi przyśpiewkami i łapiącym za serce tekstem o wspominaniu byłej miłości. Nie sposób przejść obojętnie obok inspirowanego country i stylistyką Dzikiego Zachodu “nanana”. Niespodzianką jest obecność Golec Uorkiestra w folkowym numerze “Na drogę”. Mniej do gustu przypadła mi druga część “Żon Hollywood”, na której dziewczyny umieściły utwory o wyraźniejszym popowym sznycie. Słodko prezentuje się singiel “Fanfiction”, ale już w radiowych “My “artyści””, “Niczego nie rozumiem” czy “Uciekaj!” nie znalazłam czegoś, czego mogłabym się uczepić.
Grupa Lor na dobre wskoczyła na moje playlisty w ubiegłym roku. Wydana przez dziewczyny płyta “Panny młode” wciąż jest albumem, który często do mnie wraca. Tegoroczne dzieło Lor zapowiadały etapami, podrzucając nam co jakiś czas nowe kawałki. W efekcie przed premierą “Żon Hollywood” znaliśmy znaczną część materiału, co nieco osłabiło moją ekscytację związaną z premierą krążka. Także i sama zawartość albumu nie prezentuje się tak okazale jak ta, która wchodziła w skład “Panien młodych”. Mniej tu wzruszających momentów, więcej popowych przebojów.
Warto: Twój dom & $hrek 2