Luźne taśmy: styczeń ’22

W pierwszych w 2022 roku taśmach sporo nadziei na nowy rok – swoje nowe krążki zapowiedzieli m.in. Father John Misty, Placebo i Selah Sue. Oprócz nich nowość od pewnej brytyjskiej DIY artystki, cover od Cat Power oraz wspomnienie jednego z moich ulubionych singli Rihanny.

FATHER JOHN MISTY FUNNY GIRL (2022)

Dłuższą przerwę zrobił sobie tym razem Father John Misty między dwoma albumami. Lada dzień cztery lata miną od premiery “God’s Favorite Customer”, ale na horyzoncie zamajaczyło wydawnictwo “Chloë and the Next 20th Century”. Zapowiada je jedna z najlepszych kompozycji z katalogu amerykańskiego wokalisty. “Funny Girl” jest ukłonem w stronę stylistyki starego Hollywood, a efekt ten jeszcze mocniej podkreśla vintage’owe instrumentarium i rozmarzony śpiew Tillamana, który – jak to ma w zwyczaju – pozwala sobie na nieco ironii.

PLACEBO SURROUNDED BY SPIES (2021)

Moja miłość do brytyjskiej (niegdyś) kapeli (teraz już duetu) jest dość zmienna. Wiele piosenek autentycznie uwielbiam, ale pojawiają się w ich dyskografii i takie, do których nie wracam za chętnie. Na razie dość ostrożnie podchodzę do ich zapowiadanej płyty “Never Let Me Go”, choć singiel “Surrounded By Spies” sporo obiecuje. W utworze spotykają się wpływy alternatywnego rocka, trip hopu oraz industrialu, a on sam brzmi tak, że ciężko przypisać go do konkretnego roku.

CAT POWER ENDLESS SEA (2022)

Chan Marshall (Cat Power) nigdy nie odcinała się od nagrywania coverów. Na koncie ma nawet trzy albumy pełne przeróbek kompozycji mniej i bardziej znanych. Najnowszy – zatytułowany po prostu “Covers” – ukazał się przed paroma tygodniami. Jeśli chcecie przekonać się, jak w indie rockowych szatach wyglądają utwory Franka Oceana czy Lany Del Rey, warto sięgnąć po ten krążek. Mnie jednak powaliła bluesowa interpretacja “Endless Sea” (oryginał: Iggy Pop) – leniwie sunąca, niewymagająca od Cat Power większego wysiłku.

RIHANNA POUR IT UP (2012)

Może ciężko w to dziś uwierzyć, ale jeszcze dekadę temu Rihanna mocno zaangażowana była w tworzenie muzyki. Może niekoniecznie tej najwyższych lotów (to przyszło na “Anti”), ale dostarczającej sporo rozrywki. Dziś z rozrzewnieniem wracam do “Unapologetic”. Sporo tam niezłych kawałków z niegrzecznym “Pour It Up” na czele. Trapowo-hip hopowo-rhythm’and’bluesowa Rihanna z klubowym sznytem to jest coś, za czym czasem tęsknię. Ile studenckich imprez przy tym zleciało!

SOBEL X SANAH CZEŚĆ, JAK SIĘ MASZ (2021)

Muzyka Sanah (a konkretniej kilka piosenek z “Irenki”) towarzyszyło mi przez sporą część minionego roku. Moja znajomość z Soblem nie wyjdzie raczej poza kompozycję “Cześć, jak się masz”. Ona sama w ubiegłym roku mi gdzieś uciekła, lecz w styczniu wracałam do niej dość często zauroczona jej nostalgicznym wydźwiękiem. Soft popowy utwór połączył dwa muzyczne światy w kawałek – a co – ponadczasowy.

TEI SHI GET IT (2015)

Kolumbijska wokalistka Valerie Teicher Barbosa przed paroma laty zwróciła na siebie uwagę coverem “No Angel” Beyoncé oraz piosenką nagraną u boku Glass Animals (“Holiest”). Ja trafiłam na nią podczas niedawnego powrotu swojej fascynacji FKA twigs i podobnymi muzycznymi klimatami. Warto chociażby zarezerwować sobie chwilę na epkę “Verde”, na której zaintrygował mnie neo soulowy, klimatyczny numer “Get It”.

BONOBO X KADHJA BONET DAY BY DAY (2022)

Amerykańska wokalistka Kadhja Bonet zaplątała mi się gdzieś przed paroma laty, gdy wydawała album “Childqueen”. I mimo że ma krótszy staż od Jordana Rakei’ego czy Jamilii Woods, to właśnie jej gwiazda najjaśniej świeci na krążku “Fragments” producenta Bonobo. Nie przeszkadza w tym nawet fakt, iż ich wspólny utwór “Day by Day” znalazł się na szarym końcu płyty – przyjemnie odpręża miksując soul z r&b (lekkie wpływy Janet wyczuwam), filmowymi, smyczkowymi motywami i elektroniką.

LAVA LA RUE VEST & BOXERS (2022)

Brytyjska wokalistka Lava La Rue nie ma jeszcze na koncie debiutanckiego longplay’a, ale chętnie dzieli się epkami i pojedynczymi trackami. Przed paroma dniami zaserwowała nam indie popowy, kołyszący numer “Vest & Boxers”, który szybko wpada w ucho zamykając w sobie przy okazji wątpliwości i nadzieje, jakie towarzyszą człowiekowi po pierwszej randce.

SELAH SUE PILLS (2022)

Po ubiegłorocznej premierze singla “Hurray” w końcu coś ruszyło i znamy już szczegóły trzeciej studyjnej płyty belgijskiej wokalistki Selah Sue. “Persona” ukaże się już pod koniec marca, a zwiastuje ją kawałek “Pills”. Popowy numer o przebojowym, lekko elektronicznym rytmie jest dowodem na to, że przez te wszystkie lata Sue nie zaszyła się w piwnicy lecz trzymała rękę na pulsie, by dostarczyć nam świeże, przebojowe melodie. Może i tęsknię za mroczniejszym wydźwiękiem jej debiutu, ale i tak jest dobrze.

THIS MORTAL COIL SONG TO THE SIREN (1984)

Założona przez Ivo Watts-Russella wytwórnia 4AD zebrała kilkunastu powiązanych z nią artystów w jeden projekt – This Mortal Coil. Wydali kilka płyt na przełomie lat 80. i 90., a ich najbardziej znanym elementem jest dream popowy cover “Song to the Siren” z repertuaru Tima Buckley’a w wykonaniu Elizabeth Fraser z Cocteau Twins. Syreni śpiew artystki towarzyszy aranżacji bardzo oszczędnej i minimalistycznej. Sama piosenka wydaje się być nurkowaniem w chłodnych wodach przy pełni księżyca.

One Reply to “Luźne taśmy: styczeń ’22”

  1. Przywiązanie do “Song to the Siren” (a konkretnie słynnej wersji 7) nie pozwala mi obiektywnie spojrzeć na jego covery. 😉 Podoba mi się aranżacja wersji This Mortal Coil, ale wokal w ogóle. Z pozostałych utworów najbardziej zaintrygowało mnie “Endless Sea”.
    U mnie nowy wpis, zapraszam i pozdrawiam. 🙂

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *