RECENZJA: Ciara “CiCi” (EP) (2023) (#1421)

Dwie dekady temu świat padł na kolana przed Ciarą robiącą za tę cool rywalkę Beyoncé. Wydany przez nią krążek “Goodies” obfitował w przeboje pokroju “1, 2 Step” i “Oh”, oraz szybko przyczynił się do nadania jego autorce przydomku Princess of crunk’n’b. Współczesna Ciara z tych hip hopowych, ulicznych patentów nie korzysta już zbyt chętnie, kierując się raczej w stronę rhythm’and’bluesa czy nawet popu, częściej na świat wydając kolejne potomstwo aniżeli płyty. Premiera jej epki nieźle mnie zaskoczyła.

Chłodne przyjęcie albumu “Jackie” z 2015 roku sprawiło, że rozeszły się drogi Amerykanki i stojącej dotąd za nią wytwórni Epic. Ciara postanowiła zacząć działać w ramach własnego labelu i w 2019 miała już gotową płytę zatytułowaną “Beauty Marks”. Dokładnie tak samo nazwała własną wytwórnię, z ramienia której w ciągu minionych czterech lat wydała kilka singli (m.in. “Rooted”, “Jump” i “Da Girls”) a w końcu i epkę “CiCi”. Ta ma być hołdem dla fanów, którzy na koncertach właśnie tak się do Ciary zwracają.

Rozpoczęcie epki to jak powrót do starych, dobrych czasów. Znowu mamy rok 2009 i nawiązaną współpracę między Ciarą a Chrisem Brownem. Tym razem jednak imprezowe brzmienia znane z ich poprzedniej kolaboracji, “Turntables”, ustąpiły miejsca nowocześniejszemu r&b utrzymanemu w średnim tempie (“How We Roll”). To, mimo iż nie pałam zbyt dużą sympatią do postaci Browna, jedna z lepszych nowości od artystki. Inny równie stonowany duet, “Forever” z Lil Baby, znudził mnie już podczas pierwszego odsłuchu. Pozytywnie zaskakuje “Winning” (feat. Big Freedia), które jest energicznym, hip hopowym nagraniem, które widziałabym na pierwszych dwóch albumach Ciary.

Nowością u artystki są klubowe rytmy nieśmiało przenikające “BRB”. Nowocześnie brzmi i zmysłowe, romantyczne “Low Key” o leciutkim, lecz wpadającym w ucho refrenie. Piosenką o tych różnych odcieniach miłości jest  kołyszące “2 in Luv”, podczas gdy wyluzowane, wzbogacone dźwiękami akustycznej gitary “Type A Party” to raczej zaproszenie na imprezę aniżeli track, który ma ją rozkręcić.

Newsy o tym, że Ciara planuje zebrać w jeden (mini) krążek ostatnie owoce swojej pracy dotarły do mnie, gdy kończyło się już odliczanie do premiery wydawnictwa. Jak “CiCi” wypada w roli albumu, który podtrzymać ma nasze zainteresowanie kolejną długogrającą płytą Amerykanki? Dość średnio. Ciara jakby zdaje się nie zauważać, że w ostatnich latach przybyło świetnych wokalistek obracających się podobnie jak ona w kręgach rhythm’and’bluesa i o uwagę zabiegać dziś trzeba mocniej niż kiedykolwiek wcześniej. Tymczasem jej premiery nie wychodzą poza przeciętność, choć słucha się ich przyjemnie. Czasem to jednak za mało. Szczególnie, gdy nazywasz się Ciara i masz na koncie takie albumy jak “The Evolution” czy “Fantasy Ride”.

Warto: How We Roll & Low Key

___________

GoodiesCiara: The EvolutionFantasy RideBasic InstinctCiaraJackie Beauty Marks

2 Replies to “RECENZJA: Ciara “CiCi” (EP) (2023) (#1421)”

  1. Kolory włosów i outfitu na okładce takie bardzo na czasie. 😀
    Jeśli chodzi o Ciarę, to umknęła mi informacja o tym, że wydała EP-kę, za to kilkukrotnie wyświetliła mi się w social media informacja, że po raz czwarty zostanie mamą. Czy sięgnę po “CiCi”? Raczej nie… Też trochę się dziwię, że Chris Brown nigdy nie został “scancelowany” po tym jak pobił Rihannę i wciąż są artyści chętni do współpracy z nim.
    U mnie nowy wpis, zapraszam i pozdrawiam. 🙂

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *