#1148 Miley Cyrus “Plastic Hearts” (2020)

Ze świecą szukać innej popowej gwiazdy, która tak długo szukałaby na siebie pomysłu. Miley Cyrus tych twarzy pokazywała nam już kilka, za każdym razem deklarując, że to jej real self. Za każdą jej płytą idzie zmiana nie tylko wizerunku, ale przede wszystkim brzmienia. I, co ciekawe, zawsze wypadała autentycznie. Jednak dopiero na “Plastic Hearts” czuję, że śpiewanie sprawia jej prawdziwą frajdę.

Wydany przed trzema laty album “Younger Now”, na którym Cyrus połączyła lekki pop z country, był niczym odpoczynek po promowanym skandalami “Bangerz” i wymagającym, ambitnym “Miley Cyrus & Her Dead Petz” (swoją drogą nadal moja ulubiona pozycja w dyskografii Amerykanki). Szybko jednak projekt ten porzucono, a wokalistka już zaczęła zastanawiać się nad kolejnym muzycznym krokiem. W roku, w którym wspominamy, jak fajnie było kiedyś, postanowiła ujawnić swoją wizję lat 80., adaptując na własne potrzeby m.in. glam rock, i podbijając do artystów, którzy w tamtej dekadzie naprawdę sporo znaczyli.

No właśnie. Goście. Może i głośny, popowy numer “Prisoner” z Dua Lipą niezbyt mnie kopnął, ale już przebojowa, utrzymana w żywym tempie przeróbka “Midnight Sky” zawierająca wpływy “Edge of Seventeen” Stevie Nicks (i samą artystkę na dodatkowych wokalach) wypada imponująco. Na płycie znajdziemy i oryginał, ale umówmy się – legendarna Nicks  wprowadza sporo błysku do tego nagrania. Podoba mi się także ejtisowe, pop rockowe “Bad Karma” z Joan Jett – zachrypnięte wokale obu artystek świetnie się komponują. Perełką jest także synth popowo-rockowe “Night Crawling” z Billym Idolem.

Niestety żadna z solowych kompozycji Cyrus nie zrobiła na mnie tak pozytywnego wrażenia, co te trzy duety, ale nie znaczy to, że koniecznie trzeba sobie je odpuścić. Już otwierającym album utworem pop rockowym “WTF Do I Know” Miley udowadnia, że to nie pora na przypiłowanie pazurków. Jest niegrzeczna i szalenie pewna siebie. A rozpędzonym refrenem skutecznie zachęca do wspólnej zabawy. Dobrze słucha się też ciemniejszego, wykorzystującego elektroniczno-industrialne inspiracje “Gimme What I Want”; szczerej, zerkającej w stronę country, surowej ballady “High” oraz przejmującej, wzbogaconej smyczkami filmowej piosenki “Golden G String”. Na drugim biegunie lądują jednak mało przekonywujące, nieco nawet infantylne “Never Be Me” oraz nieprzesadnie interesujące “Hate Me”, które widziałabym i w wykonaniu Avril Lavigne.

Jestem z tego pokolenia, które czekało na każdy nowy odcinek “Hannah Montana”. I nawet jeśli komuś wydawało się, że Miley Cyrus poza serialem kariery nie zrobi, ten nieźle musi się dziwić zerkając na “Plastic Hearts”. Amerykanka jest w świetnej formie, wyśpiewując nam wszystko to, co na sercu jej leży. A leży sporo, bo ma za sobą dwa nieudane związki, z których wyszła silniejsza. I to na jej nowej płycie naprawdę słychać. Samo wydawnictwo mogłoby być nieco szybsze, bo porcja pop rockowych, pełnych gitar kawałków ma ogromny potencjał. Jest jednak całkiem dobrze. Nie idealnie oraz nie tak, bym chciała wracać do całości często, ale ciekawie spoglądać na dojrzalszą, glamour rockową stronę Miley.

Warto: Edge of Midnight & Golden G String

____________

BreakoutCan’t Be TamedBangerz Miley Cyrus & Her Dead PetzYounger NowShe Is Coming

5 Replies to “#1148 Miley Cyrus “Plastic Hearts” (2020)”

  1. Jak pierwszy raz usłyszałam “High” wiedziałam, że to będzie moja ulubiona piosenka. I w ogóle tak w całokształcie brzmiała jakoś znajomo, i te chórki “ohhh, ohhh”. A potem zerknęlam do autorów – Caitlyn Smith, to wiele wyjaśnia. Naprawdę, przerzuciła całą siebie na tą piosenkę, wręcz nią ocieka.
    Z innych kompozycji podoba mi się “Prisoner”, “WFT Do I Know” oraz “Golden G String”. Całkiem niezłe jest też “Angels Like You”.
    Singiel promujący zupełnie ale to zupełnie mi nie podchodzi…

  2. Szarpnąłem się i wysłuchałem tej płyty w całości. Zaznaczyłem sobie (tylko) trzy piosenki. “Gimme What I Want” (najlepsza) oraz singlowe “Midnight Sky” i jeszcze “High”. Nie będzie to płyta mojego życia, chyba byś się zdziwiła, gdyby była 😉 ale ma kilka sensownych momentów, które sprawiają, że na następną płytę Miley może nawet będę czekać z zaciekawieniem 🙂

    Zapraszam na nowy wpis.

  3. Od początku jestem ciekawa tej płyty, dlatego dzisiaj na pewno będę jej słuchać. Tym bardziej, że polecasz 😉
    Zapraszam na nowy wpis i pozdrawiam 🙂

  4. Ja mam odwrotnie, utwory z gośćmi nie przypadły mi do gustu, tylko “Bad Karma” mnie zaintrygowała. Lubię “Angels Like You” i powoli przekonuję się do “Midnight Sky”. Mam mieszane uczucia co do wokalu Miley, z jednej strony dobrze komponuje się on z takim brzmieniem, a z drugiej mam wrażenie, że wokalistka trochę przesadza i używa go nie tam gdzie trzeba.
    Pozdrawiam. 🙂

  5. Strasznie mnie Miley zaskoczyła tą płytą. W takim rockowym graniu jej do twarzy i już nie mogę się doczekać premiery tej płyty z coverami Metallica

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *