RECENZJA: BANKS “Off with Her Head” (2025) (#1569)


Amerykańska wokalistka BANKS w minionym roku świętowała dziesięciolecie swojego płytowego debiutu – krążka “Goddess”, za sprawą którego na krótką chwilę stała się jedną z najważniejszych artystek popularnego wówczas nurtu alternative r&b stojąc w równym rzędzie z FKA twigs i The Weeknd. Ze szczytu szybko spadła, a w powrocie do łask słuchaczy nie pomagały kolejne nijakie albumy. Dla tegorocznego, “Off with Her Head”, można… stracić głowę.

Na poprzednich krążkach BANKS nie pozwalała na to, by robił się niepotrzebny tłok. Prawie w ogóle nie zgadzała się na kolaboracje, a tymczasem nowy album przynosi aż trzy duety. Może i muśnięte tanecznym bitem “Move” z Yseult (znać ją możecie z ubiegłorocznego hitu “Alibi”) szału nie robi, ale już na glitchowe “Make It Up” z soulującym jak zwykle Samphą czy mocne, nie biorące jeńców “I Hate Your Ex-Girlfriend” z Doechii warto było czekać. Hałaśliwa elektronika przewija się także przez intro “Guillotine”. Po elementy zaczerpnięte z trapu Amerykanka sięga w “Love Is Unkind”. Przypomnieniem alternatywnego r&b są kawałki “Delulu” (z nadającymi całości charakteru dźwiękami gitary elektrycznej), wycofane “Direction”, utrzymane w średnim tempie “Off with Her Head” czy klubowe “River”. Żadna jednak z piosenek nie zaskakuje tak jak “Meddle in the Mold”. Smyczki, pianino, niemalże musicalowo-cyrkowy wydźwięk – tak teatralna czy przerysowana BANKS jeszcze nie była. Dla fanów swojego skromniejszego oblicza artystka przygotowała poruszającą opowieść o zakończonej przyjaźni (akustyczne “Best Friends”) czy minimalistyczne, bedroom popowe “Stay”.

Przeszło dekadę temu BANKS była boginią. Dziś wspominając o gilotynie wydaje się być Marią Antoniną – jednak z głową na karku. Albumem “Off with Her Head” wokalistka zmazuje dość przeciętne wrażenie, jakie zostawiały po sobie jej poprzednie wydawnictwa. Jest odważniejsza i wyrazistsza niż wcześniej, choć nie straciła tych pokładów wrażliwości, jakie były w niej od samego początku. Takie przebudzenie z marazmu było nie tylko jej, ale i nam bardzo potrzebne.

Warto: I Hate Your Ex-Girlfriend & River & Off with Her Head

____________

GoddessThe Altar ♥ III ♥ Serpentina

Autor

Zuzanna Janicka

Rocznik '94. Dziewczyna, która najbardziej na świecie kocha muzykę. Nie straszny jej (prawie) żaden gatunek, ale najbardziej lubi sięgać po r&b z lat 90. oraz indie/alt rocka. The-Rockferry prowadzi od 2010 roku.

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *