#1141 No Doubt “Return of Saturn” (2000)

Podczas prac nad “Return of Saturn” – czwartym studyjnym albumem amerykańskiej formacji No Doubt – Gwen Stefani była dobiegającą trzydziestki kobietą, która zastanawiała się, czego właściwie oczekuje od swojego życia. Przez ponad dwa lata objeżdżała z chłopakami świat, a płyta “Tragic Kingdom” i pochodzące z niej single nie schodziły z list przebojów. Artystka była na topie, ale czegoś jej zaczęło brakować. I właśnie o tym jest wydany w 2000 roku krążek.

Czego tęskno może wypatrywać jedna z najjaśniej świecących gwiazd na świecie? Okazuje się, że show biznesowy blichtr nie cieszy Stefani tak bardzo, bo jej piorytetem nie są czerwone dywany, lecz szczęśliwa rodzina. Tematyka ślubu, posiadania dzieci czy prowadzenia zwyczajnego, domowego życia zawładnęła albumem “Return of Saturn”. A muzycznie? No Doubt nadal są w dobrej formie, prezentując nam swoje szalone oblicze rocka.

Miała być żoną, jest byłą dziewczyną. O tym Gwen śpiewa w otwierającym album nagraniu “Ex-Girlfriend”. Rozpoczynający się dźwiękami hiszpańskiej gitary utwór szybko wprowadza ostrzejsze brzmienia, będąc gniewną, utrzymaną w szybszym tempie kompozycją. Następujące po niej gorzkie, wolniejsze “Simple Kind of Live” zdaje się być liryczną kwintesencją płyty (And all I wanted was the simple things/A simple kind of life/And all I needed was a simple man/So I could be a wife). Przemycające ska i kabaretowe klimaty “Bathwater” jest pierwszym numerem na krążku, który mocniej przypadł mi do gustu. Bardziej spodobały mi się również takie tracki jak leniwe, nieco teatralne “Marry Me”; ska punkowe “New”; uderzające w melancholijne, gitarowe tony “Too Late”; ostrzejsze, ale nadal melodyjne “Comforting Lie” czy w końcu powoli sunące, szalenie (oczywiście w skali No Doubt) zmysłowe “Dark Blue”. A to wcale nie koniec, bo mianem po prostu dobrych, porządnych kawałków określić można porcję energicznego rockowego grania ukrytą pod szyldami “Six Feet Under” czy “Staring Problem”. Nie sposób nie poświęcić chwili i wzbogaconemu ska “Home Now”. Pewny niedosyt zostaje za to po wysłuchaniu spokojniejszego, choć niestety dłużącego się “Suspension Without Suspense” oraz kobiecego, lecz sprawiającego wrażenie raczej przypadkowego zbioru dźwięków “Magic’s in the Makeup”.

Chociaż od premiery “Tragic Kingdom” minęło pięć lat, świat nie zapomniał o No Doubt. Ukazanie się “Return of Saturn” było sporym wydarzeniem, a sama płyta znów przyniosła choć parę utworów, z którymi grupa jest kojarzona. I tych nagrań mogłoby być więcej, bo co najmniej połowa tego czternastotrackowego wydawnictwa nadawałaby się na single. Można mówić, iż czwarty studyjny album kapeli aranżacyjnie nie różni się zbytnio od poprzedniego, ale przyznać trzeba, iż ich muzyka brzmi świeżo i charakterystycznie. Spora w tym zasługa obdarzonej intrygującym głosem Gwen Stefani, która otworzyła się przed nami jak nigdy wcześniej.

Warto: Bathwater & Marry Me

_________________

No DoubtTragic Kingdom

One Reply to “#1141 No Doubt “Return of Saturn” (2000)”

  1. Średnio mi się ta płyta podobała, zawsze wolałem “Tragic Kingdom” i chyba tak już zostanie. Pewnie to była kwestia promocji w pewnym sensie, bo “Ex-Girlfriend” to dla mnie raczej taka sobie piosenka, drażniąca w pewien sposób, ale hype na nowy hicior od No Doubt był w tamtym czasie bardzo duży 🙂

    Zapraszam na nowy wpis 🙂

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *