COVER: Hannah Montana to już przeszłość | #415 Miley Cyrus “Bangerz” (2013)

 25. sierpnia. W Nowym Jorku odbywa się 30. gala MTV Video Music Awards. Statuetki za najlepsze teledyski trafiają do takich artystów jak Justin Timberlake, Taylor Swift czy Bruno Mars. Na scenie zaś szaleje przebierająca się kilka razy Lady Gaga, fałszująca Katy Perry oraz zachwycający team: Macklemore & Ryan Lewis z Mary Lambert i Jennifer Hudson. Zostali oni jednak przyćmieni przez inną gwiazdę. Miley Cyrus. Weszła na scenę, zaśpiewała, zrobiła show i następnego dnia (tygodnia, miesiąca) była na ustach wszystkich. Czy jej wyuzdany image faktycznie jest zaskoczeniem, czy raczej efektem dorastania w show biznesie?

CAN’T BE TAMED

Mając zaledwie 14 lat Cyrus dostała rolę w serialu “Hannah Montana”. Przygody nastolatki, która po szkole staje się piosenkarką, śledził cały świat. Miley vs Hannah była idolką dziewczynek. Ich rodzice też byli z tego zadowoleni. Serial bowiem pokazywał dzieciakom m.in. to jak ważna w życiu jest rodzina i przyjaciele. Uczył, by zawsze mówić prawdę, bo każde kłamstwo prędzej czy później wyjdzie na jaw. Można wymienić tu jeszcze kilka przykładów, ale nie o dydaktyzmie w “Hannah Montana” dzisiaj. Miley wkrótce miała dość bycia osobą stawianą za wzór. Po latach stwierdziła, że potrzebuje odmiany i odeszła z serialu. Jednak łatka “Hannah Montana” przylgnęła do niej na lata. Pierwszą próbę zerwania z wizerunkiem ułożonej idolki nastolatek Miley na dobre zaczęła w 2010 roku. Wydała wówczas album “Can’t Be Tamed” (PL: Nie dam się oswoić). Chociaż same piosenki przeszły bez większego echa, uwagę zwracały nakręcone do nich teledyski. Pierwszym singlem został kawałek “Can’t Be Tamed”, do którego clip wyreżyserował Robert Hales, mający na koncie współpracę m.in. z Nine Inch Nails czy Kings of Leon. Teledysk jest nieco mroczny i porusza temat wolności. Miley wciela się w niezwykłe stworzenie (może za dużo powiedziane, bo wokalistce doczepiono jedynie imponujące skrzydła) zamknięte w klatce i podziwiane przez wszystkich. Wkrótce ze swojego więzienia ucieka, co odczytywać można jako ucieczkę Miley z szufladki z napisem “Hannah Montana”. Dalej poszła w teledysku do drugiego singla – utworu “Who Owns My Heart” – gdzie m.in. występuje w bieliźnie. Clip nie spodobał się rodzicom: To ogromne nieszczęście, że bierze udział w teledysku, który tak epatuje seksem. Przekaz, jaki wysyła swoim młodym fanom, jest diametralnie inny od tego, co robiła wcześniej.

NARKOTYKI, IMPREZY, SKANDALE

Wyzywające teledyski, choć cieszące się złą sławą wśród zatroskanych o swoje pociechy rodziców, są tylko wisienką na torcie skandali, jakie Miley wywołała od 2010 roku. W jednym z wywiadów, na pytanie, czy nie obawia się, że skończy jak inne gwiazdy, które karierę zaczęły robić już dzieciństwie, odpowiedziała: Jeśli ludzie zobaczą mnie w klubie, jak tańczę i się dobrze bawię, to nie chcę, żeby automatycznie pomyśleli, że jestem na dragach, albo pijana. Nie jestem narkomanką. Nigdy nie będę taką osobą. Nigdy w życiu nie powiedziałabym, że nie wypiję alkoholu, bo byłoby to kłamstwo. Można pić we właściwy sposób – w małych proporcjach nic nie jest szkodliwe. Właśnie, w małych ilościach. Był to dobry wstęp do nagrania, które ukazało się jakiś czas później w sieci. Widzimy na nim Miley palącą jakieś zioło. Najprawdopodobniej była to marihuana. Nie zabrakło jednak opinii, że filmik jest zwykłą ustawką. Jaki cel mogła chcieć uzyskać wokalistka preparując takie nagranie? Chodzić mogło o nic innego jak tylko kolejny etap na drodze zrywania z wizerunkiem Hannah. Oczywiście potem Miley wytłumaczyła się z całego zamieszania: Zawiodłam się na sobie, bo zawiodłam moich fanów. Między 2010 a 2013 rokiem Cyrus pojawiała się na pierwszych stronach tabloidów nie tylko ze względu na narkotykową-nienarkotykową aferę. Głośno komentowana była m.in. jej coraz szczuplejsza figura (podejrzewano wokalistkę o anoreksję), jej związek z Liamem (są razem, nie są, są, nie są i tak w kółko) czy zdjęcia z jednej z urodzinowych imprez, kiedy to niekoniecznie trzeźwa Miley lizała tort o kształcie penisa.

BANGERZ

Chociaż wcześniej, jak już się przekonaliśmy, Cyrus grzeczną dziewczynką nie była, na nowy poziom zrywania z wizerunkiem Hannah wkroczyła rok temu, kiedy na twittera wrzuciła zdjęcia z wizyty u fryzjera, podczas której kazała ściąć swoje długie włosy. Przekazała je organizacji, która zajmuje się wytwarzaniem peruk dla osób, które straciły włosy podczas chemioterapii. Chwilę później w sieci pojawiła się wyzywająca sesja zdjęciowa Miley w nowej fryzurze. Nowy styl wokalistki z pewnością miał wpływ na wyróżnienie, które spłynęło na nią od magazynu “Maxim” – Cyrus trafiła na sam szczyt listy 100 najseksowniejszych gwiazd. A co było dalej? Każdy to z pewnością wie: pseudo-seksowny teledysk do “We Can’t Stop”, huśtanie się nago na wielkiej kuli w clipie do “Wrecking Ball”, seksowne pozy w “23” Mike Will Made It oraz pomalowanie całego ciała błyszczącą farbą w “Real and True” rapera Future. Nie można oczywiście zapomnieć o pojawieniu się Miley na gali MTV EMA 2013, podczas której najpierw przechadzała się po czerwonym dywanie w ultrakrótkiej sukience z wizerunkiem 2Pac’a (przywodzi mi to na myśl strój Christiny Aguilery z jednej sesji zdjęciowej z 2002 roku), potem brawurowo wykonała swój hit “Wrecking Ball”. A odbierając statuetkę wyjęła z torebki skręta i zapaliła go na scenie. Ciekawe, czy zrobiłaby to samo w innym niż Holandia kraju, gdzie marihuana jest legalna. Na Cyrus posypały się słowa krytyki a jej zdjęcia ponownie obiegły cały Internet. Nie o to właśnie chodziło? Ciekawa jestem, co Miley wymyśli podczas trasy promującej krążek “Bangerz”. Wydaje mi się, że na scenie pokazała już chyba wszystko.


Jeszcze do niedawna na hasło Miley Cyrus przed oczami stawała mi odgrywana przez nią w disney’owskim serialu Hannah Montana. Cyrus paradująca w blond peruce szybko stała się idolką nastolatek pod każdą szerokością geograficzną, które dumnie przyznawały, że słuchają rocka. Mi osobiście utwory wykonywane przez serialową Hannah nigdy za bardzo się nie podobały. Co innego sam serial – oglądałam go z zaciekawieniem. Był odskocznią od szarej rzeczywistości. Jednak już wtedy zaczęłam się zastanawiać, jak rola Montany wpłynie na samą Miley. Dotąd stawiana była dziewczynom za wzór do naśladowania, dziś zapewne rodzice już nie chcą, by ich pociechy brały przykład z wokalistki.

Nie da się pozostać całe życie dzieckiem. Każdy dorasta i przechodzi w swoim życiu okres buntu. Nie inaczej było z Miley. Ma jednak tego pecha, że jej wejście w dorosłość obserwuje i komentuje cały świat. Po części ona sama dostarcza nam tematów do rozmów (występu z gali VMA 2013 przypominać chyba nie trzeba). Nie jest jednak pierwszą wokalistką, która dojrzewała na naszych oczach i miała dość wcielania się w postać grzecznej, ułożonej dziewczynki. Wystarczy przypomnieć wrzucającą do sieci swoje nagie zdjęcia Vanessę Hudgens; Rihannę, która miała opory pokazać w teledysku do “Umbrella” swoje ciało, co dziś nie stanowi dla niej żadnego problemu; czy Christinę Aguilerę, której szczery i mocny album “Stripped” mówi sam za siebie. Dziś komunikat nie jestem już dzieckiem w świat wysyła Miley. Czy po premierze jej nowej płyty “Bangerz” nadal kojarzona będzie z rolą Hannah?

„Bangerz” jest już czwartym studyjnym albumem Miley Cyrus. Ostatni, „Can’t Be Tamed” ukazał się przed trzema laty. Starsze kompozycje wokalistki zawierały sporo gitar. Sama Miley dobrze odnajdywała się w pop rockowej stylistyce. Na „Can’t Be Tamed” dodała do tego nieco elektroniki („Robot”, „Permanent December”). Nie były to jednak eksperymenty udane. Ja osobiście cieplej wspominam ballady („Stay”, „Forgiveness and Love”). Na „Bangerz” na próżno szukać gitar basowych czy perkusji. Postawiono na popowe piosenki, które urozmaicono hip hopem, r&b czy nowoczesną elektroniką. Otrzymano album ciekawy, lekki i przystępny dla (prawie) wszystkich.

Bardzo pozytywnie zaskoczyła mnie piosenka otwierająca najnowszy krążek Miley. Nosi tytuł “Adore You” i należy do najspokojniejszych utworów wokalistki. Sądziłam, że już na wstępie Cyrus zapoda nam mocny, popowy czy nawet klubowy przebój, a ona wyskakuje z delikatną, romantyczną kompozycją. “Adore You” nie jest jedyną balladą na “Bangerz”. Znajdziemy tu również udany romans Miley z muzyką r&b w postaci niebanalnego, chwytającego za serce “My Darlin'”. Gościnnie w piosence pojawia się Future, co przypomina mi o wspólnym utworze tego rapera i Ciary “Where You Go” – podobnie bujającym i czarującym. Przedstawiać pewnie nie trzeba singla “Wrecking Ball”, w którym lekkie, dziewczęce zwrotki przeplatają się z emocjonalnym refrenem. A sama piosenka odznacza się nutką dramatyzmu. Mniej podoba mi się ballado podobne “Maybe You’re Right”.

Która z pozostałych piosenek zdobyła moje największe uznanie? Jest nią, bez dwóch zdań, “4×4”. Wpada w ucho od razu! Zawiera w sobie wpływy muzyki country (jednak bardziej samym wykonaniem Miley niż melodią), co jest wspaniałym ukłonem w stronę rodzinnych stron. Muzycznie otrzymujemy mieszankę popu i hip hopu. Bardzo lubię też “FU” (ft. French Montana – zbieżność nazwisk przypadkowa) za połączenie hip hopu, elektroniki i orkiestrowych elementów. Świetnie wypadła sama Miley, które głos cudownie się w tej piosence rozwinął i nabrał wyrazu. Do gustu przypadły mi również takie utwory jak pasujące do Rihanny “Love, Money, Party” (czyżby najważniejsze rzeczy w życiu Miley?) oraz mające coś z minajowego hip hopu “Do My Thang”.

Ciekawa byłam, jak wypadła wspólna piosenka Cyrus i Britney Spears. Ex-księżniczka popu znana jest z tego, że niechętnie udziela się w utworach innych artystów. Dla Miley zrobiła jednak wyjątek i zaśpiewała (a nawet nieco zarapowała po swojemu) w “SMS (Bangerz)”. Trzeba jednak postawić sobie pytanie, która wokalistka bardziej na tym duecie skorzystała. Ja osobiście przychylam się do odpowiedzi, że Britney. Miley jest obecnie na ustach wszystkich, budzi wielkie emocje. O Spears nieco już zapomniano.

Pomyłką jest dla mnie numer “We Can’t Stop”. Kiedy pierwszy raz zetknęłam się z tym utworem, zrobił na mnie całkiem dobre wrażenie. Ceniłam to, że nie kapie z niego elektronika, tylko jest tanecznym, popowym kawałkiem. Niestety szybko doszło do tego, że nie mogłam “We Can’t Stop” wysłuchać do końca. Dziś sądzę, że to najgorsza piosenka na “Bangerz”. Charakteryzuje się strasznym wykonaniem (w innych utworach Cyrus brzmi dużo lepiej), pustym tekstem (la da di da di, we like to party) oraz muzyką, która zamiast rozbudzać i zachęcać do zabawy, mnie usypia. Nie przepadam też za niczym nie wyróżniającym się “Drive” oraz electropopowym, nieco kiczowatym “Someone Else”.

Nie sądziłam, że nowy album Miley Cyrus zrobi na mnie pozytywne wrażenie. Wprawdzie słuchając “Bangerz” nadal w pamięci mam feralny występ na VMA 3013, ale coraz bardziej spychany jest on przez samą muzykę na dalszy plan. Miley ma szansę stać się amerykańską wokalistką pop numer 1. Niezłe kompozycje już ma. Teraz tylko musi popracować nad image’m, by ludzie na dźwięk jej nazwiska nie mówili: to ta co język ciągle wywala, ale podoba mi się jej nowy utwór.

3 Replies to “COVER: Hannah Montana to już przeszłość | #415 Miley Cyrus “Bangerz” (2013)”

  1. Miley osiągnęła na pewno to co chciała z ta płytą bo widac że ciężko na niego pracowała. Udało jej się też na pewno zwrócić na siebie uwagę dzięki skandalom i myślę ze na tym jeszcze nie koniec.

  2. “We can’t stop” przypadło mi do gustu, ale dość szybko się znudziło. “Wrecking Ball” mnie nie zachwyca… coś jeszcze z tego krążka przesłuchałam, ale mnie nie powaliło… za jakiś czas na pewno go przesłucham, ale póki co wolę dogłębnie zapoznać się ze “starą Miley” 🙂

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *