RECENZJA: Angel Olsen “Forever Means” & Prima Queen “Not the Baby” (2023) (EP) (#1390, 1391)

One są dopiero u progu kariery. Ona zaś przedstawia się nazwiskiem, które na amerykańskiej scenie znaczy już dość dużo. Duet Prima Queen i wokalistka Angel Olsen łączy zamiłowanie do naturalnych, pozbawionych efekciarstwa dźwięków, oraz fakt, iż tegoroczna wiosna przyniosła nam ich dwa mini projekty, które umilić mają czas w oczekiwaniu na coś większego.

Angel Olsen Forever Means

Pięknie niewspółczesna. Niesamowicie melan-cholijna. Osobista i szczera jak nigdy wcześniej. Amerykańska wokalistka Angel Olsen w ubiegłym roku w moim odczuciu pokonała konkurencję swą skromnością i wydała płytę, która nie miała sobie równych. Dziś artystka uzupełnia “Big Time” o cztery nowe utwory, zbierając je w epkę “Forever Means”. Mini wydawnictwo rozpoczyna jazzujące “Nothing’s Free”, w pięknym stylu nam udowadniające, iż Olsen ma ochotę rozszerzać paletę swoich muzycznych barw o nowe dźwięki. Tytułowy, słodko-gorzki utwór tych dźwięków jednak wyzbywa się na korzyść rozedrganego wokalu Amerykanki, która w samo serce trafia takimi słowami jak each moment arrives and then disappears. Folk rockowa aranżacja robi za podstawę “Time Bandits” – piosenki, która brzmi, jakby Angel przyłapana została na wykonywaniu jej na żywo. Wpływy country przewijają się zaś w szorstkim “Holding On”. Epka “Forever Means” nie zawiera numerów tak mocnych jak te, które pojawiły się na “Big Time”, lecz rozbudza ciekawość co do dalszych zawodowych kroków Angel.

________________

My WomanAll MirrorsBig Time

Prima Queen Not the Baby

Duet Prima Queen jest idealnym przykładem na to, że gdy dwójka ludzi świetnie się między sobą dogaduje, dzielący ich dystans nigdy nie jest przeszkodą. Louise Macphail oraz Kristin McFadden dzielił ocean, łączyła zaś miłość do muzyki. Spotkały się w Londynie, gdzie nagrały kilka piosenek pod szyldem Prima Queen. Pojedyncze single Louise i Kristin wydawały sporadycznie od 2019 roku, lecz dopiero od niedawna są pod opieką wytwórni, która wsparła ich projekt – czterotrackową epkę “Not the Baby”. Rozpoczyna ją piosenka, którą polecałam wam dopiero co. Indie popowo-brassowe “Back Row” przyjemnie buja, choć tematyka nagrania nie należy do najweselszych. W podobne, choć spokojniejsze dźwięki uderza wiosenne “Crow”. I gdy już wydawało się, że Prima Queen lubią bazować na podobnych patentach, one wyskoczyły z gitarowym, surowszym “Dylan” czy “Hydroplane”, w którym wokale obu dziewczyn zachowały ładną harmonię. Ciężko po lekturze “Not the Baby” wyrokować, jak potoczy się kariera Prima Queen, ale jeśli lubicie kobiece, pełne narracji granie w stylu takich artystek jak Phoebe Bridgers czy Julii Jacklin, duet jest dla was.

One Reply to “RECENZJA: Angel Olsen “Forever Means” & Prima Queen “Not the Baby” (2023) (EP) (#1390, 1391)”

  1. “Forever Means” na pewno przesłucham, chociaż zeszłorocznego albumu Angel Olsen w ogóle nie pamiętam. Co do “Not the Baby” to nie jestem przekonana.
    Pozdrawiam. 🙂

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *