#125 Linkin Park “Hybrid Theory” (2000)

Już dość dawno obiecałam sobie, że przesłucham ten krążek. Wam wolałam nic o tym nie mówić, by zrobić wam niespodziankę. Spodziewałam się, hmmm, no właśnie? Czego się po Linkin Park spodziewałam? Na pewno muzyki, przy której będę mogła nie tyle się odprężyć (sorry, to miejsce zarezerwowane jest dla Nory Jones) co pomyśleć o swoich sprawach. Nie dali mi jednak na to żadnych szans. Moje myśli cały czas powracały do ich muzyki. Osobiście bardzo lubię rock czy podobne gatunki. Zdarza mi się słuchać Evanescence czy Nightwish. Teraz na pewno dołączą do nich chłopaki z Linkin Park. Na pierwszy rzut oka (a może raczej – ucha) ich muzyka to nu-metal i rock, jakich wiele. Na szczęście w ich piosenkach pojawiają się elementy hip hopu, często rapują. Na pierwszy plan zdecydowanie wysuwa się Chester Bennington. Czasem tylko oddaje głos innemu koledze, ale i tak nie ma tu piosenki bez jego świetnego wokalu. No właśnie, główną siłą grupy jest Chester. Ma bardzo dobry głos. Taki męski. Nie to, co niektórzy (m.in. Michael Jackson, Prince). Czasem śpiewa delikatnie (fragmenty “Crawling”, “In The End”), innym razem pokazuje, że potrafi też krzyczeć (“Crawling”, “Runaway”). Najciekawszą, lecz nie najlepszą piosenką jest “Core For the Itch”. Na początku zdziwiłam się, dlaczego po dwóch minutach jeszcze nie słychać Chestera. Pomyślałam nawet, że w ręce wpadła mi wersja instrumentalne utworu. Jak okazało się później – tak właśnie miało być. Wyszła im kompozycja łącząca w sobie hip hop z innymi dźwiękami. Taki jakby remix, prościej mówiąc. Zremixowany moment znajdziemy i w “With You”. Mimo wszystko nie pamiętam tego utworu. Muszę przyznać, że Linkin Park nagrali całkiem porządny krążek. I aż sama jestem ciekawa, czy utrzymali poziom przy kolejnej płycie.

6 Replies to “#125 Linkin Park “Hybrid Theory” (2000)”

  1. Jeszcze nie miałam okazji przesłuchać “Hybrid Theory”. Zabieram się do tego już od dwóch miesięcy i jakoś nie mam czas. Jednak czytałam opinie i wyszło na to, że ten album jest świetny. / soscream

  2. No cóż.. jakoś nigdy nie miałam okazji bliżej zapoznać się nie tylko z tą płytą, ale w ogóle z całym dorobkiem artystycznym tego zespołu. Chyba jedyne moje spotkanie z Linkin Park miało miejsce przy okazji filmu “Transformers”, była to bodajże piosenka “New Divide”. I dziękuję za polecenie mojego bloga w poprzednim poście ;)) http://www.swanlights.blog.onet.pl

  3. Ja tam uwielbiam ten album, jest jednym z moich ulubionych. Wszystkie piosenki są świetne, od niedawna nawet mam ten krążek w domu 😉 Z początku też nie lubiłam ‘Cure For The Itch’ jednak od niedawana się przekonałam do niej. Faktycznie ma w sobie coś ciekawego. No i muszę się przyznać, że uwielbiam głos Chestera 😉 A co do reszty płyt moim zdaniem następna, Meteora też jest bardzo dobra. Jednak już dalej robi się strasznie mdło, przeważają ballady.

  4. Uwielbiam tę płytę, najlepsza w ich dorobku, najbardziej drapieżna. Następna jest również dobra, ale nie aż tak, jest też łagodniejsza. i uwielbiam “Crawling” oraz “One step closer’:)

  5. Wiesz jaki głos ma/miał Prince czy Michael Jackson, to mimo wszystko są to osoby, które bardzo korzystnie wpłynęły na rozwój muzyki. Linkin Park lubię, ale daleko im do legendy, a najgorsze jest to, że z płyty na płytę słabną. Takiego kopa jak na ‘Hybrid Theory’ nie ma już na ‘Meteorze’, a ‘Minutes to minght’ to już kompletnie inna bajka. [bright-of-colours]

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *