RECENZJA: Mary J. Blige “No More Drama” (2001) (#1544)

Dopiero gdy wydałam “No More Drama”, wiedziałam, że udało mi się odnieść sukces mówiła w wywiadach Mary J. Blige. Mimo kilku bestsellerowych albumów wydanych w latach 90. i singli, które nieźle przyjęły się w USA (m.in. “Real Love”, “Not Gon’ Cry”, “I’m Goin’ Down”), pozostała część świata wciąż nie była zaprzyjaźniona z twórczością Amerykanki. Wszystko zmieniło się w 2001 roku.

Czytaj dalej RECENZJA: Mary J. Blige “No More Drama” (2001) (#1544)

RECENZJA: Aaliyah “Aaliyah” (2001) (#1422)

Ciężko powiedzieć, by po wydaniu w 1996 roku albumu “One in a Million” Aaliyah miała cały świat u swych stóp. Mimo ciepłego przyjęcia ze strony muzycznej prasy kolejne single nie cieszyły się popularnością dorównującą utworom “Back & Forth” czy “At Your Best (You Are Love)”. O wokalistkę upomniał się za to świat filmu. I gdy ta już dobrze poczuła się za kamerą, fani czekali na jej muzyczny powrót. Ten okazał się być zarazem i pożegnaniem.

Czytaj dalej RECENZJA: Aaliyah “Aaliyah” (2001) (#1422)

RECENZJA: Jessica Simpson “Irresistible” (2001) (#1285)

Gdy dziewiętnastoletnia Jessica Simpson wydawała swój debiutancki album “Sweet Kisses”, jej wytwórnia myślała, że ma w rękach artystkę mogącą strącić z popowego piedestału Britney Spears i Christinę Aguilerę. Krążek nie spotkał się jednak z większym uznaniem nastoletniej publiczności (choć promująca go popowa ballada “I Wanna Love You Forever” szybko stała się największym przebojem Simpson), stąd burza mózgów, w wyniku której postanowiono na nowo ukształtować Jessikę.

Czytaj dalej RECENZJA: Jessica Simpson “Irresistible” (2001) (#1285)

#1126 Janet Jackson “All For You” (2001)

Kilkanaście milionów sprzedanych (i to jedynie dwóch) płyt na całym świecie. Świetne recenzje. Niezapomniane przeboje pokroju “That’s the Way Love Goes”, “Again”, “Together Again” czy “Any Time, Any Place”. Wymieniać można jeszcze długo, bo w latach 90., gdy sława Madonny i Kylie Minogue nieco przygasła, mało która zaczynająca karierę w latach 80. wokalistka mogła pochwalić się podobnym statusem co Janet Jackson. Artystce udało się utrzymać na topie całą dekadę, bo i muzycznie miała wiele do zaoferowania. Albumem “All For You” weszła pewnym krokiem w nowe tysiąclecie.

Czytaj dalej #1126 Janet Jackson “All For You” (2001)

#1066 Nick Cave and the Bad Seeds “No More Shall We Part” (2001)

Ostatnią dekadę ubiegłego tysiąclecia australijski zespół Nick Cave and the Bad Seeds pożegnali w zaskakującym stylu. Grupa, która dotąd prezentowała nam krwawe utwory o miłości, śmierci czy religii osadzone często w gorączkowym, alt rockowym stylu, skręciła w stronę minimalistycznych, jeszcze bardziej ponurych i markotnych kompozycji. Wydawnictwo “The Boatman’s Call” okazało się być zapowiedzią nowej ery w twórczości kapeli.

Czytaj dalej #1066 Nick Cave and the Bad Seeds “No More Shall We Part” (2001)

#1061 Björk “Vespertine” (2001)

Twórczość pochodzącej z odległej Islandii wokalistki Björk od lat dostarcza mi wiele problemów. Doceniam, szanuję, ale jednocześnie odnoszę wrażenie, że czegoś jest w tym wszystkim za dużo. A nie lubię obcować z czymś, co podsumować można słowami przerost formy nad treścią. A właśnie takie momentami były trzy poprzednie krążki artystki, wszystkie wydane w latach 90. – “Debut”, “Post” i “Homogenic”. Długie miesiące trzymałam się od Björk z daleka, ale postanowiłam zanurkować w jej świecie ponownie.

Czytaj dalej #1061 Björk “Vespertine” (2001)

#1048 Macy Gray “The Id” (2001)

1999 rok był rokiem wielu niezapomnianych debiutów w mainstreamowej muzyce. Sukcesy odnosiły wówczas pierwsze studyjne krążki Britney Spears, Jennifer Lopez, Christiny Aguilery i Jessiki Simpson. Z grona debiutantek wyróżniała się Macy Gray. Jej mikstura złożona z funku, soulu i r&b, okraszona charakterystycznym, mogącym irytować wokalem narobiła sporo szumu. Dwa lata później amerykańska artystka postanowiła umocnić swoją pozycję w show biznesie.

Czytaj dalej #1048 Macy Gray “The Id” (2001)

#981 Mariah Carey “Glitter” (2001)

2001 rok. Po spełnieniu swoich zobowiązań wobec wytwórni Sony Mariah Carey przechodzi do Virgin Records. Jej umowa z labelem opiewa na sto milionów dolarów. Musi tylko nagrać pod skrzydłami wytwórni pięć płyt, ale ma artystyczną wolność. W tym samym czasie sypie się jej prywatne życie, pogorszeniu ulega zdrowie psychiczne. W tym całym zamieszaniu powstaje towarzysząca filmowi “Glitter” płyta, która – jakby mało ostatnio pecha było w życiu Carey – premierę ma 11 września 2001 roku – dniu, w którym mało kogo interesowały wydarzenia z show biznesu.

Czytaj dalej #981 Mariah Carey “Glitter” (2001)

#731 Kelis “Wanderland” (2001)


Podopieczna The Neptunes nie dała sobie dużo czasu na rozmyślanie o kolejnym wydawnictwie. Nie zdążyły ucichnąć echa porządnego i odważnie patrzącego w przyszłość rhythm’and’bluesa “Kaleidoscope”, a Kelis już uraczyła swoich fanów nowym albumem. O “Wanderland” mówi się dziś bardzo mało (hmm, no dobra, o samej Kelis niewiele więcej), chętniej przeskakując do prowadzonego paroma przebojami “Tasty”. Czy słuchacze coś stracili? A może dobrą decyzją było zapomnienie o krążku? Wyruszam na poszukiwanie odpowiedzi.

Czytaj dalej #731 Kelis “Wanderland” (2001)

#577 Sophie Ellis-Bextor “Read My Lips” (2001)

W ubiegłym roku zasłuchiwałam się w jej indie popowych kompozycjach o bogatym instrumentarium. Album “ШАNDԐЯLUЅT” zostawił po sobie masę wspomnień i miłych myśli o Sophie Ellis-Bextor. Zmobilizował mnie też do sięgnięcia po starsze wydawnictwa Brytyjki. Na pierwszy ogień poszedł debiut. Płyta “Read My Lips” ukazała się w 2001 roku i podbiła parkiety w wielu miejscach na świecie. Czy naprawdę jest się czym podniecać? Folkowa Sophie jest bezkonkurencyjna, ale w końcu są wakacje, więc przydałby się jakiś soundtrack do letnich imprez.

Czytaj dalej #577 Sophie Ellis-Bextor “Read My Lips” (2001)