RECENZJA: Alicja “Nie wracam” (2024) (#1518)

Czego w polskiej telewizji Alicja Szemplińska się nie dotknęła, to zamieniało się w jej zwycięstwo. Zaczęła od programu “Hit, Hit, Hurra!”, jak huragan przeszła przez jedną z edycji “The Voice of Poland” wygrywając w niej kontrakt z wytwórnią Universal Music Polska, podbiła też serca publiki “Szansy na sukces” i otrzymała możliwość reprezentowania Polski na Eurowizji 2020. Ta przez pandemię się nie odbyła i Alicja musiała poprowadzić swoją karierę w nowym kierunku. Dziś jest kolejną wokalistką, która chce udowodnić nam, że da się w Polsce robić r&b.

I na ekspertkę w tym temacie trafiła już na samym początku albumu. Za produkcję nagrania “Zaczekam” odpowiada Chloe Martini, która od samego początku współpracuje z Rosalie. W wyniku ich kolaboracji powstała nowoczesna, duszna rhythm’and’bluesowa kompozycja “Zaczekam”. Swoimi wokalami w rozkręcającym się dość niemrawo kawałku “Pamiętasz?” wsparł Alicję Bartek Królik. Lepszy duet Polka zmontowała z Hodakiem. Ich wzbogacane dęciakami “W co ty dziś grasz?” to funkujący, taneczny utwór o hip hopowym feelingu a’la Taco Hemingway. W innym stylu utrzymana jest ładna, gitarowa piosenka “Ostatni dzień lata”, która wyszła spod ręki innego znanego producenta – Duita. Szemplińskiej udało się zachować słodko-gorzki nastrój przechodzących do historii wakacji.

Z solowych numerów Alicji najmocniej polecam “Idź” oraz “Nie wracam”. Pierwsza z piosenek to soulujący, elegancki kawałek, który budzi skojarzenia z twórczością innych artystek. Klawisze pianina przypominają o Alicii Keys, zaś pełne emocji, ale i lekkiej teatralności wykonanie to miks Joss Stone i Jennifer Hudson. Polka chwali się tu swym głosem aż miło, zaś w balladowym “Nie wracam” pokazuje się ze swojej… raperskiej strony. Z sukcesem. Nowocześnie i amerykańsko brzmi trapowe “Za dużo łez”. Tropikalny miks popu i r&b zawładnął kawałkiem “Stój”, podczas gdy “Wiem, że za mną tęsknisz” to rhythm’and’blues w swojej bujającej odsłonie. Gitary nadają agresywniejszy ton kompozycji “Spokojnie panowie”.

Debiutancka płyta Alicji Szemplińskiej, “Nie wracam”, nie jest płytą, którą podsumować można za pomocą jej tytułu. Do albumu wracałam bowiem całkiem często, choć ciężko powiedzieć, by stał się on moim ulubionym polskim wydawnictwem zaprezentowanym w tym roku. Podoba mi się barwa głosu artystki – ciepła, głęboka, dojrzała, kojąca. Alicja może nam śpiewać nawet na najtrudniejsze tematy, a i tak słuchacz nie zatopi się w smutku. Raczej w delikatnej melancholii. To z drugiej strony jest jednak małym przekleństwem, bo rzutuje na jednostajność jej twórczości.

Warto: W co ty dziś grasz? & Nie wracam

One Reply to “RECENZJA: Alicja “Nie wracam” (2024) (#1518)”

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *