#COMEBACK
Najwyższa pora. Tak zareagowałam na wieść o nowej muzyce sygnowanej nazwiskiem Anny Calvi – brytyjskiej wokalistki i gitarzystki znanej z intrygujących, teatralnych wręcz kompozycji. Po pięciu latach, jakie zaraz miną od premiery “One Breath”, artystka gotowa jest do wydania swojej trzeciej studyjnej płyty. Krążek zatytułowany został dość bojowo i groźnie – “Hunter”. Płyta do naszych uszu trafi już 31 sierpnia 2018 roku. Produkcją nowych piosenek Calvi zajął się sam Nick Launay, mający na koncie pracę m.in. z Nick Cave & the Bad Seeds, Kate Bush i Lou Reedem. Wpadki więc nie będzie, choć przyznam szczerze, że pierwszy singiel (“Don’t Beat the Girl out of My Boy”) jest jakoś tak zaskakująco… optymistyczny, lekki.
#AWAITEDLABUM
Może i kariera Macy Gray znacznie w ostatnich latach przygasła, ale z artystycznego punktu widzenia wokalistka (mająca na koncie przebój “I Try”) nie ma się czego wstydzić i wciąż serwuje nam albo dobre albo bardzo dobre numery. Wkrótce (a dokładnie 7 września) ukaże się jej nowy krążek “Ruby”. Zapowiada go natychmiastowo wpadający w ucho, kokieteryjny singiel “Sugar Daddy”. To zabawna, bardzo przyjemna kompozycja. W zupełnie innym kierunku zmierza następca albumu “Sex” amerykańskiego blues-dark country-gothic wokalisty King Dude’a. Płyta “Music to Make War To” pojawi się 24 sierpnia. Po pierwszym singlu, który przybliżam w #5XPIOSENKA, wnioskuję, że może to być najbardziej intrygujące dzieło w jego karierze. A już na pewno najbardziej niepokojące i wywołujące dreszcze. Moje klimaty. Po prostu.
#REMIX
Co zrobić, gdy znudzi wam się jakaś piosenka? Poszukać jej remixu. Całkiem sporo ich się ostatnio pojawiło. Świetnie wypada “In Cold Blood” Alt-J z udziałem… Pusha T i Twin Shadow. Piosenka nabrała hip hopowego sznytu. Bardzo dobrze prezentuje się lekko przyspieszona, bardziej taneczna wersja “Phoenix” Rhye, za którą odpowiadają Little Dragon. Co nieco z sukcesu “Everybody Wants to Be Famous” chcą wycisnąć Superorganism. Podkręcona (a może raczej spowolniona i bardziej elektroniczna) wersja singla autorstwa Dan The Automator) jest jednak mało wakacyjna. Zaskoczył mnie remix “Downtown” Majical Cloudz wykonany przez Alexa Cruza i Brascona. Dziwnie słucha się tej smutnej kompozycji w… dyskotekowej odsłonie muśniętej saksofonem.
#KONCERTOMANIA
Wakacje to taki sezon ogórkowy. Wszystkie koncerty na najbliższe miesiące już ogłoszone, newsów o kolejnych będzie jak na lekarstwo. Poszczególni organizatorzy starali się jednak choć na chwilę skupić naszą uwagę na nowych wydarzeniach. Tym koncertowym newsem miesiąca była informacja o pierwszym polskim występie dwóch gwiazd hip hopowej sceny – Nicki Minaj i Future. Pojawią się oni 24 lutego w Łodzi. Mnie jednak ucieszyły wieści o dwóch innych artystach, którzy odwiedzą nasz kra: 22 i 23 września (Poznań, Kraków) wystąpi mroczny King Dude a 7 listopada (Warszawa) zaśpiewa powracająca Anna Calvi. Ciekawie przedstawia się pozostała oferta Łodzi. W lipcu przyjedzie tam Diane Warren – wokalistka i autorka niezliczonej ilości pięknych piosenek. 29 lipca zaś na urodzinach miasta zaśpiewa Roisin Murphy.
#GRAFIKPŁAKAŁ
Często się mówi, że nie należy oceniać płyty po jej okładce. Nie sposób jednak uciec od komentowania grafik zdobiących poszczególne wydawnictwa. Ja sama tego tu jeszcze nie robiłam, ale dwie panie nie pozostawiły mi wyboru, wręcz domagając się kilku ostrzejszych słów. Mało kto posądza raperkę Nicki Minaj o dobry gust, ale tym razem artystka przeszła samą siebie, wybierając na okładkę nadchodzącego krążka “Queen” zdjęcie przedstawiające ją jako rozebraną Kleopatrę. Wygląda to niezwykle tanio a na usta aż ciśnie się pytanie, czy historycy wiedzą coś na temat tego, by słynna władczyni Egiptu zrobiona była z silikonu. Gdy już odzyskałam wzrok, natychmiast pozbawiła mnie go Meghan Trainor, wokalistka usiłująca odzyskać dawną (chwilową) pozycję. Okładka płyty “Treat Myself” wygląda, jakby dla Amerykanki zaprojektowała ją Mariah Carey (nie ta z lat 90., ale ostatnich kilku kiczowatych, brokatowych lat). Auć.
#LIVE
Chociaż “Where the Wild Roses Grow” należy do najpopularniejszych nagrań zespołu Nick Cave & the Bad Seeds, piosenka nie wybrzmiewa na każdym koncercie grupy. A już na pewno nie w takim wydaniu. Podczas czerwcowego, londyńskiego koncertu australijskiej formacji do Nick Cave’a na scenie dołączyła sama Kylie Minogue – artystka, z którą przebój ten został w połowie lat 90. nagrany. Niesamowicie zobaczyć ich razem po tylu latach. Wciąż tworzą piękny duet i rozpalają moją wyobraźnię. Jakże pięknie musiałaby brzmieć ich wspólna płyta… Mroczny Cave, słodka Minogue.
#ANNIVERSARY
29 czerwca 1993 roku Barbra Streisand wydała swój 26. studyjny album “Back to Broadway”. Krążek był jej drugim dziełem pełnym piosenek z bogatego zbioru broadwayowskich musicali. Płyta zadebiutowała na 1. miejscu w USA, co sprawiło, iż artystka stała się pierwszą kobietą, która umieściła na szczycie swoje płyty w kilku różnych dekadach. W 1998 roku pierwsze kroki zaczął stawiać zespół System of a Down. 30.6.1998 ukazała się ich debiutancka, imienna płyta. Początkowo krążek nie cieszył się popularnością, lecz dziś umieszczany jest w gronie najlepszych metalowych albumów wszech czasów. Można powiedzieć, iż 2003 roku był debiutem nowego Black Eyed Peas. 24 czerwca wydana została ich pierwsza płyta z udziałem Fergie – “Elephunk”. Promowana była wieloma przebojami m.in. “Where Is the Love?” i “Let’s Get It Started”. Także i Katy Perry udało się wylansować wiele hitów. 17 czerwca amerykańska wokalistka zaprezentowała swój debiutancki (drugi, licząc chrześcijańskie “Katy Hudson”) krążek “One of the Boys”. Na płycie prezentowała się z bardziej rockowej strony. Największą popularnością cieszył się singiel “I Kissed a Girl”, który powędrował na 1. miejsca list przebojów w wielu miejscach świata.
#RETRO
Janis Joplin krótko była głosem przewodnim zespołu Big Brother and the Holding Company. Jeden z najważniejszych reprezentantów psychodelicznego rocka końcówki lat 60. zostawił po sobie m.in. cover “Summertime”. Oryginał powstał w latach 30. na potrzeby… opery “Porgy and Bess”. Chociaż piosenka znana jest z wielu jazzowych wersji, zespół przerobił ją na własną, rockowo-bluesową modłę, której ozdobą są porywające, zachrypnięte wokale Joplin. Zupełnie nie wakacyjnie, ale warto sprawdzić.
#5XPIOSENKA
NORAH JONES – MY HEART IS FULL. Nie do końca wiem, z jakiej okazji amerykańska wokalista postanowiła udostępnić nam to nagranie, ale przyznam, że niesamowicie się cieszę, że trafiło w moje ręce. To Norah, jakiej nie znaliśmy. “My Heart Is Full” jest kompletnym przeciwieństwem stylistyki albumu “Day Breaks”. Królują tu naprawdę mroczne dźwięki i creepy wokale Jones. Nie obraziłabym się, gdyby jej kolejna płyta celowała w takie klimaty.
DEMI LOVATO – SOBER. Kilka niefortunnych wyborów i była gwiazdka Disney’a szybko trafiła do grona wokalistek, z muzyką których niewiele chcę mieć wspólnego. Tym jednym numerem powaliła mnie jednak na łopatki. Zaaranżowana na pianino ballada “Sober” to najbardziej osobista piosenka w karierze Lovato, odnosząca się do czasów, gdy artysta była na samym dnie. Piękne, wzruszające nagranie.
KING DUDE – TIME TO GO TO WAR. Tak, tak. Lato, słońce, wakacje. Idealna pora na takie piosenki. Amerykański wokalista King Dude od początku swojej kariery tworzy muzykę bardzo jesienną. Listopadową. Wkrótce do sklepów wjedzie jego nowa płyta, a zapowiada ją mroczny, duszny, ponury i wykonywany z wielką niepewnością czy nawet strachem singiel “Time to Go to War”. Pół 2018 roku już za nami, a ja znalazłam swoją song of the year.
GORILLAZ – FIRE FLIES. Nie ukrywam, że ciężko przechodzi się przez ich poprzedni album, “Humanz”. Malo na wspomnianym krążku elementu, który w twórczości Gorillaz podobał mi się zawsze najbardziej – Damona Albarna. Tegoroczne “The Now Now” ten błąd naprawia. Najbardziej zachwyca mnie powolne, budowane przez dźwięki m.in. syntezatorów i basu “Fire Flies”, w którym lekko zmodyfikowano głos artysty, osiągając iście hipnotyzujący efekt.
TEYANA TAYLOR – ISSUES/HOLD ON. Stęsknieni za Alicią Keys, eleganckim obliczem Jennifer Hudson i… Lauryn Hill? Lekarstwem może być noa płyta Teyany Taylor, “K.T.S.E.”. Wyprodukowany przez Kanye Westa materiał skrywa wiele smaczków. Jednym z nich jest ciepłe, subtelne, delikatnie nawiązujące do lat 60. “Issues/Hold On”.
#LASTFM
10 piosenek czerwca
- Demi Lovato – Sober
- Nicky Jam & Will Smith & Era Istrefi – Live It Up
- Christina Aguilera & Demi Lovato – Fall in Line
- Lily Allen – Come On Then
- Kali Uchis & BIA – Miami
- Arctic Monkeys – One Point Perspective
- Lily Allen – Family Man
- Christina Aguilera – Liberation Intro
- Christina Aguilera & Goldlink – Like I Do
- Christina Aguilera – Maria
10 płyt czerwca
- Lily Allen – No Shame
- Christina Aguilera – Liberation
- Kali Uchis – Isolation
- Christina Aguilera – Bionic
- Arctic Monkeys – Tranquility Base Hotel & Casino
- Superorganism – Superorganism
- Nick Cave & The Bad Seeds – Let Love In
- Glass Animals – How to Be a Human Being
- Gorillaz – Gorillaz
- Father John Misty – God’s Favorite Customer
10 artystów czerwca
- Christina Aguilera
- Lily Allen
- Kali Uchis
- Arctic Monkeys
- Father John Misty
- Nick Cave & the Bad Seeds
- Superorganism
- Gorillaz
- Beyonce
- Glass Animals
Faktycznie slaba ta okładka Trainor :/ milej niedzieli ?
Czyli nie tylko mi te okładki wypaliły oczy… 😀 Fajnie widzieć Demi w Twoim podsumowaniu. Uwielbiam ją od wielu lat, nawet pomimo tylu muzycznych wpadek i “Sober” wywarło na mnie ogromne wrażenie.
Zapraszam na nowy wpis – po-sluchaj.blogspot.com
Pozdrawiam 🙂
Jak zobaczyłam okładkę Meghan to myślałam przez chwilkę, że to Ellie Goulding nie wiedzieć czemu xD
Teyana Taylor powala w taki sposób, w jaki płyta The Cartersów rozczarowuje wymuszonością i jakimś brakiem autentyczności.
Co do Twoich ostatnich recenzji, to mam totalne zaległości w płytach, o których pisałaś, chociaż przesłuchałem je fragmentami. Na Christinie spodobało mi się “Pipe”, a na Lilly Allen, jak na razie nic 😉
No i dodam jeszcze, że ta nowa Norah Jones jest BARDZO fajna.
U mnie nowy wpis, zapraszam.
Pozdrowienia.
Dodam jeszcze, że przesłuchałem już całą płytę Teyany i się po prostu nie mogę uwolnić 😉
Hmm, “Where The Wild Roses Grow” na żywo, magia. Tylko szkoda, że jest tylko takie amatorskie nagranie.
Nie podoba mi się nowy kawałek Macy, a już zupełnie nie teledysk. Artystka z takim głosem jakoś nie pasuje mi do takiej speluny. :/
Teyana Taylor poznałam tuż przed przeczytaniem Twojego wpisu. Przesłuchałam kilka jej piosenek i jestem zaciekawiona całej płyty.
Pozdrawiam