#1096 Jill Scott “Who Is Jill Scott?: Words and Sounds, Vol. 1” (2000)

Druga połowa lat 90. D’Angelo wydaje album “Brown Sugar”, Erykah Badu debiutuje z krążkiem “Baduizm”, a Lauryn Hill odłącza się od kolegów z The Fugees i rzuca świat na kolana płytą “The Miseducation of Lauryn Hill”. Łączy ich jedno – definiowanie neo soulu. Nowoczesne oblicze tego gatunku miało bardziej rozrywkowy charakter, za który odpowiadały elementy zaczerpnięte z hip hopu, elektroniki czy afrykańskiej muzyki. W tym samym czasie Jill Scott marzy o tym, by być nauczycielką.

Szybko jednak amerykańska wokalistka przekonuje się, że kariera o oświacie nie jest dla niej. Rzuca studia i zaczyna pojawiać się na wieczorkach poetyckich, podczas których prezentuje swoje wiersze. Daje się odkryć jednemu z członków The Roots. Sprawy toczą się szybko i w 2000 roku na rynku pojawia się “Who Is Jill Scott? Words and Sounds Vol. 1”, łapiąc się na ostatnie podrygi neo soulowego zrywu i przechodząc do historii jako jedna z najlepszych płyt utrzymanych w tej stylistyce. Zasłużenie?

No to kim jest ta Jill Scott? W intrze “Jilltro” artystka przedstawia nam się jako osoba, która kocha śpiewać, pisać wiersze i je recytować. Jej poetyckie początki przewijają się w niektórych kompozycjach. Porcją spoken word są rozgrzane “Exclusively”; podobne do niego “Love Rain” oraz ciemne “Watching Me” wzbogacane dodatkowo melodyjnym refrenem. Mi jednak bardziej podobają się momenty, gdy Jill idzie w śpiew – a robi to w subtelny, wychillowany sposób. Jedynie w króciutkim “The Roots” stawia na bardziej popisowe wykonanie.

I chociaż “Who Is Jill Scott? Words and Sounds Vol. 1” składa się z osiemnastu nagrań, po spędzeniu z tym albumem wielu godzin wciąż mam problem ze wskazaniem najlepszych jego momentów. Jest to bowiem płyta, z której aż szkoda wrzucać na osobistą playlistę jedynie dwa czy trzy utwory. Scott przygotowała bowiem niesamowicie mocny, spójny choć pozbawiony monotoni materiał. Przewijają się tu nie tylko nowoczesne nagrania muśnięte hip hopowym vibem (jak chociażby “Gettin’ in the Way”; wyraziste “It’s Love”; “Brotha” czy “Try”), ale i romantyczne piosenki (ballady “I Think It’s Better” i “He Loves Me”), zmysłowe pościelówki (“Show Me”, “Honey Molasses”) czy nawet fuzja jazzu, hip hopu i latynoskich klimatów (“One Is the Magic #”).

Od wydania “Who Is Jill Scott? Words and Sounds Vol. 1” minęły właśnie dwie dekady, a przez ten czas ukazało się niewiele albumów, które w tak kapitalny sposób połączyłyby soul, hip hop i rhythm’and’bluesa z przystępnymi, ale ładnymi wokalami oraz nieskomplikowanymi, acz ciekawymi i osobistymi tekstami. Jill Scott zadebiutowała albumem, który dziś stawiany może być za wzór artystom, którzy chcą zagłębić się w klimatyczne, bardzo nastrojowe czarne brzmienia. I chyba nie muszę już dodawać, iż jest to jeden z najbardziej okazałych, udanych debiutów ostatnich paru dekad?

Warto: wszystko (ale takim moim top of the top jest na ten moment “Honey Molasses”)

One Reply to “#1096 Jill Scott “Who Is Jill Scott?: Words and Sounds, Vol. 1” (2000)”

  1. Na “Who Is Jill Scott?” wszystko, dosłownie wszystko jest godne uwagi. Jedna z moich (dwóch) ulubionych płyt neo soulu i mam z nią związanych tyle wspomnień, że w żaden sposób nie zmieściłbym ich w blogowym komentarzu 🙂 Każda piosenka to historia. Ech, szkoda, że ani Jill, ani nikt inny, już od dawna takich płyt nie nagrywa.

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *