Muzyczny powrót wokalistki, do której należał 2006 rok. Niespodziewany duet powyżej geograficznymi podziałami. Oryginalny cover jednej z najpopularniejszych piosenek Britney Spears. Polski zespół wybierający się na Dziki Zachód. Te i inne utwory towarzyszyły mi w lipcu.
Michael Kiwanuka Floating Parade (2024)
Nieco przesadzę, gdy powiem, że z niecierpliwością czekałam na nowy album Michaela Kiwanuki. Lubię jego poprzednie dzieło (“KIWANUKA”), choć minęły lata, odkąd słuchałam go po raz ostatni. Artysta powoli wraca z nowymi piosenkami. Pierwszą z nich jest soulujące “Floating Parade”, który ma w sobie sporo spokoju i chillu. A te rozmarzone smyczki!
Kimbra x Banks Stuff I Don’t Need (2024)
Po raczej nie zapadającym w pamięć krążku “A Reckoning” Kimbra postanowiła nagrać album pełen gości. Do jednej z piosenek zaprosiła wokalistkę, której kariera w ostatnich latach także mocno przystopowała. Banks, bo o niej mowa, dołączyła do Kimbry w klimatycznym “Stuff I Don’t Need”. A ja zmieniłabym tytuł utworu na stuff I need, bo ich duet to zawieszona gdzieś między latami 90. a współczesnymi wariancja na temat minimalistycznego, pościelowego r&b. Niesamowicie przyjemna nowość.
Nelly Furtado x Bomba Estéreo Corazón (2024)
Kilka lat temu kariera Nelly utknęła w martwym punkcie i nikt nie sądził, że da się ją jeszcze reanimować. Tymczasem nowy krążek Furtado, “7”, zapowiada się nieźle. Sporo przynajmniej obiecuje singiel “Corazón” nagrany z kolumbijskim zespołem Bomba Estéreo. Hiszpańsko-angielska kompozycja to niespecjalnie energiczna mieszanka latino, r&b, afrobeat i dancehallu. Tak ciekawa muzyka Nelly nie była już dawno.
Leith Ross To Me (2023)
Kanadyjska wokalistka Leith Ross przeszła długą drogę od bycia fanką Ariany Grande do artystki, którą inspirują m.in. Phoebe Bridgers, Adrianne Lenker czy Clairo. Ich indie folkowe i bedroom popowe wpływy czuć na jej debiutanckim wydawnictwie “To Learn”. Perełką płyty jest ciche, akustyczne “To Me”, w którym Leith powoli zdaje sobie sprawę, że ktoś, kogo uważała za przyjaciela, nie liczy się z jej uczuciami.
Lor Nanana (2024)
W muzykę Lor wsiąkłam na dobre rok temu, gdy dziewczyny wydały poświęcony tematyce wchodzenia w dorosłość krążek “Panny młode”. Od tego czasu z niecierpliwością wyczekuję każdej ich piosenkowej nowości. Dziś dziewczyny prezentują nagrany z myślą o filmie “Drużyna A(A)” kawałek “nanana” będący wpadającą od razu w ucho wycieczką ku Dzikiemu Zachodowi i muzyce country.
Ionnalee Not Your Cherry (2024)
Szwedzka wokalistka znana z projektu iamamiwhoami działa także jako Ionnalee i to właśnie pod tym szyldem lada chwila wyda płytę “Close Your Eyes”. Jej zwiastunem jest singiel “Not Your Cherry”, który przenosi mnie w czasie do lat 2013-2014, gdy zasłuchiwałam się w kompozycjach z modnego wówczas gatunku PBR&B żeniącego r&b z elektroniką – zwykle tą chłodniejszą, nastrojową.
Magdalena Bay Image (2024)
Amerykański duet Magdalena Bay co jakiś czas dowozi nam imprezowe, smaczne kawałki. Jakiś czas temu swoją premierę miał singiel “Image”. Piosenka zaczyna się jak niespieszny, podbity nostalgią synth pop pełen słodkich wokali Miki Tenenbaum, a kończy zaś jak wibrujące, psychodeliczne, nowoczesne elektro. Pasjonujący numer.
The Marías Baby One More Time (2019)
Singiel “Baby One More Time” jest już piosenką kultową – nie ma nawet po co z tym stwierdzeniem dyskutować. Klasyka popu. Słuchaczy przyzwyczajonych do energicznej wersji Britney Spears zaskoczyć może interpretacja tego utworu w wersji zespołu The Marías. W ich odsłonie “Baby One More Time” jest bedroom popowym, krótszym nagraniem o niespiesznej, dusznej aranżacji.
Sleater-Kinney Hurry On Home (2019)
Gdy na liście producentów albumu “The Center Won’t Hold” zespołu Sleater-Kinney zobaczyłam St. Vincent, widziałam, że krążek ten musi znaleźć się w kręgu moich zainteresowań. Wpływy amerykańskiej gitarzystki i wokalistki są mocno słyszalne. Reprezentant albumu, “Hurry On Home”, jest solidnym nagraniem łączącym indie rock z noise popem o typowej dla St. Vincent energii i euforii.
Julia Pośnik Mazzy Star (2024)
Jestem prostym człowiekiem: widzę w tytule Mazzy Star – z ciekawością sięgam po daną piosenkę. Twórczość Julii Pośnik niewiele ma wspólnego z nastrojowym dream popem amerykańskiej formacji, więc jeśli ktoś oczekiwał tu podobnych brzmień, ten się zawiedzie. Lub zaskoczy, bo “Mazzy Star” to elektropopowa, duszna piosenka, której nie można odmówić nocnego klimatu.