2015 rok to czas debiutu takich wokalistek jak Kehlani, Halsey, Sabrina Carpenter czy Dua Lipa. Dekadę temu na rynek serwisów streamingowych weszły Tidal i Apple Music, a do kin ruszyliśmy by oglądać poruszający dokument o Amy Winehouse. W tym samym roku podczas paryskiego koncertu Eagles of Death Metal doszło do zamachu terrorystycznego. A jakie płyty zapamiętaliśmy?
FATHER JOHN MISTY I LOVE YOU, HONEYBEAR (09.02.15)
Wiele lat działalności po prostu jako Josh Tillman i album “Fear Fun” wydany już jako Father John Misty – amerykański wokalista do świadomości szarego słuchacza przebił się dopiero za sprawą “I Love You, Honeybear”. Płytę artysta opisuje jako dzieło koncepcyjne traktujące o jego życiu, małżeństwie czy zachowaniach, z których nie jest dumny. Zawierający wpływy indie folku, baroque popu i soft rocka album promowały single “Bored in the USA” i “Chateau Lobby #4 (in C for Two Virgins)“. Wydawnictwo nie zawojowało list przebojów, lecz zostało przyjęte z wielkim entuzjazmem przez krytyków. Co ciekawe jedna trzecia sprzedanych egzemplarzy “I Love You, Honeybear” to… wersja winylowa płyty.
KENDRICK LAMAR TO PIMP A BUTTERFLY (15.03.15)
Album “Good Kid, M.A.A.D City” pokazał, że trzeba się z Kendrickiem Lamarem liczyć. Krążek “To Pimp a Butterfly” udowodnił zaś, że wszechstronny z niego raper. Na swoim trzecim krążku Lamar oddaje hołd swoim korzeniom i wplata elementy takich gatunków jak jazz, funk, soul czy afrykańskie brzmienia. Rymuje o tym, co go we współczesnym świecie najbardziej oburza, przez co wiele osób określać go zaczęło mianem głosu pokolenia. Pokolenia, które przede wszystkim żąda równości. “To Pimp a Butterfly” było numerem 1. w Stanach, Kanadzie i Wielkiej Brytanii.
SUFJAN STEVENS CARRIE & LOWELL (31.03.15)
Indie folk rzadko kiedy wypływa poza określoną grupę odbiorców. Amerykański wokalista i instrumentalista Sufjan Stevens znalazł jednak swoją publikę. I to całkiem pokaźną, którzy w smutnych historiach artysty odnaleźć mogli elementy własnych opowieści. Tematykę “Carrie & Lowell” Stevens poświęcił bowiem śmierci najbliższych mu osób. Jak sam przyznawał w wywiadach, nagrywanie nie przychodziło mu z łatwością. Dziś może być z siebie dumny, gdyż album okazał się być jedną z najlepiej ocenianych płyt 2015 roku
CARLY RAE JEPSEN EMOTION (24.06.15)
Znana z wielkiego przeboju “Call Me Maybe” Carly Rae Jepsen udało się dokonać czegoś, co mało która popowa wokalistka jest w stanie osiągnąć – przekonała do siebie miłośników brzmień, które z popem mają mało wspólnego. Na szacunek zapracowała sobie właśnie albumem “Emotion”, na którym radiowy, dość infantylny pop zamienia na pop zabarwiony ejtisową, nierzadko także alternatywną nutą. Wydawnictwo promowała takimi utworami jak “I Really Like You” i “Run Away with Me”. Nie było z tego oszałamiających sprzedażowych wyników, ale przyszło uznanie i ciepłe słowa.
TAME IMPALA CURRENTS (17.07.15)
Jeszcze do 2015 roku projekt Tame Impala znany był głównie fanom alternatywnych brzmień. Po premierze albumu “Currents” słuchali tego już wszyscy. Kevin Parker, bo to właśnie on stoi na straży muzyki wydawanej pod tym szyldem, osobiście nadzorował każdy moment powstania płyty, byśmy otrzymali dzieło dopieszczone. Jego pracowitość doceniła branża, a o współpracę z nim zabiegali m.in. Lady Gaga, Kali Uchis i Kanye West. “Currents” nieźle poradziło sobie na listach przebojów, a piosenki “Let It Happen” i “The Less I Know the Better” wykręciły niezłe liczby w serwisach streamingowych.
THE WEEKND BEAUTY BEHIND THE MADNESS (28.08.15)
Kanadyjski wokalista The Weeknd powoli robił wokół siebie szum. Płyta “Kiss Land” zwróciła na niego uwagę fanów modnego wówczas PBR&B. “Beauty Behind the Madness” sprawiło zaś, że okrzyknięto go mianem nowego księcia muzyki pop. Album sprzedawał się jak świeże bułeczki, a dziś zapamiętany jest głównie za sprawą singli “Can’t Feel My Face” i “The Hills”, które nie schodziły z list przebojów. W 2020 roku krążek uwzględniony został przez magazyn Rolling Stone w publikacji 500 Najlepszych Płyt Wszech Czasów. The Weeknd miał szansę na Grammy w kategorii Album Roku, lecz musiał uznać wyższość “1989” Taylor Swift.
MILEY CYRUS MILEY CYRUS & HER DEAD PETZ (30.08.15)
Płyta “Bangerz” była nowym otwarciem dla Miley Cyrus. Wokalistka zerwała z wizerunkiem Hannah Montana i zaczęła szaleć, nieraz przekraczając granice dobrego smaku. Swoje muzyczne szaleństwa zamknęła w albumie “Miley Cyrus & Her Dead Petz”, który za darmo udostępniła po gali MTV VMA, której była gospodynią. Krążek, który powstał przy wsparciu m.in. The Flaming Lips, odkrywał tę psychodeliczną, eksperymentalną twarz Cyrus. Trwająca nieco ponad półtorej godziny płyta podzieliła słuchaczy i prasę, ale nikogo nie pozostawiła obojętnym.
JANET JACKSON UNBREAKABLE (02.10.15)
Bestellerowe albumy i morze przebojów – Janet Jackson osiągnęła wiele i stwierdziła, że pora odpocząć i wyluzować. W efekcie na jej jedenasty studyjny album czekać musieliśmy od 2008 roku. Artystka ponownie nawiązała współpracę z producenckim duetem Jimmy Jam and Terry Lewis, a na liście jej pomocników znaleźli się także Missy Elliott i J. Cole. “Unbreakable” zadebiutowało na 1. miejscu amerykańskiej listy Billboard 200 i wpisało Janet na króciutką listę wykonawców, którzy w czterech kolejnych dekadach mieli swoje numery 1 w USA. Krążek promowały single “No Sleep”, “Unbreakable” i “Dammn Baby”.
SELENA GOMEZ REVIVAL (09.10.15)
Dziś Selena Gomez o muzyce mówi coraz mniej, lecz wydaną w 2015 roku płytą “Revival” udowodnić nam chciała, że pora zacząć brać jej muzyczną karierę na poważnie. Albumem tym odeszła od infantylnego elektropopu, zamieniając go na pop wyrazistszy, odważniejszy i seksowniejszy. Także w warstwie tekstowej więcej miało być tej doroślejszej, dojrzalszej Gomez, która nie jedno w życiu przeszła. Inspiracją do stworzenia osobistej płyty było wydawnictwo “Stripped” Aguilery. “Revival” dotarło do 1. miejsca na amerykańskiej liście bestsellerów i przyniosło takie przeboje jak “Good For You” i “Same Old Love”.
ADELE 25 (20.11.15)
Po ogromnym sukcesie albumu “21” presja, jaką odczuwała Adele, z pewnością była ogromna. Wydany cztery lata później krążek “25” nie przeszedł do historii tak szybko, jak jego poprzednik, ale cieszył się równie dużym zainteresowaniem. Tematycznie lżejsza niż łamiący serce poprzednik płyta znalazła przeszło dwadzieścia milionów nabywców, a promująca ją kompozycja “Hello” stała się jednym z największych przebojów 2015 roku. Za swoją pracę Brytyjka nominowana została do Grammy w pięciu kategoriach. Zgarnęła całą pulę, w tym i statuetkę dla Albumu Roku pokonując m.in. “Lemonade” Beyonce.
Kiedy myślę o 2015 to 1. bolą mnie plecy 😀 2. myślę w pierwszej kolejności o “How Big How Blue How Beautiful” Florence + The Machine i “Rebel Heart” Madonny, a potem są Adele, Carly Rae Jepsen i Kendrick.
Pozdrawiam. 🙂