RECENZJA: Charli XCX “Crash” (2022) (#1288)

Półnaga, z rozbitym czołem, na masce samochodu – wokalistka Charli XCX fotografią zdobiącą okładkę jej najnowszej płyty chyba chce dać nam do zrozumienia, że proces jej powstawania to nie była lekka jazda, ale ostra przejażdżka. “Crash”, piąty album (siódmy, jeśli liczymy projekty “Number 1 Angel” i “Pop 2”) i zarazem ostatni, jaki artystka nagrała dla wypełnienia warunków kontraktu z wytwórnią przedstawia nam Brytyjkę nieco z innej strony.

Nigdy nie byłam wielką zwolenniczką hyperpopowej twórczości Charli XCX, ale zawsze przyznać musiałam, że obok jej piosenek ciężko przejść obojętnie. Albo się je lubi, albo nie. Niektóre z miejsca powalają, inne sprawiają, iż chce się szukać odpowiedzi na pytanie co autor miał na myśli. I chociaż ciężko usłyszeć jej single w stacjach radiowych, ona sama należy do grona najciekawszych współczesnych gwiazd popu. Ten swój pop na “Crash” postanowiła nieco okiełznać informując nas przy tym, że jej głównymi inspiracjami były lata 80., 90. oraz… Janet Jackson.

Charli XCX gra na naszym poczuciu nostalgii bardziej niż kiedykolwiek w swojej muzycznej karierze. Idealnymi tego przykładami są nagrania “Beg for You” i “Used to Know Me” bazujące na samplach z imprezowych bangerów, do których dwudziestoparolatkowie bawili się na szkolnych dyskotekach. O ile jednak pierwsza z piosenek mocno flirtująca z europopowym hitem “Cry for You” September niczym specjalnym nie zaskakuje (powiem więcej – to zmarnowany potencjał goszczącej u Charli Riny Sawayamy), tak w rozpędzonym, parkietowym “Used to Know Me” wykorzystującym “Show Me Love” Robina S. znajduję sporo przyjemności.

Mimo postawienia w centrum swych zainteresowań Janet Jackson Brytyjka nie pokusiła się o sięgnięcie po nawet jedną jej kompozycję, choć ducha legendarnej wokalistki najłatwiej wyczuć w kapitalnym, disco popowym “Baby”. Jeśli ciekawi jesteście, jak zmysłowe oblicze Jackson z ery “Damita Jo” wypadłoby w aranżacji godnej “Control”, ta piosenka jest rozwiązaniem zagadki. Do gustu bardziej przypadły mi jeszcze takie utwory jak nawiązujące do popularnego na przełomie lat 80. i 90. new jack swingu “Crash”; power balladowe “Every Rule” oraz lżejsze od wielu innych xcx’owych nagrań disco-synthpopowe “Yuck”, które wpisuje się w krajobraz “Future Nostalgia” Dua Lipy. Nieźle słucha się i neonowego, ejtisowego “Good Ones”. Nie brakuje jednak na krążku i słabszych punktów. Zwykłym wzruszeniem ramion witam “New Shapes”, “Move Me” czy “Lightning”, kompletnie nie kupując bezbarwnego, stonowanego “Twice” i “Constant Repeat”, w którym razi mnie auto tune.

Pandemiczny, hałaśliwy elektropopowy album “How I’m Feeling Now” przekonał mnie, że Charli XCX jest jedną z najbardziej pracowitych i nie bojących się stawiać czoła nowym wyzwaniom wokalistką. “Crash” artystka miała już okazję robić w wygodniejszych warunkach, przez co krążek ma lżejszą, bardziej beztroską formę. To dance popowa muzyka na nadchodzące wakacyjne imprezy, na których nie musimy już martwić się zachowywaniem dystansu. Wprawdzie większe wrażenie robi na mnie ta zwariowana, hyperpopowa wersja Brytyjki, lecz i wizyta Charli w świecie mainstreamowego popu wypada przyzwoicie.

Warto: Baby & Crash

______________

True RomanceSuckerNumber 1 AngelPop 2CharliHow I’m Feeling Now

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *