2014 roku. Nieznana szerzej publiczności brytyjska wokalistka lansuje kawałek “Boom Clap”, a chwilę potem razem z raperką Iggy Azaleą odpowiedzialna jest za jeden z największych przebojów tamtych czasów – “Fancy”. Dziś o Iggy pamiętają nieliczni, a Charli XCX jest wyżej niż kiedykolwiek wcześniej. Wydana przez nią chwilę temu płyta “Brat” już przyjęta została do grona najważniejszych tegorocznych albumów.
Piosenki Brytyjki nie należą do tych, które lubię od pierwszego przesłuchania. I podejrzewam, że podobne odczucia towarzyszą wielu innym słuchaczom. Pop w jej wizji to pop mocno zabarwiany elektroniką, futurystyczny, krzykliwy, awangardowy. Kojarzona z ruchem hyperpop artystka zaskoczyła jednak na poprzednim krążku. Wydana przed dwoma laty płyta “Crash” obfitowała w dance popowe, przystępniejsze kawałki, a sama Charli zwykła mówić o niej jako projekcie, którego główną inspiracją była postać Janet Jackson. Kto był jej muzą tym razem? Tego niestety nie wiem, lecz po kompozycjach wchodzących w skład “Brat” wnioskuję, że sama Charli będzie wkrótce legendą klubowych parkietów.
Swój projekt “Brat” artystka zapowiadała jedną z najlepszych piosenek, na jakie trafiłam w tym roku. Electroclashowe, zadziorne “Von Dutch” kpiące z celebryckiego życia na pokaz jest utworem rozpędzonym i robiącym wokół siebie sporo szumu. Świetnie brzmi i inspirowane housem “Club Classics”, w którym Charli XCX wymienia DJ’ów i producentów, do których muzyki chce się bawić. Do tańca porywają kojarzące mi się z EDM’owymi klimatami lat 2010’s “Talk Talk”; elektropopowe “Girl, So Confusing”; strzelające ostrymi bitami “Sympathy Is a Knife” czy spinające album w klamrę “360” wraz ze swoją mocniej wibrującą siostrą “365”. Uwielbiam “Everything Is Romantic”, które szybko przechodzi od smyczkowego wstępu w utwór pełen zabawnych melodii przerywanych co jakiś czas spokojniejszymi momentami. Rozrywkowo wybrzmiewa i “Rewind”, w którym melorecytacja Charli XCX przypomina o starych numerach Keshy. Z tym imprezowym klimatem kontrastują elektroniczna ballada “I Might Say Something Stupid” oraz poruszające, szczere “So I” traktujące o tęsknocie za Sophie – wokalistką a prywatnie przyjaciółką Brytyjki, która odeszła w 2021 roku.
Obserwuję karierę Charli XCX od momentu ukazania się singla “Boom Clap” i chociaż lubię wiele jej pojedynczych kompozycji, nie znalazłam w jej dyskografii albumu, który kupowałabym w całości. Do momentu ukazania się “Brat”. Zawarte na nim piosenki charakteryzują się skromniejszą produkcją w porównaniu do swoich poprzedników, a wiele z nich swoimi refrenami bije na głowę prostsze w odbiorze kawałki artystki. “Brat” nie jest albumem, który ma nam coś udowodnić, coś zmienić, skłonić do jakiejś refleksji. To po prostu od pierwszej do ostatniej sekundy równa płyta, która potrafi wywołać uśmiech i zaprosić do przedniej zabawy. W ubiegłym roku cały świat pokrył się różem. W tym niech daje po oczach jasną zielenią.
Warto: Von Dutch & Everything Is Romantic & Club Classic
______________
True Romance ♥ Sucker ♥ Number 1 Angel ♥ Pop 2 ♥ Charli ♥ How I’m Feeling Now ♥ Crash
Ten album raczej nie będzie w moim tegorocznym top5, ale podoba mi się bardziej niż “Charli” czy “How I’m Feeling Now”. Moje ulubione piosenki znalazły się w drugiej połowie: “Apple”, “b2b” czy “Mean Girls”. Ale “So I” i “I Think About It all the Time” mogą skłaniać do refleksji. 😉
Pozdrawiam.