#428 VA “The Hunger Games: Catching Fire” (soundtrack)

Dzisiaj sam film to za mało. Dlatego też do każdego obrazu przygotowywana jest płyta ze ścieżką dźwiękową wykorzystaną w filmie lub soundtrack ze specjalnie skomponowanymi utworami. Czasem taki krążek potrafi nawet cieszyć się większym zainteresowaniem niż sam film. Obserwować to mogliśmy w 2013 roku, kiedy to soundtrack do “The Great Gatsby” spędzał sen z powiek wielu melomanom. Nic zresztą dziwnego. Ilość gwiazd, które użyczyły swoich piosenek, była naprawdę imponująca: Beyonce, Lana Del Rey, Jack White czy zespół The xx to tylko wierzchołek góry lodowej. Sukcesu pozazdrościli najwidoczniej twórcy soundtracku do drugiej części popularnej trylogii “Igrzyska śmierci” i też postarali się o to, by znanych nazwisk było pod dostatkiem.

Płyta  z muzyką do pierwszej części sagi wypadała dość skromnie. Wprawdzie zawierała aż szesnaście kompozycji, jednak gwiazd ze światowej czołówki było mało: Taylor Swift, Maroon 5, Arcade Fire, Birdy, Kid Cudi. Soundtrack do “Igrzysk śmierci: w pierścieniu ognia” przedstawia się okazalej. Mamy tu popularne i cenione zespoły (Coldplay, The National, Imagine Dragons), budzące emocje wokalistki (Lorde, Christina Aguilera, Ellie Goulding), kilka niszowych artystów (Santigold, The Weeknd, Sia) oraz legendarną już Patti Smith. Lista gwiazd wygląda imponująco. Więc aż mi głupio pisać, że nie do końca kupuję soundtrack do tego filmu.

Drugą część “Igrzysk śmierci” obejrzałam z niekłamaną przyjemnością. Jest to film nie tylko poruszający i momentami refleksyjny (do czego zdolni są ludzie?), ale i świetnie zrealizowany. Poprzednia część zrobiła na mnie średnie wrażenie. Była, moim zdaniem, za lekka. Za to płyta z muzyką, choć wolna od wielkich nazwisk, przypadła mi do gustu. Piosenki na niej zawarte są proste, ale klimatyczne. Na ocenianym przeze mnie krążku tego zabrakło. Z kilku piosenek uleciały gdzieś emocje.

Skoro w ostatnim czasie najbliższe mi są nie wokalistki, ale zespoły, od nich zacznę. Z początku “Atlas” mojej ulubionej grupy Coldplay nie przypadł mi do gustu. Jednak im częściej sięgałam po to nagranie, tym bardziej się w nim zatracałam. Piękne dźwięki pianina stanowią tło dla ciepłego wokalu Chrisa Martina. Później dochodzą gitary i perkusja, co jeszcze polepsza odbiór tej kompozycji. Utwór “Atlas” przypomniał mi, za co pokochałam Coldplay – zawsze potrafią mnie wzruszyć. Islandzki zespół Of Monsters and Men przygotował dla nas  “Silhouettes”, nieco zimny kawałek, w którym przeplata się głos kobiecy z męskim.

Amerykańska grupa The National pojawiła się z piosenką w typowym dla siebie stylu. Indie rockowe, spokojne, pełne melancholii czy nawet nieco depresyjne “Lean” jest wizytówką twórczości zespołu. Chociaż ktoś może powiedzieć, że od The National ciągle dostajemy smęty, ja to kupuję. Ktoś musi uspokoić rozkrzyczane towarzystwo, którego mottem wydaje się być hasło grać jak najgłośniej. Amerykańska grupa stawia na wysmakowane, spokojne brzmienie, zachwycając tym samym od lat swoich fanów. Mniejszy staż ma zespół Imagine Dragons, który nagrał utwór “Who We Are”, nie odbiegający stylistycznie od tego, co grupa prezentowała na debiutanckim krążku. Jest więc rockowo, ale z elektroniczną posypką. Amerykańska odpowiedź na brytyjski zespół Mumford & Sons, grupa The Lumineers, folkowo-rockową, akustyczną kompozycją “Gale Song” potwierdziła swoją klasę.

Duży kredyt zaufania od twórców soundtracku dostał kanadyjski twórca alternatywnego r&b The Weeknd. Najpierw wspiera Się w elektronicznym, charakteryzującym się taneczno-hip hopowym podkładem “Elastic Heart” (to naprawdę ta sama Sia, która powala na kolana w “Kill and Run”? Tu mogłaby być zastąpiona przez Rihannę, nawet momentami mi ją przypomina), potem czaruje w solowym, nieco soulowym i przeplatanym gdzieniegdzie elektroniką “Devil Make Cry”. Fanom Justina Timberlake’a powinno to nagranie przypaść do gustu.

Pominąć nie mogę utworu Christiny Aguilery, “We Remain”. Po zabawie z muzyką taneczną (album “Lotus”) artystka prezentuje nam powerful ballad. Może i bit po jakimś czasie staje się monotonny, ale nie sposób nie docenić świetnie śpiewającej Aguilery, która swój głos dawkuje nam z umiarem. Niesamowite wrażenie robi kompozycja Lorde – cover “Everybody Wants to Rule the World” zespołu Tears For Fears. Jej wersja jest mroczna i nieco psychodeliczna. Lorde ciekawie manipuluje swoim wokalem – raz śpiewa delikatnie, innym razem w jej głosie wyczuwam nutkę gniewu. Moje serce podbiły również odgłosy imitujące wystrzał pistoletu. Być może, zgodnie z tytułem wykonywanej przez Lorde kompozycji, każdy chce rządzić światem, ale nie każdemu się to udaje. Jej się powiodło. Trzęsie tym soundtrackiem i zachwyca na debiutanckim albumie “Pure Heroine”.

Mam wrażenie, że brytyjska wokalistka Ellie jest ostatnio wszędzie. Nie odpuściła sobie i tego krążka. Jej piosenka “Mirror” to mało ciekawa, delikatna popowo-elektroniczna kompozycja, o której szybko się zapomina, robiąc sobie w pamięci miejsce na gitarowy utwór “Capital Letter” Patti Smith. Santigold, którą zwykłam nazywać młodszą i grzeczniejszą siostrą M.I.A., zaprezentowała nam mieszankę elektroniki, lekkich rockowych brzmień i popu w “Shooting Arrows at the Sky”.

Płyta “The Hunger Games: Catching Fire” nie do końca przekonuje mnie jako soundtrack do tego konkretnego filmu. Jest nieco chaotyczny (raz komputerowe dźwięki, raz niemalże akustyczne). Jednak dobrze sprawdza się jako składanka piosenek popularnych ostatnio artystów i zespołów. No i zawiera kilka perełek, czego przykładem są Coldplay czy Lorde.

16 Replies to “#428 VA “The Hunger Games: Catching Fire” (soundtrack)”

  1. Hmm, nie przepadam za płytami z soundtrackiem do filmu…
    Bardzo fajna recenzja, wprawdzie nie miałem jeszcze okazji by iść do kin na IŚ, ale piosenka jest mega, więc film pewnie też będzie 🙂
    mlwdragon.blogspot.com
    historiaadam.blogspot.com

  2. Co do filmu to chciałbym obejrzeć.
    Natomiast soundtracku nie słuchałem, ale muszę to nadrobić. Słuchałem tylko “Mirror” Ellie Goulding, ale średnio mi przypadał do gustu ten kawałek, mimo, że uwielbiam Ellie ♥

  3. Znam tylko “Atlas” i “We Remain”, ale teraz włączyłem Lorde i ponownie się zakochałę <3

    MY SŁOWIANIE JEST SUPER!

    W recenzji mam wrażenie, że wyżej stawiasz „Music from Baz Luhrmann’s Film: The Great Gatsby”, a ocena niższa o pół gwiazdki. Why?

  4. Ten utwór Lorde jest całkiem niezły. Taki mroczny, taki przepełniony dziwnością i nie wiadomo w końcu o co chodzi. Atlas też jest niesamowity, ale pisałem to już bodajże przy twoim top 10. Jedna uwaga. To nie jest Elastic Love tylko Elastic Heart. Nie uważam, że najgorsze są Mirror i Elastic Heart, ale może dlatego, że nie przepadasz za takim gatunkiem muzyki. Ale trzeba powiedzieć, że każdy utwór ma coś w sobie i całkiem nieźle się prezentuje. http://zyciejestmuzykaaa.blogspot.com/ U mnie Forumowa Global Lista,.

  5. Ostatnio oglądałam pierwszą część “Igrzysk śmierci” (drugą obejrzę może w ferie) i stwierdziłam, że po soundtracki na pewno sięgnę 🙂 Jestem ciekawa, czy mnie ten do “w pierścieniu ognia” spodoba się bardziej od Ciebie 🙂

  6. gdyby nie soundtracki to i filmy nie były by takie ciekawe, moim zdaniem muzyka jednak wiele wnosi do filmów. słuchałam tego soundtracku już jakiś czas temu i myślę, że dobór piosenek jest trafiony.

    nowa notka
    {theQueen.blog.onet.p}

  7. A co sądzisz o soundtracku do “Forrest Gumpa”? :> Moim zdaniem jest świetny, mogłabyś go ocenić, albo chociaż przesłuchać jeśli jeszcze nie znasz.

    Zapraszam na nową recenzję na blogu namuzowani.blog.onet.pl

  8. Bardzo lubię utwory od Coldplay i Christiny, reszty jeszcze nie znam. Nie wiem, czy przesłucham całość, ale na pewno nie mogę przegapić kawałka Santigold 🙂
    U mnie nowa notka, zapraszam.

  9. Igrzyska to bardzo dobry film 🙂 Soundtrack nie słuchałam i może niedługo posłucham ale „Atlas” i „We Remain” oraz Lorde i to są świetne utwory i w sam raz pasują do tego filmu.

  10. Tak perełki z tej płyty są cudowne – Lorde, Coldplay i ich “Atlas”, który na początku nie podobał mi się, a potem rozkochał i Christina Aguilera, której piosenka bardzo pozytywnie mnie zaskoczyła 🙂 Jeśli chodzi o sam film, to ta część jest zdecydowanie lepsza niż pierwsza i naprawdę niesamowicie zrobiona.
    Szósta notka z cyklu “Kim Jest Sam?” /// http://sam-barks.blog.pl/ zapraszam!

Odpowiedz na „~Vilppu (@FizzzReviews)Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *