RECENZJA: Aaliyah “Aaliyah” (2001) (#1422)

Ciężko powiedzieć, by po wydaniu w 1996 roku albumu “One in a Million” Aaliyah miała cały świat u swych stóp. Mimo ciepłego przyjęcia ze strony muzycznej prasy kolejne single nie cieszyły się popularnością dorównującą utworom “Back & Forth” czy “At Your Best (You Are Love)”. O wokalistkę upomniał się za to świat filmu. I gdy ta już dobrze poczuła się za kamerą, fani czekali na jej muzyczny powrót. Ten okazał się być zarazem i pożegnaniem.

Prace nad następcą “One in a Million” rozpoczęły się już w 1998 roku, lecz zawieszono je z powodu aktorskich ambicji młodej wokalistki. Nad nowymi nagraniami Aaliyah pracowała ponownie z Timbalandem i Missy Elliott, dopuszczając do siebie także innych producentów i tekściarzy. Spojrzeli oni na twórczość Amerykanki świeżym okiem. I jeśli wydawało nam się, że “One in a Million” wyłamuje się wszelkim rhythm’and’blusowym schematom, “Aaliyah” udowadnia, że byliśmy w błędzie. Tu dzieje się jeszcze więcej, a nie traci na tym w żaden sposób spójność albumu.

Album rozpoczyna się istną rhythm’and’bluesową operą. Kompozycja “We Need a Resolution” jest zapisem słownej przepychanki między artystką a jej partnerem (tu wciela się w niego Timbaland) o aranżacji wzbogacającej r&b o elementy hip hopu, popu i elektroniki. Przy takim wstępie nieco blado wypada “Loose Rap”, w którym dziewczęce wokale Aaliyah walczą o uwagę z ostrzejszą produkcją. Na właściwe tory wskakujemy wraz z nadejściem zmysłowego, muśniętego karaibską bryzą “Rock the Boat”, by za chwilę przenieść się na klubowe parkiety za sprawą wpadającego w ucho elektro-r&b-popu “More Than a Woman”.

Kolejne trzy utwory tworzą najlepsze trio tego wydawnictwa. “Never No More” to wokalistka sięgająca po vintage’owy soul i zestawiająca go z najntisowym hip hopem. Neo soul przenika zaśpiewane pięknie i z wyczuciem “I Care 4 U”. “Extra Smooth” ukazuje nam zaś Aaliyah w stylistyce urban. Dłuższą chwilę zajęło mi przekonanie się do Amerykanki przemycającej do swojej twórczości elementy… samby. Taką wycieczką na latynoski grunt jest właśnie “Read Between the Lines”. Jeśli to nie jest dla was wystarczająco nietypowe, co powiecie na Aaliyah sięgającą po rock? W elementy tego gatunku w sposób dość szorstki i metaliczny opakowano “I Can Be” oraz “What If”. Łagodniejsze oblicze artystki zerka na nas z kołyszącego “It’s Whatever” oraz emocjonalnej ballady “I Refuse”.

Zaledwie miesiąc Aaliyah cieszyć się mogła z faktu, że światło dzienne ujrzała jej trzecia płyta. Zginęła w katastrofie lotniczej wracając z Bahamów, gdzie powstawał teledysk do kompozycji “Rock the Boat” – singla, który miał rozpalić ogień na listach przebojów i poprawić sprzedaż “Aaliyah”. W wieku zaledwie dwudziestu dwóch lat artystka stała się legendą. Przyczynił się do tego nie tyle nieszczęśliwy wypadek, co muzyka, jaką nam zostawiła. Śmiała, dojrzała, patrząca w przyszłość i inspirująca kolejnych wykonawców. Aaliyah wyprzedzała swoją epokę i gotowa była do wyznaczania trendów. Tym większa szkoda, że odeszła w tak młodym wieku.

Warto: Never No More & Extra Smooth & I Care 4 U

________________

Age Ain’t Nothing But a Number One in a Million

Autor

Zuzanna Janicka

Rocznik '94. Dziewczyna, która najbardziej na świecie kocha muzykę. Nie straszny jej (prawie) żaden gatunek, ale najbardziej lubi sięgać po r&b z lat 90. oraz indie/alt rocka. The-Rockferry prowadzi od 2010 roku.

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *