RANKING: [2013] Piosenki

Najlepsze niesinglowe utwory 2013

 1. WOODKID THE OTHER SIDE Bijący zegar i dźwięki pianina. Tak właśnie zaczyna się najpiękniejsza piosenka 2013 roku. Później dochodzą do tego m.in. smyczki, Woodkid zaczyna śpiewać smutnym głosem i gdzieniegdzie odzywa się chórek. I już jestem w innym świecie. Bynajmniej nie bajkowym, ale tajemniczym i mrocznym. Cudownym dopełnieniem tego nastroju jest tekst, który, w mojej opinii, opowiada o stracie drugiej osoby, którą zobaczymy dopiero po drugiej stronie. Ulubiony cytat: It’s like a cold hand on my shoulder I’ll see you on the other side.

 2. QUEENS OF THE STONE AGE THE VAMPYRE OF TIME AND MEMORY Ach, zachwycają w tym roku faceci z zespołu Queens of the Stone Age. Moje serce od razu zdobyła kompozycja “The Vampyre of Time and Memory”. Jest to spokojna, zagrana głównie na pianinie, ale co chwilę przecinana elektroniką (w dalszej części dochodzą cudownie lekkie i eleganckie dźwięki gitar i perkusji) piosenka, której osią jest niesamowicie trafny tekst, pod którym mogłabym się podpisać. Ulubiony cytat: I want God to come and take me home cause I’m all alone in this crowd.

 3. EDITORS THE WEIGHT Piosenka, przez którą nie mogłam za pierwszym razem przesłuchać albumu “The Weight of Your Love” do końca. Ciągle tylko klikałam replay. Ta niepokojąca, mroczna kompozycja porwała mnie od pierwszych dźwięków i sprawia, że ilekroć jej słucham, mam ciarki. Na osobne słowa zasługuje wkalista zespołu, Tom Smith, którego głos zawsze przeszywa mnie na wylot, ale w tym utworze brzmi jeszcze lepiej. Czy to w ogóle możliwe? Ulubiony cytat: I’m a lump of meat, with a heart beat, electricity restarts me.

 4. GOLDFRAPP LAUREL Dylemat roku – która piosenka z najnowszego albumu Goldfrapp jest tą najlepszą? Po wielu dniach rozmyślania wybór padł na “Laurel”. Czy to dlatego, że mamy zimę a kompozycja ta należy do najchłodniejszych z nowej płyty? Tak czy inaczej “Laurel” jest świetną, tajemniczą piosenką, która sprawia, że mam dreszcze. Tym bardziej, że Alison śpiewa w niej niższym głosem, tworząc niepokojący nastrój.  Ulubiony cytat: Strange how he’s cold behind the smile, an angry mind don’t wait for tonight.

 5. SIA KILL AND RUN Dotychczas australijska wokalistka Sia swoje kompozycje oddawała innym gwiazdom (“Diamonds”!). Jednak dla siebie zatrzymała prawdopodobnie swoją najlepszą piosenkę. Jest nią emocjonalne, pełne dramatyzmu “Kil and Run” z filmu “The Great Gatsby”, w której to Sia pokazuje, jak pięknym i mocnym głosem dysponuje. Udawania też, że piękne ma również wnętrze. Osoba pusta nigdy by tej piosenki tak nie zaśpiewała. Ulubiony cytat: Try to make out your mood but my brain doesn’t want to.

 6. ARCTIC MONKEYS NO. 1 PARTY ANTHEM Imprezowa muzyka potrafi przyprawić mnie o ból głowy. Nie wiem, ile musiałabym wypić, by bawić się przy dźwiękach przebojów Davida Guetty. Jednak kiedy za nagrywanie imprezowych hymnów bierze się indie rockowy zespół Arctic Monkeys, jestem w niebie. Ich “No. 1 Party Anthem” to stonowana kompozycja, zawierająca w sobie wpływy bluesa. Ulubiony cytat: Call off the search for your soul, or put it on hold again.

 7. KINGS OF LEON BEAUTIFUL WAR Pierwszy raz usłyszałam to nagranie w jednym sklepie. Szybko zakończyłam zakupy i wróciłam do domu by “Beautiful War” przesłuchać jeszcze raz (i jeszcze raz…). Jest to emocjonalna ballada, charakteryzująca się oszczędną muzyką i cudownym śpiewem Caleba, który  świetnie wczuł się w tekst i dzieli się z nami swoim bólem. Ulubiony cytat: Unless theres something worth fighting for its a beautiful war.

 8. PARAMORE FUTURE Kiedy słuchając płyty “Paramore” stwierdziłam, że zespół osiągnął już szczyt swoich możliwości i niczym mnie już nie zaskoczy ani nie zachwyci, usłyszałam zamykający krążek utwór “Future”. Chociaż nie lubię, gdy jakaś piosenka trwa ponad siedem minut, w przypadku tego kawałka skrócenie go byłoby grzechem. “Future” to ciemna i chłodna kompozycja. Bardzo surowa i posiadająca niezwykły klimat. Oby więcej takich od Paramore! Ulubiony cytat: Just think of the future, think of a new life, and don’t get lost in the memories.

 9. MILEY CYRUS FT. FRENCH MONTANA FU Piosenka Miley Cyrus na liście najlepszych kompozycji? Proszę się nie dziwić. Zasłużyła. “FU” to utwór niezwykły. Łączy w sobie elektronikę, hip hop oraz orkiestrowe elementy. Ozdobą tych wielkich brzmień jest głos Miley. O ile w innych numerach nieco mnie irytuje, tu powala na kolana. Tak dobrze Cyrus jeszcze nie śpiewała.  Ulubiony cytat: I got two letters for you, one of them is F and the other one is U.

 10. GOLDFRAPP ALVAR Druga piosenka Goldfrapp w tym zestawieniu. Jedna z najbardziej rozbudowanych kompozycji z “Tales of Us”. Trzyma w napięciu, choć przez cały utwór przewija się ten sam muzyczny motyw. Kiedy po jakiś trzech minutach muzyka powoli milknie, nie trudno myśleć, że to już koniec. Jednak nie. Dalej czekają na nas jeszcze z dwie minuty cudownie hipnotyzującej muzyki.  Ulubiony cytat: I felt it come, a blade of autumn alive, the amber shapes of sunset dance on the wall.

11. Editors Sugar
12. Goldfrapp Stranger
13. Woodkid Stabat Mater
14. Queens of the Stone Age I Appear Missing
15. Editors The Phone Book
16. Billie Joe + Norah I’m Here to Get My Baby Out of Jail
17. Beyonce Haunted
18. Woodkid Falling
19. Queens of the Stone Age Keep Your Eyes Peeled
20. David Lynch The Ballad of Hollis Brown

 

Najlepsze single 2013

 1. THE NATIONAL DEMONS Singiel promujący ostatni album The National “Trouble Will Find Me” zaczarował mnie od razu. Piosenka jest prosta, ale bardzo efektowna. Potwierdzająca słyszane przeze mnie wcześniej opinie, że amerykańska grupa jest zespołem, który tworzy najsmutniejsze piosenki. W “Demons” uwielbiam wokal Matta Berningera – pełen goryczy i pewnego zrezygnowania. I klimat – melancholijny, smutny, nieco przygnębiający. Ulubiony cytat: I don’t even wonder why, hide among the under views.

 2. IMAGINE DRAGONS RADIOACTIVE Z początku podchodziłam do “Radioactive” nieufnie. Byłam pewna wątpliwości, czy spodobać mi się może piosenka, która deklasuje rywali na listach przebojów. Okazało się jednak, że Imagine Dragons nie tylko zniszczyli konkurencję pod względem popularności, ale przede wszystkim jakości. “Radioactive” jest genialną, mocną kompozycją, będącą mieszanką rocka i pasującej do niego elektroniki. Czarującą walecznym tekstem i niebanalnym wykonaniem. Ulubiony cytat: I raise my flag, dye my clothes, it’s a revolution I suppose.

 3. DAWID PODSIADŁO NIEZNAJOMY Dawno już żaden polski wokalista nie zrobił na mnie takiego wrażenia. Dawid jest skromny i autentyczny. Wie, jak jego muzyka ma brzmień i nie wciska nam byle czego. Jego utwór “Nieznajomy” wbija w fotel. Zachwyca tekstem. Sama piosenka jest idealna. Na początku stonowana, spokojna. Z czasem Dawid wczuwa się w tekst, daje się ponieść emocjom i jego wokal staje się mocny i zdecydowany. Ulubiony cytat: Kłamałem więcej niż kiedykolwiek chciałbym przyznać, a w moich żyłach płynęła krew zimniejsza niż stal.

 4. KELLY ROWLAND DIRTY LAUNDRY Kelly Rowland wyszła z mroków beznadziejnej, pustej tanecznej muzyki i wpadła w… mrok wspomnień. Tak szczerego nagrania w swojej karierze artystka jeszcze nie miała. Jest swego rodzaju spowiedzią. Wokalistka rozlicza się z przeszłością i pokazuje, że jej szczęśliwe życie było tylko pozorem. A to wszystko na tle delikatnie pulsującej, zmysłowej muzyki. Ulubiony cytat: Fooled everybody, except myself, soaking in this hurt, bathing in the dirt.

 5. WOODKID I LOVE YOU (QUINTET VERSION) W wersji “I Love You” znanej z albumu “The Golden Age” Woodkid śpiewa z werwą, a muzyka jest szybka i przebojowa. Moje serce podbiło jednak orkiestrowe wykonanie tego utworu, które artysta wrzucił do sieci. Jest piękne i wzruszające. Pełne emocji. Od bólu, przez smutek, po tęsknotę. Woodkid śpiewa tak łamiącym się głosem, że za każdym razem przeżywam wszystko razem z nim i nie wstydzę się uronić łzę. Ulubiony cytat: Is there any chance you could see me too? ‘Cos I love you.

 6. SKY FERREIRA NIGHT TIME, MY TIME  Gdyby cała płyta Sky Ferreiry tak brzmiała… . Rozmarzyłam się. “Night Time, My Time” to mocna, elektroniczno-rockowa kompozycja, która zdobyła moje serce psychodelicznym, tajemniczym klimatem. Miarowe uderzenia perkusji oraz elektronika użyta w taki sposób, w jaki lubię najbardziej (współgra z całością, nie przeszkadza) dają świetny, ciekawy efekt. Piosenka nie posiada wyraźnie zarysowanego refrenu, więc na radiowy przebój z pewnością się nie nadaje. I chwała Sky za to. Ulubiony cytat: Night time is my time I’m dreaming of moving, falling in space.

 7. DEPECHE MODE HEAVEN Każdy zna takie przeboje zespołu Depeche Mode jak “Enjoy the Silence” czy “Walking in My Shoes”. Wiele osób twierdzi, że dobra forma grupy skończyła się kilka lat temu. Co takiej osobie polecam? Utwór “Heaven” z “Delta Machine”. Ten elektroniczno-rockowy, delikatnie żywiołowy kawałek sprawia, że się uśmiecham. Tak jak Dave śpiewa o tym, że jest w niebie, ja znajduję się nie daleko dalej słuchając tej kompozycji. Ulubiony cytat: I will sing with joy, I will end up dust, I’m in heaven.

 8. COLDPLAY ATLAS Na hasło nowe nagranie Coldplay najpierw wstrzymałam oddech, potem zaczęłam skakać z radości, a później martwić się, jak będzie brzmiało. Na szczęście brytyjski zespół stanął na wysokości zadania i zaprezentował spokojny utwór, który rozkręca się powoli, by uderzyć w słuchacza całym pokładem wrażliwości, jakie tylko Chris Martin zdołał w sobie odszukać. Jest emocjonalnie, jest pięknie.  Ulubiony cytat: Some bent the bow, sometimes the wire must tense for the note.

 9. FRANZ FERDINAND EVIL EYE Clip zespołu Franz Ferdinand do “Evil Eye” już ma zagwarantowane miejsce w historii najbardziej obrzydliwych teledysków, ale sama piosenka absolutnie zachwyca. Jest niesamowicie dynamiczna i… taneczna. Zaczyna się przerażającym krzykiem, ale na pewno nie jest to recenzja jakiegoś słuchacza 😉 Ja uwielbiam w niej nieco funkowy klimat połączony z niezbyt ostrymi gitarami i perkusją. Jeden z najbardziej chwytliwych kawałków roku. Ulubiony cytat: What’s the colour of the next car? Yeah, RED, ya bastardm I don’t believe in god, but I believe in this shit.

10. DIDO NO FREEDOM Jedna z najskromniejszych, ale najładniejszych piosenek mijającego roku. To subtelny, delikatny utwór, w którym nietrudno się zakochać. Chwyta za serce. Mimo prostego tekstu, poruszającego temat, maglowany wielokrotnie przez innych artystów, wypada świetnie i autentycznie. Jak tu Dido nie wierzyć, kiedy śpiewa, że nie ma miłości bez wolności? Ulubiony cytat: No love without freedom, no freedom without love.

11. Goldfrapp Annabel
12. Caro Emerald I Belong to You
13. Passenger Let Her Go
14. Toni Braxton ft. Babyface Hurt You
15. The Pretty Reckless Going to Hell
16. Woodkid The Golden Age
17. Goldfrapp Drew

18. Mariah Carey The Art of Letting Go
19. Alejandro Fernandez ft. Christina Aguilera Hoy Tengo Ganas De Ti
20. Lorde Tennis Court

LAST.FM Najczęściej odtwarzane przeze mnie piosenki od 20/12/12 do 20/12/13.

  1. Coldplay ft. Kylie Minogue Lhuna
  2. Woodkid Iron
  3. Coldplay In My Place
  4. Coldplay God Put a Smile Upon Your Face
  5. Coldplay Green Eyes
  6. Coldplay A Rush of Blood to the Head
  7. Coldplay Viva la Vida
  8. Coldplay The Scientist
  9. Fink Perfect Darkness
  10. Fink Warm Shadow
  11. Fink Fear Is Like Fire
  12. Woodkid Run Boy Run
  13. Coldplay Trouble
  14. Coldplay Yellow
  15. Editors The Weight
  16. Fink Yesterday Was Hard On All Of Us
  17. Woodkid The Golden Age
  18. Woodkid The Other Side
  19. Coldplay Clocks
  20. Fink Honesty

Wow, nie spodziewałam się, że ta lista będzie aż tak monotematyczna. Niby pozycji aż dwadzieścia, ale zestawienie zdominowane została przez dwóch wokalistów i taką samą liczbę zespołów. Króluje grupa Coldplay, z uzależnienia do której nie potrafię (ba! nie chcę) się wyleczyć. Brytyjski band umieścił aż dziesięć piosenek na liście najczęściej słuchanych przeze mnie kompozycji wg. serwisu last.fm. W tym sześć pochodzi z mojej ulubionej płyty Coldplay “A Rush of Blood to the Head”. Na drugie miejscu znalazł się Fink (pięć piosenek), który oczarował mnie swoim ostatnim albumem “Perfect Darkness”. Brąz przypadł Woodkidowi (cztery utwory). Zaś jedna piosenka pochodzi z repertuaru zespołu Editors.

RANKING: [2013] Albumy cz. 1

NAJLEPSZE PŁYTY WYDANE (I PRZEZE MNIE JUŻ OCENIONE) W 2013

 1. WOODKID THE GOLDEN AGE Chociaż wiele osób mówiło, że ze wskazywaniem najlepszej płyty warto poczekać do końca roku, ja swoje wiem. Zdecydowanie najlepszy, najpiękniejszy, najcudowniejszy album 2013 wydany został już w marcu. Woodkid “The Golden Age” to krążek, na podstawie którego możnaby napisać scenariusz do filmu fantasy. Jest to album idealny. Smutny, poruszający, zostający w pamięci. Będący dla mnie synonimem sztuki. Przygnębiony głos Woodkida brzmi zachwycająco w otoczeniu orkiestry. Coś mi się wydaje, że “The Golden Age” to nie tylko najlepszy album 2013 roku, ale i jeden z najlepszych wydanych w XXI wieku. Moje TOP 3: Run Boy Run, The Other Side, Iron.

 2. GOLDFRAPP TALES OF US Kocham od Goldfrapp album „Felt Mountain”. Potem mało który się do niego zbliżał choć na centymetr. Aż do czasu „Tales of Us”. Jest to płyta niesamowicie trudna w odbiorze. Ale również wybitnie piękna i klimatyczna. Raz smutna, raz pogodna. Wspaniałe wrażenie robi użycie żywych instrumentów (m.in. smyczki). Czaruje emocjonalny, pełen barw wokal Alison. „Tales of Us” jest absolutnie magiczne i tajemnicze. I właśnie za tą niezwykłą atmosferę album ten uznawany jest przeze mnie za jeden z najlepszych krążków mijającego roku. Moje TOP 3: Annabel, Drew, Stranger.

 3. CARO EMERALD THE SHOCKING MISS EMERALD Caro zachwyciła mnie już swoim debiutanckim albumem. Nie sądziłam, że drugim sprawi, że uznam ją za jedną z najlepszych współczesnych wokalistek. “The Shocking Miss Emerald” nie jest, wbrew tytułowi, płytą szokującą czy kontrowersyjną. To raczej mocna dawka cudownej muzyki spod szyldu jazz & swing & pop. Nie sposób nie zakochać się w takich utworach jak bondowskie “I Belong to You”, taneczne “Liquid Lunch” czy będące połączeniem nowoczesności z klasyką “Tangled Up”. Moje TOP 3: Coming Back As a Man, Tangled Up, I Belong to You.

 4. EDITORS THE WEIGHT OF YOUR LOVE Chociaż na czwarty studyjny album Editors nie czekałam, bo nie należałam do grona fanów brytyjskiego bandu, szybko zdobył on moje uznanie i sprawił, że nie mogłam bez niego żyć. Podoba mi się to, że piosenki na nim zawarte budzą we mnie różne emocje. Ciężko nie wzruszyć się słuchając “The Phone Book”, ciężko usiedzieć w miejscu przy “Formaldehyde”. Dodając do tego niezłe teksty oraz śpiewającego jak nigdy dotąd Toma Smitha otrzymujemy jedną z najlepszych płyt 2013 roku. Moje TOP 3: The Weight, Sugar, The Phone Book.

 5. DIDO GIRL WHO GOT AWAY Zniknąć na pięć długich lat i powrócić, jakby się nie miało żadnej przerwy? Tak można powiedzieć o nowej płycie Dido, która brzmi niezwykle świeżo i nowocześnie. Artystka dodała do swoich utworów nieco elektronicznych melodii otrzymując stonowane, bujające kompozycje, które zachwycają swoją prostotą. Płyta „Girl Who Got Away” jest dopracowana, przemyślana i nastrojowa. Słuchając jej, razem z Dido od razu przenosimy się do piękniejszego świata. Moje TOP 3: No Freedom, Girl Who Got Away, Happy New Year.

 6. DAWID PODSIADŁO COMFORT AND HAPPINESS Nie słucham wielu polskich płyt. Jednak tej jednej przegapić nie mogłam. Ciekawiło mnie, czy Dawid Podsiadło, zwycięzca “X-Factora”, stał się produktem czy artystą. Na szczęście nagrał to, co mu w duszy faktycznie grało. Jego debiutancki album jest klimatyczny i ambitny. Bardzo brytyjski, co sprawiło, że tak się nim zachłysnęłam. Świetne połączenie szlachetnego popu, indie rocka i alternatywy. Płyta jest, jak sam Dawid, skromna, ale bardzo wciągająca. Moje TOP 3: Nieznajomy, !H.a.p.p.y.!, Bridge.

 7. ANNA CALVI ONE BREATH Chociaż drugi album artystki podoba mi się mniej niż wgniatający w fotel debiut, pominąć go przy tworzeniu listy najlepszych płyt, byłoby błędem.  Anna nadal serwuje nam piosenki z gatunku alternatywy. Wciąż pozostaje w sferze mroku i pewnej tajemnicy. Jest surowo (choć gdzieniegdzie pojawiają się rozjaśniające ciemności smyczki) i całkiem przebojowo. Nie można zignorować samej Calvi – wokalistki, obdarzonej intrygującym głosem. Raz słodkim i delikatnym, raz mocnym, ale zawsze powodującym ciarki.  Moje TOP 3: Piece by Piece, Sing to Me, One Breath.

 8. PARAMORE PARAMORE Nie byłam i nie jestem fanką Paramore, ale najnowszy, czwarty album amerykańskiego bandu nie mógł przejść przeze mnie niezauważonym. Muzyka zespołu nie przeszła wielkiej metamorfozy. Nadal nagrywają piosenki z pogranicza pop punku, pop rocka i rocka alternatywnego. Jednak nigdy wcześniej ich twórczość nie była tak przebojowa. Każda piosenka jest inna, każda wnosi coś nowego i świeżego. Klamrą spinającą nagrania jest oczywiście sama muzyka – pełna mocy i rockowego zacięcia. Moje TOP 3: Ain’t It Fun, Hate to See Your Heart Break, Future.

 9. DAVID LYNCH THE BIG DREAM Drugi album wybitnego reżysera i…równie świetnego muzyka. Jego krążek jest nowoczesnym spojrzeniem na klasykę. Zawiera świeże i oryginalne połączenie elektroniki i bluesa. Klimat nagrań Lyncha określić możemy mieszanką mroku i niepokoju. Sprawia to, że płyty słucha się z ciekawością.  Z „The Big Dream” jest jak z dobrym filmem – zajmuje nasze myśli nawet po wyjściu z kina. I to przez długi, długi czas. Moje TOP 3: Are You Sure, Ballad of Hollis Brown, Star Dream Girl.

 10. KELLY ROWLAND TALK A GOOD GAME Po nieudanej próbie podbicia klubowych parkietów Kelly powróciła do brzmień, w których odnajduje się najlepiej. Mamy tu bowiem mocne rhythm-and-bluesowe kompozycje z genialnym, emocjonalnym “Dirty Laundry” na czele. “Talk a Good Game” jest płytą, po którą sięgam do dziś. Szczyt możliwości Rowland. A przy nagranym wspólnie z koleżankami z Destiny’s Child “You Changed” łezka się w oku kręci. Istna podróż w czasie. Moje TOP 3: Freak, Dirty Laundry, Talk a Good Game.

11. Lorde Pure Heroine
12. Kelly Clarkson Wrapped in Red
13. Katie Melua Ketevan
14. Tom Odell Long Way Down
15. The Civil Wars The Civil Wars
16. Hurts Exile
17. Hugh Laurie Didn’t It Rain
18. Ariana Grande Yours Truly
19. Fantasia Side Effects of You
20. OneRepublic Native

LAST.FM Najczęściej odtwarzane przeze mnie płyty od 22/12/12 do 22/12/13.

  1. Woodkid The Golden Age
  2. Hugh Laurie Let Them Talk
  3. Christina Aguilera Bionic
  4. Coldplay A Rush of Blood to the Head
  5. Christina Aguilera Stripped
  6. Fink Perfect Darkness
  7. Christina Aguilera Back to Basics
  8. Editors The Weight of Your Love
  9. Mumford & Sons Sigh No More
  10. Hugh Laurie Didn’t It Rain
  11. Coldplay X&Y
  12. Caro Emerald The Shocking Miss Emerald
  13. Goldfrapp Tales of Us
  14. Coldplay Parachutes
  15. Coldplay Viva la Vida or Death and All His Friends
  16. Paramore Paramore
  17. Coldplay Mylo Xyloto
  18. Amy Winehouse Back to Black
  19. Hurts Exile
  20. Kelly Rowland Talk a Good Game

#320 Coldplay “A Rush of Blood to the Head” (2002)

 

Zespół Coldplay poznałam za sprawą krążka “Viva La Vida”. Potem nadszedł czas na elektroniczne “Mylo Xyloto” i się zaczęło. Nie sądziłam, że muzyka Coldplay aż tak będzie na mnie działać. Dziwne byłoby, gdybym za chwilę nie sięgnęła po pierwsze albumy w dyskografii tej czwórki mężczyzn z Wielkiej Brytanii. Studyjne krążki pochłonęłam w mgnieniu oka. Postanowiłam jednak zrecenzować “A Rush of Blood to the Head”. Nie tylko dlatego, że płyta ta została zgłoszona do recenzji. Po prostu chciałam się z wami podzielić tym, co czuję, kiedy jej słucham.

Czytaj dalej #320 Coldplay “A Rush of Blood to the Head” (2002)

RANKING: [2012] Albumy


NAJLEPSZE PŁYTY WYDANE W 2012 

1. NORAH JONES …LITTLE BROKEN HEARTS. Kiedy w maju po raz pierwszy przesłuchiwałam piąty album artystki już wiedziałam, że będzie to jedna z najlepszych płyt tego roku. Ale, że najlepsza? Jak najbardziej! Norah odwaliła kawał porządnej roboty. Cieszy mnie, że z płyty na płytę jej muzyka nabiera wyrazistości. Można powiedzieć, że “…Little Broken Hearts” to kontynuacja “The Fall”. Nie byłoby to jednak do końca prawdą, bo tak różnorodnie Jones jeszcze nie śpiewała. Teksty również są trafne, szczere. Słuchanie tego albumu to niezwykła przyjemność. Moje TOP 3: Little Broken Hearts, Take It Back, Miriam.

2. KATIE MELUA SECRET SYMPHONY Na początku wybrzydzałam, w końcu – pokochałam. A może raczej doceniłam i otworzyłam się na muzykę. Twórczość Katie nabrała lekkości i tego niesamowitego wyrazu, który mają chyba tylko występy przy udziale orkiestry. “Secret Symphony” to po prostu piękny album. Zachwycają mnie bogate melodie oraz hipnotyzujący głos Meluy. Nie jet to krążek do słuchania podczas wykonywania kilku innych czynności. Wymaga raczej ciszy i skupienia. Jednak warto poświęcić czas na jego dokładne ‘przestudiowanie’. Na pewno się zwróci. Moje TOP 3: Better Than a Dream, Moonshine,The Walls of the World.

3. JESSIE WARE DEVOTION Chyba bez przesady mogę nazwać debiut tej młodej Angielki najbardziej dopracowaną i przemyślaną płytą roku? Subtelne połączenie soulu, r&b i muzyki elektronicznej szybko zawładnęło moim sercem. Wspaniałym dodatkiem jest oczywiście wokal Jessie – czasem delikatny, czasem mocny i zdecydowany. Twórczość Ware jest elegancka, wysmakowana, z klasą. Słuchanie „Devotion” to uczta dla naszych uszu. Album jest po prostu magiczny a Jessie daje nam nadzieję, że dobra i ciekawa muzyka do końca jednak nie umarła. Moje TOP 3Devotion, Running, Night Light.

4. LANA DEL REY BORN TO DIE Dawno już nie było takiego ‘debiutu’. Wkroczyła na scenę z rewelacyjnym utworem “Video Games”. Po chwili otrzymaliśmy cały krążek. “Born to Die” to album może nie tyle ciekawy i oryginalny, co ładnie wykonany i klimatyczny. Spokojne kawałki w wykonaniu Lany brzmią niesamowicie smutno i melancholijnie. Świetnym dodatkiem do tych piosenek jest specyficzny wokal Lany Del Rey. Podoba mi się też to, że jej muzyka jest jakaś. Można lubić, można nienawidzić. Obojętnie przejść się nie da. Moje TOP 3: Video Games, Million Dollar Man, Born to Die

5. ANIA BAWIĘ SIĘ ŚWIETNIE Powiem szczerze – nie lubię polskiej muzyki. Wiele wykonawców zamiast stworzyć coś swojego na siłę próbuje upodobnić się do zagranicznych gwiazd. Na szczęście w ręce wpadła mi nowa płyta Ani Dąbrowskiej. Na początku trochę mnie nudziła. W końcu – zakochałam się w niej. Nie jest to już ta sama retro Ania. Raczej artystka, która wie, o czym śpiewa, ma pomysł na swoja muzykę i nie ogląda się z trendami. Wielkim atutem “Bawię się świetnie” są przemyślane i ciekawe teksty. O przemijaniu, o lękach, o życiu. Moje TOP 3: Nadziejka, Sublokatorka, Kiedyś powiesz mi kim chcesz być

6. DIANA KRALL GLAD RAG DOLL Jazz jest naprawdę pięknym gatunkiem muzycznym. Prawdziwym, szczerym, zajmującym. A przede wszystkim magicznym. Jedną z jazzowych przedstawicielek jest Diana Krall, która na “Glad Rag Doll” sięgnęła po utwory z lat 20. i 30. XX wieku. Trochę ryzykownie (bo czy dzisiaj udałoby się nam osiągnąć ten klimat przedwojennych piosenek i jazzowych klubów?), ale ostatecznie z sukcesem. Nowy album Diany jest elegancki, wysmakowany. Ma klasę. Jest istną machiną przenosząca słuchacza w czasie, tworząc odpowiedni klimat. Moje TOP 3: We Just Couldn’t Say Goodbay, Lonely Avenue,  I’m a Little Mixed Up.

7. OCEANA MY HOUSE Zadebiutowała świetną, lekką płytą łączącą elementy popu, jazzu i reggae. Po usłyszeniu hitu “Endless Summer” zaczęłam obawiać się o jej nowy krążek. Nie słusznie. Szybko w hymnie Euro 2012 się zakochałam, a “My House” skrywa zupełnie inne piosenki niż ten taneczny numer. Podoba mi się to, że płyta Oceany jest różnorodna. Raz mamy piękną balladę (“Say Sorry”) innym razem rhytm-and-bluesowe, przywołujące najlepsze skojarzenia “My House”. Na pewno każdy znajdzie tu coś dla siebie. “My House” to świetny, wakacyjny album. Moje TOP 3: My House, Sunshine Everyday, A Rockin’ Good Way.

8. CHRISTINA AGUILERA LOTUS Czekałam, czekałam i się doczekałam. Pełna obaw sięgnęłam po nowy album Aguilery. Okazało się, że nie jest taki zły. Christina zrezygnowała z muzycznych eksperymentów i nagrała porządną popową płytę. Wypełnioną hitami (“Let There Be Love”, “Army of Me”). Gdyby jeszcze artystka z tego korzystała… Na “Lotus” znalazło się też miejsce dla kilku ballad (z “Blank Page” na czele). Bardzo udane są teksty. Opowiadają o ostatnich przeżyciach Christiny, o zmaganiach ze sławą i hejterami. Może “Lotus” nie jest tak oryginalną i ryzykowaną płytą jak “Bionic”, ale jedno się nie zmieniło – Aguilera pokazuje, że wciąż głos ma jak dzwon. Moje TOP 3: Lotus Intro, Cease Fire, Circles.

9. ALICIA KEYS GIRL ON FIRE Nadchodzący piąty album artystki spędzał sen z powiek jej fanom. Po popowym “The Element of Freedom” bali się nowej muzyki Keys. Jasne było, że nie otrzymamy od niej płyty w stylu “The Diary of…” czy “Songs in A Minor” z uwagi na to, że Alicia dojrzała i jest już inną osobą. Na szczęście na “Girl on Fire” zaserwowała nam dobrą, mocną dawkę r&b i soulu. Są wprawdzie takie utwory jak tytułowe “Girl on Fire” (ft. Nicki Minaj), ale są i piękne, zagrane na pianinie ballady z “101” na czele. Moje TOP 3: Listen to Your Heart, 101, When It’s All Over.

10. IMANY THE SHAPE OF A BROKEN HEART Debiut, który pokochali polscy słuchacze. A że i we mnie płynie polska krew, nie zostawiłam Imany w spokoju. Na początku przeżyłam mały szok. Jej głos! Śpiewa przez nos. Szybko jednak przywykłam i na spokojnie mogłam rozkoszować się jej debiutem. A było czym, bo płyta jest bardzo ładną mieszanką soulu, folku i bluesa. Niektóre utwory są melancholijne, inne wesołe. Mimo to album jest bardzo spójny. “The Shape of a Broken Heart” to album idealny na chłodne, zimowe wieczory, kiedy mamy ochotę na odrobinę afrykańskiego słońca. Moje TOP 3: Slow Down, Pray for Help, Take Care.


NAJLEPSZE PŁYTY OCENIONE W 2012
(wydane w innych latach)

1. GOLDFRAPP FELT MOUNTAIN Album, który już w trakcie pierwszego przesłuchania powalił mnie na kolana i sprawił, że miałam ciary. Goldfrapp odczarował moje nie najlepsze zdanie o muzyce elektronicznej. Podczas słuchania “Felt Mountain” w ogóle nie czuć, że duet specjalizuje się w takiej muzyce! Mamy tu odrobinę jazzu, muzyki kabaretowej. Jednak najpiękniejszy jest sam klimat albumu: jest tajemniczo, momentami psychodelicznie. Minimalistycznie a zarazem bogato w przeróżne dźwięki. I ten wokal Alison… Rozmarzyłam się. “Felt Mountain” to magiczny album. Każda piosenka jest inna, ale razem tworzą nastrojową całość. Kocham! Moje TOP 3: Lovely Head, Pilots, Utopia.

2. MARINA & THE DIAMONDS THE FAMILY JEWELS Tak zaczynała autorka utworu “Primadonna”. Zanim wydała electropopowy krążek “Electra Heart” zaserwowała nam prawdziwe cudeńko. “The Family Jewels” to świetnie wyprodukowany teatralny pop oraz indie pop. Wielkim plusem jest głos Mariny, który brzmi, w zależności od utworu, bardzo różnie. Na krążku nie ma dwóch takich samych piosenek. Mamy m.in. melodyjne “Rootless”, przerysowane “Mowgli’s Road”, a nawet operowe “Numb”. No i, co najważniejsze, możemy debiutu Mariny słuchać i słuchać. Nie da się przy nim nudzić. Moje TOP 3: Girls, Hollywood, Oh No!.

3. KATIE MELUA THE HOUSE Chociaż pokochałam Katie za delikatne, jazzujące utwory w stylu “Piece by Piece”, czwarty krążek zrobił na mnie bardzo pozytywne wrażenie. To najbardziej eksperymentalny album artystki. Dodała do swoich melodii elektroniki. Ryzykownie, prawda? Ale się opłaciło, bo płyta brzmi świeżo i interesująco. Dobra odmiana po nudnym i przewidywalnym “Pictures”. Katie pokazała nam się z zupełnie innej strony. Mimo wszystko to wciąż ta sama, wrażliwa wokalistka. Czego dowodem są bardzo udane teksty, opowiadające o miłości. Moje TOP 3: The Flood, A Moment of Madness, The House.

4. KATE BUSH HOUNDS OF LOVE Porcja znakomitej muzyki, na najwyższym poziomie. Nie ma tu ani jednego zbędnego dźwięku, wszystko ma swoje miejsce i wszystko na swoim miejscu jest. Tak najkrócej można podsumować “Hounds of Love”. To album z nie tyle z muzyką, co piękną poezją i teatralnym zacięciem. Piosenki są pięknie zaśpiewane, wspaniale zagrane. Każda opowiada inną historię. Obok Kate Bush bardzo ciężko przejść obojętnie. Jej muzyka jest emocjonalna, oryginalna a przede wszystkim magiczna, czego dowodem jest chociażby tajemnicze “Hello Earth”. Chyba nie muszę mówić, że “Hounds of Love” to pozycja obowiązkowa? Moje TOP 3: Hello Earth, Mother Stands for Comfort, Hounds of Love.

5. OCEANA LOVE SUPPLY Jedna z najmilszych niespodzianek. Obawiałam się zwykłego popu i r&b, otrzymałam cudowną, świeżą mieszankę soulu, jazzu i reggae. Oczywiście pop i r&b również się pojawia, ale w mniejszych ilościach. Od tych wszystkich gatunków może rozboleć głowa, ale podane zostało to w takiej formie, by nie tylko nie zakręciło nam się od piosenek Oceany w głowach, ale również byśmy byli nimi zachwyceni. Świetnym dodatkiem jest ‘czarny’ wokal Oceany. “Love Supply” to płyta lekka, słoneczna. Moje TOP 3: Pussycat on the Leash, Cry Cry, Baby Hold On.

6. MADONNA EROTICA Najbardziej kontrowersyjna płyta w dyskografii Królowej. Jednocześnie – najlepsza. Pełna stonowanych, tanecznych, a przede wszystkim seksownych utworów z tytułowym “Erotica” na czele. Jest to pierwsza tak spójna i równa płyta Madonny. Poprzednie przy niej wydają się być luźnym zbiorem kilkunastu kawałków. Słychać również, że Madonna pracowała nad głosem. Tutaj brzmi niemal perfekcyjnie. Wielki plus za eksperymentowanie z jazzem. A jeszcze większy za to, że artystka nie stała w miejscu, tylko się rozwijała. Moje TOP 3: Erotica, Waiting, Secret Garden.

7. M.I.A. KALA Artystka jest szalona. Każda jej płyta przyprawia o zawrót głowy. Mnie jednak najbardziej porwała druga pozycja w jej dyskografii – “Kala”. M.I.A. połączyła dźwięki z różnych części globu. Stąd też chociażby w “Jimmy” bollywoodzkie rytmy. Oprócz tego raperka świetnie zmiksowała ze sobą hip hop, dancehall i muzykę elektroniczną. Często zdarza mi się włączać takie piosenki jak “Bird Flu” czy “20 Dollar” rano, bo dają mi wielkiego kopa energii. Pozytywnej energii. Słuchając M.I.I. trudno się nie uśmiechnąć. Moje TOP 3: Jimmy, Hussel, 20 Dollar.

8. ALICIA KEYS UNPLUGGED Koncerty to chyba dla wszystkich muzykomaniaków rzecz wspaniała. Kto by nie chciał zobaczyć na żywo swojego idola? Jedną z moich ukochanych artystek jest Alicia Keys. Szanse, że pojadę na jej koncert są bliskie zeru, ale od czego mamy takie albumy jak “Unplugged”? Chociaż można obawiać się włączając taki album w wykonaniu Katy Perry, słuchając śpiewającej (i grającej na pianinie) Keys można się tylko zachwycić. Artystka nie tylko cudownie zaśpiewała, ale i stworzyła kameralną, przyjemną atmosferę. Moje TOP 3: Streets of New York, Karma, Diary.

9. COLDPLAY MYLO XYLOTO To, że jakiś album Coldplay w podsumowaniu się znajdzie, było pewne. Pozostał tylko dylemat – “Viva La Vida” czy “Mylo Xyloto”? Ostatecznie postawiłam na ten drugi, z powodu tego, że  każda piosenka mi się podoba. Nawet do “Every Teardrop Is a Waterfall” można się przekonać. “Mylo Xyloto” to barwna, świeża płyta pełna zarówno szybkich utworów, jak i pięknych ballad. Krążek jest radosny, optymistyczny, pogodny. Taki, jaka muzyka Coldplay nie była jeszcze nigdy. Chociaż uwielbiam ich drugi album, ten również przyjęłam z otwartymi ramionami. Moje TOP 3: Paradise, Us Against the World, Major Minus.

10. LINKIN PARK A THOUSAND SUNS Zdaję sobie sprawę, że fani Linkin Park mi tego nie darują, mimo to i tak powiem – “A Thousand Suns” to najlepszy album kapeli. Przede wszystkim podoba mi się to, że krążek jest spójny, mogę słuchać go jako całości. Płyta jest bardzo dopracowana i dopieszczona w najdrobniejszych szczegółach. Bardzo również przemyślana. Uwielbiam intra (szczególnie “The Requiem”), które tworzą tajemniczą i nieco mroczną atmosferę. W przeciwieństwie do innych albumów Linkin Park, tu sporo elektroniki. Nie żadnej rąbanki, ale naprawdę parę zgrabnych jej wpływów. Moje TOP 3: The Reqiuem, Wretches and Kings, When They Came For Me.

I na koniec mały ranking sporządzony przez last.fm na temat albumów, które od lipca odtwarzałam najczęściej.

1. Christina Aguilera Stripped
2. Christina Aguilera Lotus
3. Diana Krall Glad Rag Doll
4. Lana Del Rey Born to Die
5. Norah Jones …Little Broken Hearts
6. Jessie Ware Devotion
7. Goldfrapp Felt Mountain
8. Leona Lewis Glassheart
9. Alicia Keys Girl on Fire
10. Imany The Shape of a Broken Heart
11. Ania Bawię się świetnie
12. Oceana My House
13. Rihanna Unapologetic
14. Nelly Furtado The Spirit Indestructible
15. Christina Aguilera Bionic

#313, 314 Coldplay „Mylo Xyloto” (2011) & Maroon 5 “Overexposed” (2012)

Po muzykę Coldplay udało mi się sięgnąć dopiero na wiosnę tego roku. Zaczęłam od albumu “Viva la Vida or Death and All His Friends”. I co tu dużo mówić – zakochałam się. W klimacie płyty, muzyce no i oczywiście głosie Chrisa Martina. Kwestią czasu było zabranie się za całą dyskografię zespołu.  Wielokrotnie spotykałam się z opinią, że “Viva la Vida” to najbardziej nie-coldplay’owy  krążek chłopaków. Coś w tym jest. Więc jeśli fanom płyty “Parachute” czy “A Rush of Blood to the Head” się nie spodobał, nie wydaje mi się, by “Mylo Xyloto” często było przez nich odtwarzane.

Czytaj dalej #313, 314 Coldplay „Mylo Xyloto” (2011) & Maroon 5 “Overexposed” (2012)

#255 Coldplay “Viva la Vida or Death and All His Friends” (2008)

 

„Viva la Vida or Death and All His Friends” znalazło się na moim celowniku już dość dawno temu. Ciągle jedna było coś innego do przesłuchania i ocenienia, że na ten album brakowało mi po prostu nie tylko czasu ale i najzwyczajniej chęci. Zanim sięgnęłam po „Viva la Vida or Death and All His Friends” zdecydowałam się spojrzeć na recenzje, jakie ten album otrzymywał. Nie zdarza mi się to i raczej na tym jednym razie zaprzestanę. Polscy ‘krytycy’ obrzucili krążek Coldplay błotem. Może to dziwnie zabrzmi, ale właśnie po tym zarezerwowałam sobie czas na czwarty album brytyjskiego zespołu by skonfrontować ich opinie z…rzeczywistością.

Czytaj dalej #255 Coldplay “Viva la Vida or Death and All His Friends” (2008)