Luźne taśmy: marzec ’23

Trzeci miesiąc 2023 roku to dla mnie czas powrotów do brzmień lat 90. – tym razem powrót ten odbywał się przy dźwiękach nagrań Madonny i zespołu Low. Inna legenda – grupa Gorillaz – zatrzymała mnie przy sobie za sprawą swojego premierowego materiału. Jeszcze chwilę poczekać za to musimy na kolejne wydawnictwa innych artystów, których single wpadły mi w ucho w marcu. A to nie wszystko, co skrywa moja playlista.

GORILLAZ X THUNDERCAT CRACKER ISLAND (2022)

Gorillaz po raz kolejny udowadniają, że lista ich przyjaciół w muzycznej branży zdaje się nie mieć końca. Nowa płyta, “Cracker Island”, to garść kolaboracji  z takimi artystami jak Stevie Nicks, Beck, Tame Impala czy Thundercat. Z tym ostatnim animowany zespół nagrał tytułowy kawałek, który błąka mi się po głowie od kilku tygodni. To porcja grania o synth popowo-funkowych korzeniach, podana w sposób lekki choć chłodny.

SUKI WATERHOUSE TO LOVE (2023)

Postać Suki Waterhouse, brytyjskiej modelki i aktorki, która zapragnęła zostać piosenkarką, pojawiła się na moim radarze już rok temu przy okazji premiery jej płytowego debiutu “I Can’t Let Go”. Krążek ten nie zainteresował mnie póki co na tyle, by napisać dla was o nim coś więcej, ale nowy singiel artystki już tak. “To Love” jest płynącą w średnim tempie alt rockową kompozycją o romantycznym wydźwięku. Tak optymistyczna Suki jeszcze nie była.

SAMIA THE NIGHT JOSH TILLMAN LISTENED TO MY SONG (2017)

Samia, wokalistka, której debiutancką płytę “The Baby” niedawno wam przybliżałam, dużo wcześniej zaczęła szturmować internet swoimi nagraniami. Z jej pierwszych utworów najbardziej zaciekawiło mnie “The Night Josh Tillman Listened to My Song” odwołujące się do artysty znanego jako Father John Misty. Nie wiem, jak na kawałek zareagował Tillman, lecz na mnie ta skromna, nieidealna produkcja pełna naprawdę wywołujących ciarki wokali Amerykanki zrobiła spore wrażenie.

JULIA ROMANA BLOOD BE FLUID (2022)

Austriacka wokalistka mieszkająca i tworząca w Londynie w minionych tygodniach zaspokoiła moją potrzebę na kobiece, enigmatyczne brzmienia. Gdybym na jej album “Blood Be Fluid” trafiła w minionym roku, z pewnością wskoczyłby do ścisłej czołówki moich ulubionych wydawnictw 2022 roku. Na to za późno więc wystawiam mu laurkę teraz. Na zachętę kieruję waszą uwagę na tytułowy numer, który świetnie reprezentuje duszny, osnuty mrokiem nastrój płyty i jej art popowo-jazzujące inspiracje.

THE SAXOPHONES DESERT FLOWER (2023)

Gdy pierwszy raz usłyszałam utwór “Desert Flower” w wykonaniu duetu tworzonego przez Alexiego Erenkova i jego żony Alison Alderdice, obstawiałam, że jest to zespół, o jakim dekady temu słuch zaginął. The Saxophones w premierowym singlu brzmią niesamowicie vintage’owo, inspirując się brzmieniami lat 50. i 60. i miksując jazz z americaną i bluesem. Melancholijnego charakteru nadaje piosence baryton Alexiego, a nagranie lekko łagodzą chórki, za które odpowiada Alison.

SQUID SWING (IN A DREAM) (2023)

Grupa, którą odkryłam przed wizytą na ubiegłorocznej edycji OFF Festivalu (i na której koncert ostatecznie się spóźniłam, pozdrawiam PKP) jest autorem krążka, który długo nie opuszczał moich głośników. “Bright Green Field” doczeka się następcy. I wszystko wskazuje na to, że Squid nadal mają ochotę na niekonwencjonalne rockowe granie. Dowodem jest singiel “Swing (In a Dream)”, który łączy art punkowe zapędy formacji  z jazzującymi i kosmicznymi motywami.

MADONNA HAS TO BE (1998)

Niedawna 25. rocznica ukazania się legendarnego “Ray of Light” zmotywowała Madonnę do udostępnienia w serwisach streamingowych piosenki, która dotąd cieszyła uszy jedynie fanów w Japonii. Zapomniana i niedoceniana kompozycja w końcu ma szansę zostać odkrytą przez słuchaczy. Ta elektroniczna ballada o lekkiej, wiosennej atmosferze jest jednym z najlepszych i najbardziej urokliwych momentów ery “Ray of Light”.

ANGEL OLSEN NOTHING’S FREE (2023)

Kiedy autorka twojej ulubionej płyty zeszłego roku zapowiada kolejny projekt, podekscytowanie sięga zenitu. Już w kwietniu ukaże się epka Angel Olsen zatytułowana “Forever Means”, a jej zapowiedzią jest kompozycja “Nothing’s Free”. Melancholia, w którą opakowane jest to nagranie, nie odbiega od tego, co znamy już w wykonaniu artystki. Nowością są za to większe niż wcześniej jazzujące patenty ze wspaniałym saksofonem na czele.

NOTHING BUT THIEVES WELCOME TO THE DDC (2023)

Z Nothing But Thieves mam dość chłodne relacje – nie czekam z niecierpliwością na ich nowe płyty, a te, które już znam, nie goszczą zbyt często w moich głośnikach. Pod wrażeniem jestem jednak ich nowego singla “Welcome to the DDC”, w którym grupa wyważa drzwi do świata ciemnego synth popu i funkujących melodii. Zostaje w pamięci i nie chce z niej wylecieć przez długi czas. Nie sądziłam, że brytyjska formacja nagra kawałek, który widziałabym w wykonaniu The Weeknd z ery “Dawn FM”.

LOW LULLABY (1994)

Nieco zapomniana dziś kapela Low zapamiętana została jako zespół, który jest odpowiedzialny za rozwój slowcore – gatunku miksującego rockowe wpływy z sennym klimatem i niespiesznym tempem. To wszystko znajdziemy w “Lullaby” będącej najpopularniejszą piosenką formacji. A także kompozycją niesamowicie długą, bo niemalże dziesięciominutową. Chciałoby się oczywiście więcej wokali Mimi Parker, ale same instrumentarium potrafi zahipnotyzować.

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *