Kiedy świat obiegła informacja,że nad czwartą już płytą Katie Meluy ma pracować m.in. William Orbit (do znudzenia – genialne „Ray of Light” Madonny) ja jeszcze byłam na bakier z muzyką tej artystki. Specjalnie odkładałam sobie przyjemność posłuchania „The House” aż poznam poprzednie krążki. No i stało się. Nie można czekać w nieskończoność, tym bardziej, że na półce czeka już „Secret Symphony”. Album Katie zebrał różne recenzje. Jedni pisali, że artystka się sprzedała i żałują, że nie otrzymują już utworów stylistycznie bliskich „Piece by Piece” czy „Pictures”. A drudzy? Po prostu przesłuchali „The House” i dali Katie iść do przodu. I chociaż singlowy kawałek „The Flood” zaskoczył fanów, uspokajam, że to nadal ta sama Katie Melua, tylko trochę bardziej odświeżona. Zaprasza nas do swojego ‘domu’. Otwórzmy drzwi, wejdźmy i dajmy muzyce działać.
Czytaj dalej #250 Katie Melua “The House” (2010)