#278, 279 Nelly Furtado “The Spirit Indestructible” & Rita Ora “Ora”

Pamiętacie jeszcze Nelly Furtado? Jeszcze przed kilkoma laty była bardzo popularną wokalistką. Wydała dwa dobrze przyjęte przez krytyków krążki “Whoa, Nelly” oraz “Folklore” i rozczarowującą starych fanów (lecz jednocześnie przysparzających nowych) płytę “Loose”. Właśnie tą trzecią uważa się za najważniejszą w jej karierze. Można powiedzieć, że w latach 2006-2007byliśmy świadkami prawdziwej, zakrojonej na szeroką skalę furtadomani. Piosenki z “Loose” nie schodziły z list przebojów. Jednak kolejny krążek artystki, hiszpańskojęzyczny “Mi Plan”, przeszedł zupełnie bez echa. Słuchacze, którzy jeszcze do niedawna deklarowali, że są fanami Nelly, odwrócili się od niej. Nowych zwolenników takie piosenki jak “Manos al Aire” czy “Mas” nie zyskały. Gwiazda Furtado, jeszcze niedawno świecąca pełnym blaskiem, znacznie przygasła.Czy dzięki “The Spirit Indestructible” wokalistka odzyska choć kawałek dawnej popularności?

Czytaj dalej #278, 279 Nelly Furtado “The Spirit Indestructible” & Rita Ora “Ora”

#267 Eminem “Recovery” (2010)

“Recovery” to już siódmy solowy album Eminema. Początkowo miał być kontynuacją wydanego rok wcześniej  krążka “Relapse”. Eminem postanowił jednak, że nagrany przez niego materiał zasługuje na całkiem nowy rozdział. Tak więc zamiast “Relapse 2” mamy płytę zatytułowaną “Recovery”. Artysta stwierdził, że to jest dopiero jego właściwy powrót po kilku latach milczenia spowodowanych depresją i uzależnieniem od narkotyków. Sam w zresztą mówi: Dwa ostatnie albumy się nie liczą, “Encore” robiłem pod wpływem narkotyków, “Relapse” – wypłukując je z siebie. “Recovery” ma więc być ukłonem w stronę fanów i rozliczeniem z trudną przeszłością.

Czytaj dalej #267 Eminem “Recovery” (2010)

#242, 243 Nicki Minaj “Pink Friday: Roman Reloaded” (2012) & Melanie Fiona “The MF Life” (2012)

Rok. Tyle potrzebowała Nicki Minaj by podbić światowy rynek. Z nikomu nieznanej wcześniej raperki stała się wielką gwiazdą. Ma już na koncie współpracę z takimi gwiazdami jak: Christina Aguilera, Rihanna, niezliczona ilość raperów, czy w końcu sama Madonna. „Pink Friday: Roman Reloaded” to drugie wydawnictwo tej zwariowanej, pochodzącej z gorącego Trynidadu i Tobago raperki. Jeśli ktoś myśli, że to jedynie nieco ulepszona wersja debiutanckiego „Pink Friday” z 2010 roku, jest w błędzie. To całkiem nowy materiał. Nicki zrobiła fanom wielką niespodziankę. Na nowej płycie umieściła aż 19 utworów! Całość daje nam ok. 70 minut muzyki. Czy spędzimy przy niej miło czas, czy może nie będziemy marzyć o niczym innym niż o tym, by jak najszybciej album wyłączyć?

Czytaj dalej #242, 243 Nicki Minaj “Pink Friday: Roman Reloaded” (2012) & Melanie Fiona “The MF Life” (2012)

#240 Wretch 32 “Black and White” (2011)

 
Wretch 32 jest mi zupełnie obcym artystą. Nie znałam jego muzyki, co więcej – nie wiedziałam nawet, że ktoś taki w ogóle jest. Uwagę na niego zwróciła mi jedna z czytelniczek. A że kiedyś trzeba wziąć się za albumy, które polecacie – tak powstał pomysł tej recenzji.
 
Wretch 32 to brytyjski raper. Tu już pojawił się pewien znak zapytania, bo nigdy nie kojarzyłam Anglii z hip hopem. Nie znaczy to oczywiście, że nie mają swoich przedstawicieli tego gatunku. Wspomnieć tu możemy grupę N-Dubz czy Tinie’go Tempah. Jednak do gwiazd pokroju Eminema czy Jay’a-Z sporo brakuje. Pozytywnym wyjątkiem okazać się może właśnie Wretch 32. Czy postawimy go w jednym rzędzie obok amerykańskich kolegów czy może damy sobie z nim spokój?
 

#236 Aaliyah “Age Ain’t Nothing but a Number” (1994)

Aaliyah była amerykańską wokalistką r&b. Pracę nad swoim debiutanckim albumem „Age Ain’t Nothing Buta Number” rozpoczęła już w 1992 roku, mając wtedy niespełna 13 lat. Dwa lata później płyta ujrzała światło dzienne. Nad jej tworzeniem czuwał R. Kelly.Szybko pojawiły się plotki, że między 15-letnią wokalistką a starszym o ponad 10 lat muzykiem coś jest. Czy te doniesienia okazały się prawdziwe czy też nie, wnikać nie będę. Liczy się przecież muzyka. Tak czy inaczej, intrygujący może być tytuł debiutanckiej płyty Aaliyah – „Age Ain’t Nothing But a Number” (PL: Wiek jest niczym tylko liczbą). Ja interpretuję go w świetle twórczości młodej, zmarłej tragicznie artystki. Nadal nie mogę uwierzyć, jak młoda była, kiedy nagrywała ten materiał. Niesamowite. Jak dużo trzeba przeżyć, by oddać choć odrobinę tyle emocji co ona.

Czytaj dalej #236 Aaliyah “Age Ain’t Nothing but a Number” (1994)

#234, 235 Katie Melua “Pictures” (2007) & Kelis “The Hits” (2008)

Dwa lata po naprawdę świetnej płycie zatytułowanej „Piece by Piece”, Katie Melua powróciła z nowym materiałem. Nie jest już znaną w wąskich kręgach artystką, ale prawdziwą gwiazdą. Przed wydaniem trzeciego krążka mówiła: Na “Pictures” są piosenki napisane z dwoma kompozytorami, z którymi wcześnie nie pracowałam i to doświadczenie było dla mnie zupełnie nowe. Świetnie się jednak zgrali, bo na płycie nie ma nic, czego byśmy wcześniej nie znali w wykonaniu Katie.

Czytaj dalej #234, 235 Katie Melua “Pictures” (2007) & Kelis “The Hits” (2008)

#227 Cher Lloyd “Sticks + Stones” (2011)

 

Z okazji tego, że już niedługo,już za momencik będziemy mogli oglądać decydującą fazę polskiego show „The X-Factor”, postanowiłam na celownik wziąć uczestniczkę tego oto programu. Z tą tylko różnicą, że Cher Lloyd brała udział w Brytyjskiej edycji wspomnianego talent show. Osobiście nie interesuje mnie przebieg takich właśnie programów. Swoim uczestnikom dają tylko chwilową sławę. Wyjątków od tej reguły było bardzo mało. Warto wspomnieć o Leonie Lewis i Alexandrze Burke (obie „The X-Factor) lub Kelly Clarkson („American Idol”). Teraz czas Cher Lloyd. W odróżnieniu do dwóch zwyciężczyń X-Factor” swoją muzykę kieruje do młodszych odbiorców. Sama ma zresztą 18 lat i nie chce nagrywać poważnych utworów, tylko się bawić. Postawić ją można obok np. Seleny Gomez. Jednak w przeciwieństwie do gwiazdy Disney’a Cher potrafi śpiewać a jej piosenki nie są kiczowate.