Subiektywny przegląd muzycznych wydarzeń 2014 roku.
20. KOPIARA ROKU Uwielbiam Shakirę od lat i muszę przyznać, że wokalistka ma wyjątkowego pecha do afer plagiatowych. Sąd uznał, że piosenka jej “Loca”, jest plagiatem utworu dominikańskiego piosenkarza – Ramona Ariasa Vazqueza. Artysta będzie mógł liczyć na odszkodowanie. Ciekawe, czy Shakirę zdecyduje się pozwać inny twórca – Woodkid. Wyreżyserowany przez Jaume de Laiguana teledysk do mundialowego przeboju “La La La (Brasil 2014)” wygląda jak kolorowa wersja klipu “Iron” z 2011 roku.
Zobacz: Shakira w TOP150 piosenek i TOP75 płyt roku.
19. NAJGORSZY DEBIUT Wokalistka i aktorka, Lea Michele, znana z serialu “Glee” wydała w 2014 roku swoją debiutancką, długo oczekiwaną płytę. Krążek “Louder” przesłuchałam kilka razy. Za każdym przechodząc niewyobrażalne katusze. Jej popowo-taneczne piosenki są po prostu za słodkie, a za mało oryginalne. Lea Michele ma naprawdę dobry głos, nie mogę tego negować. Szkoda tylko, że sama jest postacią dość bezbarwną i nudną. Powtarzającą jedynie sprawdzone schematy i bojącą się eksperymentować. Poza tym na wydanie debiutanckiej płyty “Louder” wybrała sobie chyba najgorszy czas z możliwych. Nie da się ukryć, że popularność “Glee” systematycznie spadała i, co za tym idzie, liczba fanów Michele również się zmniejszała.
18. PROGRAM ROKU Kiedy stacja Polsat ogłaszała, że przygotowuje show o tak abstrakcyjnym tytule jak “Twoja twarz brzmi znajomo”, pukałam się w czoło i dziwiłam, kto będzie chciał oglądać kolejny program z celebrytami. A jednak! Jak bardzo się pomyliłam, pokazał już pierwszy odcinek. Dawno się tak nie śmiałam, patrząc, jak uczestnicy naśladują Lady Gagę czy tańczą “Gangnam Style”. Kolejne odcinki trzymały poziom, a show oglądało się z zaciekawieniem i podziwem dla charakteryzatorów. No i samych gwiazd, bo w końcu nie tak łatwo zacząć z dnia na dzień udawać powszechnie znanych artystów. Warto odnotować, że nagrody dla zwycięzców poszczególnych odcinków idą na cele charytatywne. W czasach coraz bardziej przynudzającego “X-Factora” i nieco drętwego “The Voice of Poland”, “Twoja twarz brzmi znajomo” jest niczym barwny ptak na telewizyjnym niebie.
17. KRYZYS TOŻSAMOŚCI Kim jestem? Spojrzeć w lustro i odpowiedzieć sobie na to trudne pytanie próbowały Jennifer Lopez i Nicki Minaj. Pierwsza z nich po dance popowym krążku „Love?” i klapie singla „Live It Up” postanowiła wrócić do czasów, kiedy znana była jako „Jenny From the Block”. Zapowiedzą tego był utwór „Same Girl”. Jednak na „A.K.A.” na próżno szukać przebojów w stylu „Get Right”. J.Lo miota się dziś między gatunkami i nie daje nam jednoznacznej odpowiedzi, w jakim kierunku zmierza jej twórczość. Nicki zaś, po szaleństwie płyty „Pink Friday: Roman Reloaded”, postawiła na naturalny image. Zaczęła ubierać się bardziej elegancko, a jej muzyka miała być powrotem do pierwszych lat kariery. Nową Nicki zwiastowały takie kawałki jak „Looking Ass Nigga” i „Pills n Potion”. Sukcesu nie było, więc Minaj sięgnęła po dawne sposoby przyciągania uwagi – wydała singiel „Anaconda”, którego okładkę zdobi napompowany tyłek raperki. Na szczęście jej album, “The Pinkprint”, w dużej mierze pokazuje nam dojrzalsze oblicze Minaj. Na jak długo?
16. TELEDYSK ROKU Bez zaskoczenia. O tym, że klip do “The Golden Age” Woodkida będzie najbardziej poruszającym i zachwycającym teledyskiem 2014 roku, wiedziałam już w 2013, kiedy pojawił się jego zwiastun. Video jest, jak na razie, największym dziełem artysty. W niczym nie przypomina klasycznego teledysku. To raczej film krótkometrażowy, do którego muzyka jest jedynie dodatkiem. Woodkid porozcinał utwór „The Golden Age” i pomieszał go z instrumentalnym „Embers” Maxa Richtera. „The Golden Age” to pierwszy klip Woodkida zupełnie pozbawiony elementów baśniowych czy fantasy. Jest za to przedstawione prawdziwe życie oraz bohaterowie z krwi i kości. Pojawia się oczywiście i mały chłopiec, główny bohater pozostałych klipów artysty. Obserwujemy jeden dzień z jego dzieciństwa, który upłynął mu na zupełnie zwyczajnych zabawach. Chociaż rodzina pokazana w klipie nie należy do najzamożniejszych, dziecku zdaje się nie przeszkadzać brak np. najnowszych zabawek. On cieszy się z tego, że są w okół niego życzliwi ludzie. Trafiające do serca dzieło, które ogląda się z rozrzewnieniem.
http://www.youtube.com/watch?v=RWMMdX6KYGM
15. KONCERTY ROKU Już od paru ładnych lat nie musimy spoglądać tęsknym wzrokiem w kierunku Zachodu i denerwować się, że Polska jest koncertową pustynią. Coraz częściej największe gwiazdy nie omijają nas szerokim łukiem, ale wpadają na jakiś występ. W 2014 roku po raz kolejny odwiedziły nas takie zespoły jak Goldfrapp, Within Temptation, Queens of the Stone Age, The National, Kings of Leon, OneRepublic, Faith No More czy Florence + The Machine. Zaśpiewali dla nas też tacy artyści jak Damon Albarn, Kylie Minogue, Lily Allen, James Blunt, Jack White, Hugh Laurie i Katie Melua. Po raz pierwszy zaś z polską (świetną) publiką zetknęli się Lykke Li, The Black Keys, Foster the People, Outkast i Pixies. A to wszystko to tylko wierzchołek góry lodowej… .
14. FESTIWALOWE PROBLEMY Chyba jeszcze żaden rok nie był tak pechowy dla polskich festiwali. Pierwszego dnia Orange Warsaw Festivalu na Warsaw Stage nie odbyły się dwa koncerty, z powodu przewrócenia się jednego z LED-owych ekranów. Pogoda nie popisała się również na płockim Audioriver. Odwołany został festiwal Pozytywne Wibracje, bo dotrzeć nie mogła gwiazda wieczoru – Pharrell Williams. Krakowski Coke Live Music Festival w 2014 roku w ogóle się nie odbył, a FreeForm został przełożony na wrzesień. W porównaniu z 2013 rokiem, line up Open’era wyglądał dość biednie. A jak będzie w tym roku? Oby obyło się bez wpadek.
13. KOMERCYJNY DEBIUT ROKU Australijska raperka nie miała łatwego startu w szołbizie. Ze względu na jej jasny kolor skóry hip hopowe środowisko nie traktowało jej poważnie, a jej kolejne single przepadały na listach przebojów. Sytuacja zmieniła się diametralnie po premierze kawałka “Fancy” (feat. Charli XCX). Piosenka Iggy spędziła na szczycie amerykańskiej listy Billboard Hot 100 aż siedem tygodni, czego nie udało się nigdy wcześniej osiągnąć żadnej innej raperce. Klip do “Fancy” jest jednym z najchętniej oglądanych teledysków 2014 roku. A inne single? “Black Widow” (z Ritą Orą) dotarło do TOP10 w takich krajach jak USA, Anglia i Kanada, “Problem” (feat. Ariana Grande) dobrze przyjęło się w USA, Anglii, Irlandii i Nowej Zelandii. Szczerze mówiąc, trudno mi wymienić tytuł choć jednej solowej piosenki Iggy. Największe sukcesy święci ona bowiem w duetach. Chętnie przyjmuje zaproszenia od innych gwiazd (Jennifer Lopez, T.I., Jennifer Hudson), a także sama nie boi się podbijać do innych artystów z pytaniem, czy nie spotkaliby się w studiu (MØ, Ellie Goulding, Britney Spears). Ma jednak potencjał, jeśli chodzi o solowe kawałki – wystarczy posłuchać “We in This Bitch”. Singla #1 jednak z tego nie będzie… .
12. DUETY ROKU W 2013 roku zachwyciła mnie płyta “Foreverly” nagrana przez Norę Jones i Billie Joe Armstronga. W 2014 wyróżniły się trzy kolejne krążki stworzone przez gwiazdy w duetach. Najpierw dojrzałe r&b i soul zaprezentowali nam Toni Braxton i Babyface, potem w świat jazzowych klasyków zabrali nas Tony Bennett i (!) Lady Gaga. A pod koniec roku odbyła się premiera pierwszej płyty duetu You+Me, stworzonego przez P!nk i Dallasa Greena. A jakie inne pojedyncze duety zaskoczyły mnie jeszcze w 2014 roku? Należą do nich m.in. Ariana Grande & The Weeknd, Beyonce & Nicki Minaj, Coldplay & Avicii, Disclosure & Mary J. Blige, Jennifer Hudson & Iggy Azalea, U2 & Lykke Li, SBTRKT & Ezra Koenig, Benny Benassi & Serj Tankian, Nicki Minaj & Jessie Ware. A jakie są wasze typy?
11. GORZEJ NIŻ EBOLA Tolerowałam Taylor Swift, naprawdę. Podobały mi się jej takie piosenki jak “Love Story”, “Mean” czy “Begin Again”. W swojej pop-country stylistyce wypadała naturalnie i ciekawie. W popie niestety zawodzi, a żadna z piosenek nie sprawia, bym chciała do “1989” wracać. Jeszcze bardziej od Taylor odpycha mnie szum, jaki robi się w okół niej po wydaniu każdej kolejnej płyty. Swift wyskakuje z lodówki. Wszyscy piszą o jej kolejnych rekordach, o wynikach na listach przebojów, o liczbach sprzedanych kopii “1989”. Nikt jednak nie wspomina o… muzyce. W sumie i tak nie ma o czym. PS. Za nadużywanie słowa slay (Slaylor Swift itp) powinny być nakładane kary nie pieniężne, lecz cielesne. Strasznie gimbusiarskie słówko.
10. IMPREZA ROKU Raz na cztery lata mamy do czynienia ze zjawiskiem, które łączy ludzi na całym świecie, bez względu na ich religię, płeć czy kolor skóry – Mistrzostwa Świata w piłce nożnej. Obojętne na miesiąc zmagań o puchar świata nie były gwiazdy muzyki. Najaktywniejszą na tym polu okazała się być Rihanna, której udało się nawet poznać osobiście zwycięską drużynę z Niemiec.
Otrzymaliśmy dwie mundialowe składanki. Oficjalną, „One Love, One Rhythm – The 2014 FIFA World Cup Official Album”, promowało sympatyczne „We Are One (Ole Ola)” Pitbulla, J.Lo i Claudii Leitte. Drugą, „Pepsi Beats of a Beautiful Game”, przygotowała marka Pepsi, która do współpracy zaprosiła m.in. Janelle Monae i Santigold. Warto odnotować również świetny hymn reprezentacji Belgii „Ta fête”, wykonywany przez Stromae i zobrazowany widowiskowym klipem.
9. TRANSFER ROKU Fanom piłki nożnej z pewnością nie obce jest pojęcie transferu, czyli sytuacji, kiedy zawodnik przechodzi grać do innego klubu. Słowo to można wykorzystać też w kontekście Kelis, która opuściła wytwórnię Interscope i podpisała kontrakt z brytyjskim niezależnym labelem Ninja Tune, który daje swoim podopiecznym wolność. Dzięki temu Kelis mogła porzucić świat klubowych brzmień (płyta „Flesh Tone” z 2010 roku) na rzecz nieco retro albumu „FOOD”, który ja, spragniona muzyki Amerykanki bez komputerowej otoczki, łyknęłam w mgnieniu oka. Artystyczny transfer z ‘Legii Warszawa do Bayernu Monachium’ można powiedzieć. Życzę Kelis, by jak najdłużej pozostała na Wyspach Brytyjskich, bo służy to nie tylko jej, ale przede wszystkim jej muzyce.
8. ARTYSTYCZNY DEBIUT ROKU Karierę zaczynała od występów w klipach takich gwiazd jak Jessie J czy Kylie Minogue. Dziś jest od nich nie tyle sławniejsza, co bardziej podziwiana i szanowana. FKA twigs do drzwi muzycznego biznesu zaczęła pukać w 2012 roku, wydając epkę “EP1”. Na cały longplay (“LP1”) czekać musieliśmy jednak do 2014 roku. Było warto. W moim posumowaniu roku artystka uplasowała się w pierwszej dziesiątce najlepszych wydawnictw. W swoich zestawieniach nie pominęły jej takie magazyny jak “Pitchfork”, “The Guardian” i “Rolling Stones”. A to tylko wierzchołek góry lodowej. FKA twigs za swoje dzieło nominowana była do Mercury Prize, a w lutym ma szansę zdobyć Grammy. Niektórzy pewnie powiedzą, że nie warto sięgać po jej album, bo flopnął na listach przebojów. Puknijcie się w czoło. Zawartość broni się sama.
7. NAJBARDZIEJ PRZEREKLAMOWANY ARTYSTA Rano, w południe, wieczorem i w nocy. Na ulicy, w sklepie, u fryzjera. Ciągle atakowani byliśmy przebojem „Happy” Pharrella Williamsa. Ta pozytywna, optymistyczna piosenka zakupiona została przez dwanaście milionów osób i spędziła na liście Billboard Hot 100 dziesięć tygodni. Niestety, mi osłuchała się tak szybko, że zaczęłam reagować na nią alergicznie. Cały świat był nieznośnie happy. Utwór sprawił (a wcześniej zwiastowały to hity „Get Lucky” i „Blurred Lines”), że Pharrell Williams wrócił do łask i wydał pierwszy od ośmiu lat album „G.I.R.L.”, który jest, moim zdaniem, jedną z najbardziej monotonnych płyt roku. Dużo szumu o nic, tym bardziej, że kolejne single przepadały na listach.
6. METAMORFOZA ROKU Brytyjska wokalistka Sophie Ellis-Bextor opuszcza parkiety londyńskich klubów i kieruje swe kroki na wschód Europy. Z takich państw jak Rosja czy Ukraina przywozi nie tylko miłe wspomnienia, ale i inspiracje do tworzenia nowych utworów. Efektem tych wycieczek jest album „ШАNDԐЯLUЅT”. Sophie niesamowicie mi zaimponowała. Nie bała się porzucić gatunku, który przyniósł jej popularność, na rzecz czegoś niszowego. Za chęć do eksperymentów – brawa. Za tak dobre kompozycje – owacje na stojąco. Chociaż nowe piosenki Sophie nie mogą przebić się na listach przebojów, są tak ładne i klimatyczne, że warto dać im szansę.
5. BITCH I’M MADONNA Nowa płyta Królowej Popu, następczyni dość słabego “MDNA”, ukazać się miała w 2014 roku. Madonna jednak wolała dłużej nad nią popracować, by nie oddawać w nasze ręce czegoś nieudanego. Jej plany nieco pokrzyżowali hakerzy. Co jakiś czas w sieci lądowały bowiem fragmenty dem premierowych kompozycji artystki. Madonna przymykała na to oko, lecz miarka przebrała się w grudniu, kiedy do sieci trafił cały (!) album, zatytułowany, według złodziei, “Iconic”. Wokół wokalistki znów rozpoczął się szum, który ona wykorzystała, ujawniając okładkę i tytuł nowej płyty (“Rebel Heart”), singiel oraz kilka dodatkowych kawałków. Poziom z lat 90. to to na pewno nie jest, ale zawsze miła odmiana po “Girl Gone Wild”.
4. NAJBARDZIEJ NIEDOCENIONA ARTYSTKA O tym, że Mariah Carey jest ikoną muzyki, łatwo zapomnieć, patrząc na to, jak na listach bestsellerów radzi sobie jej ostatni album „Me. I Am Mariah… The Elusive Chanteuse”. W USA płyta doszła do 3. miejsca i do sierpnia sprzedała się jedynie w stu tysiącach egzemplarzy. Niezbyt zadowalające informacje płynęły również z Anglii, Niemiec czy Australii. Po części jest to efekt ogólnego spadku sprzedaży płyt cd, a po części efekt nikłego dziś zainteresowania postacią Carey, nad czym ja bardzo ubolewam, bo trudno przecenić jej takie jej krążki jak “Butterfly” i “Music Box”, czy zapomnieć o przebojach “Vision of Love”, “One Sweet Day” czy “We Belong Together”. Nie wydaje mi się jednak, by Mariah, która przez całą karierę sprzedała więcej albumów niż niejedna popularna dziś wokalistka sprzeda przez całe swoje życie, rwała sobie z tego powodu włosy z głowy. Jednak niesmak pozostał, że młodsze pokolenie nie jest w stanie docenić jej talentu.
3. KOMERCYJNO-ARTYSTYCZNY DEBIUT ROKU To się musiało tak skończyć. Świat nie zostawił laureata 2014 BRIT Critics’ Choice Award, Sama Smitha, samego sobie. Mnie na początku wrażliwy Brytyjczyk bardzo irytował. Nie mogłam znieść utworu “Money on My Mind”. Jednak poruszająca ballada “Stay With Me” zmiękczyła moje serce. Debiutancki album Sama, “In the Lonely Hour”, wywołała spore poruszenie. Krążek sprzedał się w milionie kopii zarówno w USA, jak i Wielkiej Brytanii, będąc jedynym albumem z 2014 roku, któremu ta sztuka się udała. Singiel “Stay With Me” doszedł do 2. miejsca na amerykańskiej liście najpopularniejszych piosenek, zostawiając w tyle miałkie popowe propozycje Maroon 5, Ariany Grane i Jessie J. Sam Smith jest również jednym z faworytów do zgarnięcia Grammy. Nominowany został w aż sześciu kategoriach, w tym w czterech najważniejszych.
2. POWRÓT ROKU Od początku swojej trwającej od 1978 roku kariery Kate Bush odbyła tylko jedną trasę koncertową – The Tour of Life w 1979 roku. Niestety, po tych występach artystka nie zdecydowała się już na kolejne koncerty. Aż do tego roku. Od sierpnia do października Bush dała kilkanaście (dosłownie!) muzycznych spektakli w londyńskim Hammersmith Apollo. Po raz pierwszy jej fani usłyszeć mogli na żywo takie piosenki jak “King of the Mountain”, “Hello Earth” czy “An Architect’s Dream”. Bilety na trasę koncertową Before the Dawn Your rozeszły się w piętnaście minut. Powrót Kate spowodował też wzrost zainteresowania jej płytami. Dzień po pierwszym show na listę bestsellerów w Anglii weszło aż jedenaście jej albumów. W późniejszym czasie osiem z nich dotarło do TOP40, co sprawiło, że Bush stała się pierwszą artystką, która jednocześnie umieściła tam tyle płyt. Tym samym pobiła rekord należący do Madonny (3 płyty w 1987 roku).
1. PŁYTOWE NIESPODZIANKI ROKU Kiedy pod koniec 2013 roku Beyonce nagle wydała swój piąty album i, dzięki temu, osiągnęła niebywały sukces, wszyscy zaczęli zadawać sobie pytanie, kto w najbliższych miesiącach zdecyduje się na taki krok. Odpowiedź nadeszła dopiero pod koniec lata. Najpierw za darmo (!) użytkownicy iTunes mogli pobrać wielokrotnie przekładaną płytę U2 “Songs of Universe”, a chwilę później na torrentach swój drugi solowy krążek “Tomorrow’s Modern Boxes” umieścił Thom Yorke. Kosztujący 6 dolarów album w tydzień znalazł milion nabywców. 7. listopada na iTunes ukazała się przesuwana w nieskończoność debiutancka płyta Azeali Banks. W inny sposób zaskoczyła Amy Lee. Przygotowała bowiem muzykę na soundtrack do filmu “War Story” i zaprezentowała nam się m.in. w elektronicznym repertuarze. Ciekawy krążek wydała również Mary J. Blige. Artystka nagrała go w Anglii z lokalnymi muzykami (m.in. Disclosure, Sam Smith). Zaskoczeniem był również nowy album Leonarda Cohena “Popular Problems”. Poprzednia płyta wokalisty (“Old Ideas”) ukazała się zaledwie dwa lata wcześniej, a artysta znany jest z robienia długich przerw między kolejnymi wydawnictwami. Sporo sensacji wywołała również pierwsza od czternastu lat płyta D’Angelo “Black Messiah”.
……………………………………………………………………………….
2014 rok był dla mnie, jeśli chodzi oczywiście o blogowo-dziennikarskie sprawy, bardzo udany. Moja recenzja “I Never Learn” Lykke Li trafiła do gazety “LAIF”. To mój debiut w prasie. Mam nadzieję, że co nieco ode mnie przeczytacie jeszcze w papierowym magazynie. A jak nie, to zawsze zostaje dwumiesięcznik “MadHouse”, który ukazuje się na stronie od 2011 roku. W 2014 roku oddałam w wasze ręce sześć numerów. Na okładce wylądowali m.in. Coldplay, Sia i Diana Krall. W gazecie zadebiutowały dwie nowe rubryki: Piosenką po mapie (przegląd utworów o jednym konkretnym mieście) oraz Black Radio (przypomnienie o najważniejszych płytach r&b).
Nowością na blogu jest dział Wywiady. Na razie baza przeprowadzonych przeze mnie rozmów prezentuje się dość ubogo, ale z czasem z pewnością się rozrośnie. Zapraszam więc do poczytania, co do powiedzenia mają Fink i Gabriella Cilmi. Powiększyła się za to ilość relacji z koncertów. Dowiedzieć się możecie o tym, co działo się na polskich koncertach takich gwiazd jak Balthazar, Monika Borzym, Damon Albarn, Kylie Minogue, SOHN i Rebeka. Nie zabrakło i relacji z Orange Warsaw Festival (pierwszy dzień). W 2014 roku przygotowałam również dwie rocznice: świętowaliśmy 20. lecie debiutu Aaliyah i Brandy oraz 50. urodziny Diany Krall. W ubiegłych miesiącach powrócił mi również zapał do tworzenia rankingów. O ile w 2013 roku otrzymaliście ich jedynie dwa, tak w 2014 było ich aż pięć. Na 2015 roku planuję zaprezentować ich jeszcze więcej.
Najczęściej słuchani artyści
- The Black Keys
- Coldplay
- The National
- Arctic Monkeys
- Toni Braxton
- Mariah Carey
- Fink
- Kate Bush
- Lana Del Rey
- Madonna
Najczęściej słuchane płyty
-
Coldplay – Ghost Stories
-
Lana Del Rey – Ultraviolence
-
Fink – Hard Believer
-
Damon Albarn – Everyday Robots
-
SBTRKT – Wonder Where We Land
-
The Pretty Reckless – Going to Hell
- Arctic Monkeys – AM
- FKA twigs – LP1
- Jessie Ware – Tough Love
- The National – Trouble Will Find Me
Najczęściej słuchane piosenki
-
Coldplay – Midnight
-
David Lynch – The Big Dream (Moby feat. Mindy Jones reversion)
-
George Ezra – Spectacular Rival
-
Coldplay – O
-
Imagine Dragons – Warriors
-
Fink – Shakespeare
-
Coldplay – Magic
- SBTRKT feat. Ezra Koenig – NEW DORP. NEW YORK
-
Coldplay – Always in My Head
-
Coldplay – Oceans
* dane: last.fm
Na koniec czas na wyniki waszego głosowania w drugiej edycji MadMusicAwards.
Płyta roku: Lana Del Rey Ultraviolence
Singiel roku: Katy Perry Birthday
Wokalistka roku: Lana Del Rey
Wokalista roku: Ed Sheeran
Zespół roku: The Veronicas
Debiut roku: FKA twigs
Powrót roku: Sia
Kolaboracja roku: Jessie J & Ariana Grande & Nicki Minaj Bang Bang
Najlepsi live: Florence + The Machine
TR Charts Best numer #1 Song: Katy Perry ft. Juicy J Dark Horse
Filmowy utwór roku: Charli XCX Boom Clap
Bardzo ciekawa notka. Miło się takie czyta.
Odniosę się do kilku punktów. Program Twoja Twarz Brzmi Znajomo był dla mnie fajny… do czasu. O ile same występy i idea pomagania potrzebującym jest jak najbardziej ok, tak jurorzy niemiłosiernie mnie denerwują. WSZYSTKO jest dla nich wspaniałe, cudowne i najlepsze. Ja rozumiem, że artyści bardzo starają się by ich występy były udane, ale samo staranie się to nie wszystko! Od Taylor Swift w tym roku bardziej denerwowała mnie tylko Ewelina Lisowska (niskie ceny) i Nicki Minaj (Anaconda). Debiutem roku zdecydowanie jest dla mnie album Tuomasa Holopainena <3 Słuchałaś? 😉
Miło, że Lana została artystką roku, a jej UV albumem roku.
Pozdrawiam, Namuzowani.blog.onet.pl
Świetnie czytało mi się tą notkę. Można powiedzieć, że takie podsumowanie roku 2014 w pigułce. Jennifer Lopez faktycznie nie może się odnaleźć w muzyce, a najchętniej i tak tworzy duety z Pitbullem. Te problemy na OWF były trochę żałosne, przewaliły się telebimy i koncert bam odwołany… Nie udał się ten festiwal. Cieszę się, że Iggy Azalea można tak powiedzieć zadebiutowała w tym roku, lubię od niej piosenki. Taylor Swift, Nicki Minaj i Pharrell to porażki i nieporozumienia roku. Chociaż Minaj nagrała ładną balladę Bed Of Lies, ale ona raz nagrywa coś fajnego, a innym razem mega szajs. Cieszę się z obecności Sama Smitha na scenie muzycznej i miałem tak samo jak ty. Money On My Mind nie trawię, okropny utwór, ale reszta utworów od niego jest świetna. Mam nawet jego płytę. 🙂 Madonna nie wiem po co wraca do muzyki, powinna już przejść na emeryturę… Słuchałem kilka utworów od Sophie i muszę przyznać, że ta jej inspiracja muzyką wschodnią wyszła jej nieźle i jej grono fanów napewno zauroczyło się jeszcze bardziej jej muzyką. 🙂
Gratulacje za te wszystkie sukcesy w blogowaniu w tym roku, oby ten przyszły był jeszcze lepszy 😀
http://zyciejestmuzykaaa.blogspot.com
Sam Smith jest genialnym wokalistą.Uwielbiam jego piosenki 🙂
PS: Vanessa wraca z siłowni-więcej w NN
http://www.vanessa-actress.blog.onet.pl
Bardzo ciekawe podsumowanie. Muszę przyznać, że widać sporo pracy jaką włożyłaś w ten tekst. Pozdrawiam i dziękuje za tak dobry tekst 🙂
Kopiara roku: Shakira – padłam hah! Moim zdaniem nie tylko Pharrell ale też i Iggy jest przereklamowana. Sam narobił szumu. Ciekawa jestem jak dalej potoczy się jego kariera.
Bradzo fajny post. Przyjemnie się go czytało. Gratuluję sukcesów i życzę ci, żeby w 2015 było ich więcej.
Nowa notka na http://www.Rebelle-K.blog.pl Zapraszam.
U mnie NN- zapraszam 🙂
http://www.ewa-singer.blog.onet.pl
Szczerze, to bardzo słaby ranking. Piszesz o kopiowaniu teledysku przez Shakirę, a sama nie wiesz, że Woodkid również czerpał “inspiracje” od innych. Ponad to trzeba być chamem, żeby kłócić się o teledysk który pomaga z niedożywieniem na świecie. Zapomniałaś o tym wspomnieć, tak samo jak La La La stało się większym hitem niż słabe We Are One.
Najbardziej przereklamowanym artystą, o ile tą osobę można w ogóle nazwać artystą jest Katy Perry.
Jest parę rzeczy z którymi się zgadzam np. komercyjna do bólu Iggy, niedoceniona Mariah.
Aczkolwiek jest to subiektywny ranking, a każdy ma prawo myśleć inaczej.
Inspiracje a sceny żywcem przeniesione z innego teledysku to niestety co innego.
Doceniam charytatywną działalność Shakiry, ale podtytuł tego króciutkiego wpisu dotyczył kopiowania, a nie działalności charytatywnej.
Dlatego twoje teksty są tak płytkie, a inspiracje są w cudzysłowie co mogłoby świadczyć o sarkazmie, a same inspiracje = kopie. Ty chyba nie wiesz jak bardzo “oryginalne” są teledyski Woodkid’a. Aczkolwiek nie chce mi się z Tobą sprzeczać.
Proszę w takim razie o konkrety: screeny z innych klipów, filmów itp. zestawione z teledyskami Woodkida bym mogła te kopie zobaczyć.
Przykre jest hejtowanie Tay, kiedy tak naprawdę nie ma się argumentów. Nie robiła wcale większego szumu niż Miley w zeszłym roku, która była poniżej wszelkiej krytyki (a jakoś o niej nigdy nie wspominałaś…), Katy Perry czy Nicki ze swoją durną Anakondą. Ona po prostu była, podbijała serca fanów, bo nie ma obecnie artystki tworzącej lepszą stricte popową muzykę.
Z niektórymi punktami – Mariah, U2 (choć zasłużyli na osobny, a nie wciśnięcie ich do wydających płyty po cichaczu), Sam Smith jako debiut – się zgadzam.
Vilppu’s Best Song of 2014 Battle – ROUND 3 @ http://Fizzz-Reviews.blogspot.com
A jakie twoim zdaniem argumenty byłyby tu najlepsze ? Napisałam tylko, że wkurza mnie ten cały hype. Jest masa lepszych artystów, którzy bardziej zasługują na sławę i pochwały.
O Miley pisałam w podobnym podsumowaniu w 2013 roku.
Tylko nie wtargnij mi jutro do domu z karabinem maszynowym za “obrazę” taylor.
Może trochę źle to ująłem w słowa, ale nie tylko ja. Argument jakiś tam jest, ale jest niefortunnie sformułowany. Bo Ciebie nie irytuje Taylor. Ciebie irytują amerykańskie media, które potrafią napisać 150 postów o tym, że wstawiła nowe zdjęcia na Instagrama. Na europejskie aż tak to nie przeszło, niemniej trudno nie pisać o jej sprzedażowych wyczynach.
Tay jest tak naprawdę perfekcyjna (co może irytować, zgodzę się) – każdy jej krok jest wcześniej zaplanowany, przemyślany i bezpieczny. Tyle że ona sama w sobie nie wywołuje tak wielkiej wrzawy jak inne popowe gwiazdki. Bo ona przecież tylko wydaje single, udziela wywiadów, przed wydaniem płyty śpiewała w kilku programach. Tak jak robi każda pop stars, tylko że inne dodają do tego kontrowersje na siłę. Taylor po prostu jest, a że jest w dodatku ulubienicą Ameryki, to piszą o niej więcej.
Co do samej muzyki – ja naprawdę rozumiem, że “1989” może się komuś nie podobać. Ale proszę, o klapie Prismu zapomniałaś po miesiącu, Louda Rihanny (który przecież też odniósł spory sukces, 3 numery 1 na BH100) wymazałaś z pamięci i słuchasz tylko kawałków, które lubisz, o MDNA czy pierwszych płytach Seleny Gomez też milczysz. A o nowej płycie Tay negatywnie piszesz niemal na każdym kroku, gdzie się da. Ostatnio tak się przyczepiłaś do albumu DEMI, który jest jednak nieporównywalnie gorszy od 1989.
A na przyszłość – wchodzenie na ad personam jest już samo w sobie znakiem dla rywala, że zaczyna Ci brakować argumentów.
Nie rozumiem czemu mam ciągnąc temat klap prism itp. skoro ta płyta nie jest tak aktualna jak 1989, które ukazało się dopiero co. Poza tym i katy i gadze i brit oberwało się, podobnie jak wspomnianej wyżej miley, w poście dotyczącym wydarzeń 2013 roku, więc wspominanie o nich tu byłoby głupie.
Bardzo ciekawie podsumowałaś wydarzenia w ub.r.. Co do płyty JLO to się trochę zgadzam. Na http://jenniferlopez-poland.blogspot.com/ NN
Sesja zdjęciowa Baby V dla The Washington Post- więcej w NN
http://www.vanessa-actress.blog.onet.pl
Zgadzam się tutaj z wiekszoscia…ale o Shakirze to nawet nie wiedziałam 😀 Wiec i dowiedziałam się tutaj troszkę czegoś nowego.
Ale jest coś co się nie zgodze, chodzi o Taylor Swift. Okej może nie jestem jej jakąś wielką fanką, ale najnowsze piosenki bardzo mi się spodobały. Blank Space jest dla mnie naprawde swietny.
Ale to jest tylko moje zdanie, każdy może mieć inne i to cenie w człowieku 😉
Pozdrawiam serdecznie
-D.
http://themusicwonderland.blogspot.com
http://muzoland.blog.pl/
http://krtek-on-vacation.blogspot.com
Świetny wpis, ciekawe podsumowanie, nie ze wszystkim się zgadzam, ale jest tu sporo rzeczy, które naprawdę udały się lub nie w tym roku. 😉
songnevergrewold.blogspot.com
Wow, bardzo fajna notka 🙂 Miło się czytało, powinnaś częściej takie robić 🙂
Uważam, że nowa płyta Nicki Minaj jest jak najbardziej OK 🙂
mlwdragon.blogspot.com
Nie zgadzam się z dwiema notkami. Wg mojej oceny …
1. Lea Michele i jej debiut – plyta jest bardzo ciekawa, muzyka jest popowa (czy to źle) ale piosenki są różne i tak naprawdę niemalże każda mogłaby zostać singlem. Lea Michele ma miliony na koncie więc nie musiala robić płyty na siłę, zrobila taką jaką chciała. I całe szczęście. No chyba nie powiesz, że Battlefield nie jest balladą pełną emocji?! Albo, że w piosence If you say so nie czuć bólu. Będę bronił tej płyty, ponieważ głos wokalistki jest na 6tkę a cała płyta jest subtelna. Louder na równi z Tough Love Jessie Ware jest na pierwszym miejscu płyt 2014 wg mojej oceny!
2. Taylor i jej 1989. Dziewczyna przy współpracy z Max Martinem wydaje płytę, na której każda z piosenek przy pierwszym słuchaniu powoduje WOW w mojej glowie. I za ten efekt płyta ma dużego plusa. A to, ze mowią o niej wszyscy i wszedzie to tylko z jakiegoś uzasadnionego powodu. Wolę Taylor od 1D, którzy to dopiero są wszędzie! TAK dla Taylor i 1989! Kupiłem nawet wersję deluxe, bo nawet trzy piosenki z dlx wywołały efekt Wow.
Plusem tego wszystkiego jest to, że blog jest subiektywny. Czytający (w tym ja) mają na uwadze, że Twoja recenzja nie jest wyznacznikiem tego czy płyta jest dobra czy zła, ciekawa czy nudna. To jest Twoja opinia, z którą się dzielisz ze światem. Całe szczęście Twoje zdanie nie wpływa na to, że jakieś płyty mogę kupić w sklepie bądź nie. I całe szczeście! Gust mamy inny.
Ale trzymam kciuki za pasję z jaką otaczasz się muzyką! 🙂
Pozdrawiam 🙂
Wow 🙂 gdyby wszystkie komentarze takie były… . Na początku gratuluję kultury osobistej i rozumienia słowa “subiektywny”. Nie każdy to ogarnia,o czym zdążyłam się nie raz nie dwa przekonać.
Co do Lei Michele: recenzowałam jej album na stronie i o wspomnianych przez Ciebie piosenkach pisałam tak: “Do gustu przypadło mi również urocze „Empty Handed”; porywające, nieco musicalowe „Battlefield” oraz odznaczające się ładną melodią (smyczki, pianino) „If You Say So”.”.
Pozdrawiam i zapraszam do dalszego komentowania 😉
Ciekawy ranking 😉 Taylor też mam dość, wszędzie jest, a mnie jej nowa muzyka nie porwała… “Happy” – nie słucham radia, znaczy się słucham tylko AntyRadia, gdzie tego oczywiście nie grają, więc nie byłam masakrowana tą piosenką. przesłuchałam bodajże raz i nic specjalnego, nie wiem, czym ludzie się zachwycają
Incredible! This blog looks exactly like my old one!
It’s on a entirely different subject but it has pretty much the same page layout and design.
Outstanding choice of colors!