Amy Winehouse przeszła do historii nie tylko ze względu na swoje burzliwe życie prywatne, ale przede wszystkim dzięki muzyce, szczerym tekstom piosenek i głosowi, którego podrobić się nie da. Zostawiła po sobie niestety tylko dwie płyty. Dziś częściej wspominany jest wydany w 2006 roku album “Back to Black”, lecz nie sposób przejść obojętnie obok jej nastoletniego debiutu “Frank”. Płyta ta obchodzi dziś swoje piętnaste urodziny. Z tej okazji postanowiłam do niej wrócić i wybrać dziesięć kompozycji, które podobają mi się na niej najbardziej.
10. I HEARD LOVE IS BLIND
Chociaż Amy była świetną tekściarką, pozwoliła sobie pomóc i zaprosiła do współpracy innych artystów, by pomogli jej przekształcić myśli w wersy piosenek. “I Heard Love Is Blind” jest jedynym utworem mającym tylko jedną autorkę – właśnie Winehouse. Nie mogło być chyba inaczej biorąc pod uwagę tematykę nagrania. W tym prostym, sprawiającym wrażenie improwizowanego utworze artystka przyznaje się swojemu ukochanemu do zdrady. Nie okazuje jednak skruchy, zwala winę na samotność i alkohol. Pozwala sobie nawet na słowa: but you can still trust me, this ain’t infidelity. It’s not cheating, you were on my mind.
9. AMY AMY AMY
Amy, Amy, Amy… chciałoby się zanucić po wysłuchaniu albumu “Frank” dodając do tego słowa w stylu “cóż ty tu dziewczyno nawywijałaś?”. Ta jazzująca kompozycja o wpadającym w ucho refrenie i zaczepnej, zachęcającej do flirtu postawie artystki jest niezłym podsumowaniem całego wydawnictwa. Winehouse w żadnym przypadku nie jest grzeczną dziewczynką – “Amy Amy Amy” tylko to potwierdza.
8. TAKE THE BOX
Feel so fucking angry, don’t wanna be reminded of you śpiewa w tej niespokojnej, soulowo-jazowej balladzie Brytyjka. Jej życie właśnie wywróciło się do góry nogami, związek się zakończył, a mężczyzna, którego kochała, okazał się być dupkiem. I chociaż w tym melancholijnym nagraniu Amy zdaje sobie sprawę, że nie wrócą do siebie (w tytułowym pudełku oddaje byłemu ukochanemu rzeczy, które od niego dostała), ze smutkiem przyznaje, że jej uczucie do niego tak szybko nie wygaśnie.
7. IN MY BED
Mężczyzna, do którego słowa “I Heard Love Is Blind” skierowała Amy, zakończył relację, co jednak nie przeszkodziło mu spotykać się z artystką w wiadomych celach. I, jak wynika ze słów zadziornego “In My Bed”, taki układ bardzo jej pasował. A może nawet bardziej od samej miłości, bo przeszkadzało jej, iż mężczyzna nie potrafi separate sex with emotion. A jaki jest sam utwór z muzycznej strony? Mniej tu jazzowych inspiracji, więcej zaś r&b czy nawet hip hopu. Wartym uwagi fragmentem piosenki są wysokie wokalizy Winehouse na trąbkowym tle.
6. FUCK ME PUMPS
W tym jasnym, nieskomplikowanym kawałku Winehouse także sięga po delikatne hip hopowe inspiracje, lecz to ani produkcja ani jej głos nie czyni z “Fuck Me Pumps” czegoś niezwykłego. Utwór tak naprawdę wymiata swoją liryczną stroną, będąc pełną sarkazmów i celnych, ironicznych uwag o określonej grupie kobiet opowieścią. Artystka zwraca w nim uwagę na dziewczyny, które spędzają wieczory w pubach licząc na wyrwanie jakiegoś kasiastego faceta. Marzą im się sława i pieniądze. Ich życie pełne jest jednak jednorazowych numerków.
5. MOODY’S MOOD FOR LOVE
“Frank” to nie tylko autorskie utwory Amy Winehouse, ale i niewielka (lecz znacząca) porcja świetnie dobranych coverów. Pierwszą godną polecenia przeróbką jest nastrojowe “Moody’s Mood for Love”, które zwraca uwagę wyraźniejszym rytmem pojawiającym się w tle i dziwaczną budową. Piosenka pozbawiona jest bowiem refrenu. Zamiast niego mamy długą zwrotkę, która sprawdzić by się mogła w… hip hopowym nagraniu. Warto na koniec dodać, iż oryginał powstał na początku lat 50.
4. WHAT IS IT ABOUT MEN
Biografia Amy pełna jest niewłaściwych miłosnych wyborów. Jak podpowiada spokojniejsze “What Is It About Man” wokalistka już dawno przestała się łudzić, że gdzieś tam czeka na nią sensowny, opiekuńczy facet. I’ll take the wrong man śpiewa dodając przy okazji, że nie wyniosła z domu zbyt pozytywnych wzorców. Mnie jednak najbardziej w tym gorzkim nagraniu poruszały zawsze słowa my destructive side has grown a mile wide, które potem jak czarne chmury wisiały nad głową Winehouse.
3. BROTHER
Dziwne rzeczy dzieją się na samym końcu “Franka”. Niby mamy “Amy Amy Amy” i “Outro”, ale po nich przychodzi pora na dwa ukryte numery – “Mr Magic (Through the Smoke)” oraz “Brother”, które zdecydowanie warte jest odkrycia. W tej niespiesznej, kołyszącej kompozycji Winehouse bezpośrednio zwraca się do swojego starszego brata. Prosi go, by troszczył się o ich matkę (now you must look out for her the way she did for you). Po śmierci Amy utwór ten robi jeszcze większe wrażenie, gdyż sam tekst sugeruje, że artystka nie jest w stanie poświęcić uwagi najbliższej osobie. Taka… prośba zza grobu.
2. SOMEONE TO WATCH OVER ME
Nie szukajcie tego utworu na podstawowej edycji “Franka”. Amy przypomniała sobie o nim, kiedy kompletowała rozszerzoną wersję debiutu. I całe szczęście, bo “Someone to Watch Over Me”, będące coverem kompozycji z 1926 roku napisanej przez Ira Gershwina, to ukryta perełka tej ery. Winehouse nie wywróciła tego jazzowego standardu do góry nogami. Wręcz przeciwnie. Wpisała się w klimat, (tak to sobie wyobrażam) wskoczyła w długą, elegancką suknię i przeniosła się do pierwszej połowy ubiegłego wieku. Zachwycające.
1. (THERE IS) NO GREATER LOVE
Etta James, Billie Holiday, Aretha Franklin. Te trzy nieżyjące już legendy muzyki z Amy łączył nie tylko ogromny talent, ale i miłość do klasyków amerykańskiej piosenki. Wszystkie cztery zarejestrowały swoje wersje kompozycji “(There Is) No Greater Love” z 1936 roku. Przyznam szczerze, że przez długi czas zdarzało mi się numer ten ignorować. Dziś zaś uważam go za jedną z najlepszych piosenek w karierze Winehouse. Romantyczne nagranie czaruje minimalistyczną, urokliwą aranżacją i przepełnionymi spokojem wokalami Brytyjki. Sprawia w tym utworze wrażenie szczęśliwej i spełnionej kobiety. Później nigdy już taka nie była.
Jak większość ludzi Amy poznałem dopiero dzięki albumowi ‘Back to Black’. Jej poprzedni krążek poznałem w sumie dosyć niedawno, bo po obejrzeniu filmu dokumentalnego o niej samej. Sięgnąłem wtedy po kilka kawałków z ‘Frank’.
Absolutnie się z Tobą zgadzam, że Amy nigdy potem nie była już taka szczęśliwa. To muzyka prosto z serca, która wprawia w ten niesamowity klimat.
Pozdrawiam!
https://songarticles.wordpress.com/
Niektóre utwory znam
rzadko słucham ale lubię niektóre piosenki Amy 🙂
Właśnie, większość osób dziś wspomina przede wszystkim Back to Black, gdzie mi o wiele bardziej podszedł Frank. Wspaniale się jej słucha jesienią.
Pozdrawiam,
http://www.reckless-serenade.pl
Ten album nie zrobił na mnie dużego wrażenia i w ogóle do niego nie wracam. Przesłuchałam natomiast “Someone To Watch Over Me”, piękny cover.
U mnie nowy wpis, zapraszam i pozdrawiam. 🙂
Dla mnei chyba każda piosenka Amy z ery “Frank” jest najlepsza, ale taka naj naj naj to chyba czwóreczka z Twojego rankingu. Prześwietny kawałek z naprawdę genialnego albumu.
Muszę bliżej przysłuchać się tej płycie, bo póki co słuchałam jej może dwa razy i niewiele z niej pamiętam. A utwory, które zmieściłaś, tylko zachęcają do bliższego poznania.
Zapraszam na nowy wpis i pozdrawiam 🙂
Uwielbiam Amy ?
Zawsze bardzo lubiłem F*** Me Pumps. Fajnie było słuchać takiej Amy, w czasach, kiedy jeszcze mało kto o niej słyszał.
Natomiast flet z No Greater Love i w ogóle aranżacja bardzo mi się kojarzy z Orange Moon Eryki Badu.
Aha, no i jeszcze Take The Box – chyba mój ulubiony utwór Amy ever.
Nowy wpis na http://bartosz-po-prostu.com