RECENZJA: Brandy “Afrodisiac” (2004) (#1553)

Jeśli album “Never Say Never” promowany hitami “The Boy Is Mine” i “Have You Ever?” wystrzelił karierę Brandy w kosmos, to płyta “Full Moon” tylko ugruntowała jej pozycję wśród największych gwiazd r&b. Pozostawało dopilnować tego, by artystka nie spadła z hukiem na ziemię. Z wymienionym teamem i walizką pełną życiowych doświadczeń Brandy przystąpiła do prac nad “Afrodisiac”.

Z Timbalandem u boku i Coldplay na słuchawkach – tak po krótce opisać można punkt, w jakim znalazła się artystka przystępując do tworzenia płyty numer cztery. Prywatnie wplątała się w romans z producentem Big Bertem, którego poznała podczas prac nad “Full Moon”. Para doczekała się dziecka, a zajęta życiem rodzinnym Brandy zaczęła zastanawiać się nad swoją karierą, którą postanowiła pchnąć na inne wody.

Zastanawianie się nad tym, jaką stała się osobą, Brandy przemyciła w utrzymanym w średnim tempie nagraniu “Who I Am”. Utwór nie należy do najciekawszych i zwyczajnie znika przy wyrazistym, nowoczesnym “Afrodisiac”, które przypomina twórczość Aaliyah. Zmarła w katastrofie lotniczej artystka zainteresowana mogłaby być także kawałkiem “Turn It Up” – piosenką żywiołową, ostrzejszą, lekko funkującą. Z imienia wspominana przez Brandy jest w refleksyjnym “Should I Go”, którego melodia bazuje na “Clocks” Coldplay. Brytyjska kapela cytowana jest dodatkowo w “I Tried”, w którym wykorzystano sample “The Clansman” Iron Maiden, co pozwoliło nam przekonać się, jak Brandy wypada w gitarowym wydaniu. Efekt jest niezły, choć więcej ciekawostek tego typu nie potrzebuję. Podobają mi się za to jej romanse z urban (“Finally” i “Who Is She 2 U” brzmiące jak wyjęte z debiutu Mary J. Blige), oldskulowym r&b i hip hopem (“Talk About Our Love” produkcji Kanye Westa) czy ambientem (“Focus”). Dobrze słucha się i błyszczącej ballady “How I Feel”, minimalistycznego “Say You Will” czy energicznego, mało radiowego “Sadiddy”.

Pre-mature release all these albums online makin’ it hard for real entertainers to shine śpiewa Brandy w “Should I Go”, w którym kładzie na szali swoją dziesięcioletnią karierę. Dwie dekady później jej słowa wciąż są aktualne. Żyjemy w świecie przesytu, bo dziś każdy może być artystą i wydać coś swojego, przez co ciężko wyłapać muzykę faktycznie wartą uwagi. Czy taką jest właśnie “Afrodisiac”? Poprzedzająca go płyta “Full Moon” nieco podkopała moją wiarę w Brandy, która przygotowała zestaw piosenek dopieszczonych, lecz pozbawionych emocji. “Afrodisiac” jest powrotem do formy i dowodem na to, że Amerykanka sporo zmieniła się od lat 90. Dziś już nie jest dziewczynką. Jest kobietą, w której sercu sporo się dzieje.

Warto: Who Is She 2 U & Focus

_____________

Brandy ♥ Never Say NeverFull MoonB7

Autor

Zuzanna Janicka

Rocznik '94. Dziewczyna, która najbardziej na świecie kocha muzykę. Nie straszny jej (prawie) żaden gatunek, ale najbardziej lubi sięgać po r&b z lat 90. oraz indie/alt rocka. The-Rockferry prowadzi od 2010 roku.

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *