#336 Mariah Carey “E=MC²” (2008)

Aby wiecznie nie jęczeć, że w muzyce Carey nic się nie zmienia, postanowiłam od razu z płyty “Rainbow” przeskoczyć do “E=MC²”. Co oczywiście nie znaczy, że takie krążki jak “Glitter” czy “The Emancipation of Mimi” sobie odpuściłam. Po prostu na razie nie mam zamiaru ich recenzować. Wolałam z 1999 roku przenieść się do 2008. Ósmy studyjny album Mariah (“The Emancipation of Mimi”), którego premiera odbyła się w 2005 roku, był niesamowitym sukcesem. Można rzecz jasna dziwić się, że niby jaki to sukces, skoro takie “Music Box” z 1993 zakupiło ponad 30 milionów słuchaczy a ten krążek jedynie 12. Nie należy jednak zapominać, że z biegiem czasu pozycja artystki na muzycznym rynku malała. Została wyparta przez takie wokalistki jak Beyonce czy Britney Spears. Nikt już nie spodziewał się, że jest w stanie jeszcze nagrać światowy hit na miarę “Without You” czy “Fantasy”. A tu nagle promujące ósmy krążek nagranie “We Belong Together” stało się piosenką roku 2005 na liście Billboard Hot 100! Świat przypomniał sobie o Mariah a ona postanowiła to wykorzystać. Tak jak takie albumy jak “Daydream” czy “Music Box” można uznać niemalże za autoplagiat, tak sprawa podobnie ma się z “The Emancipation of Mimi” i ocenianym przeze mnie “E=MC²”.

Czytaj dalej #336 Mariah Carey “E=MC²” (2008)

#333 Erykah Badu “Baduizm” (1997)


Chociaż Erykah Badu dzisiaj nie sprzedaje już tylu płyt co na początku kariery, przez wiele osób uważana jest za jedną z najważniejszych artystek XX wieku. Jej nazwisko bardzo łatwo znaleźć wśród osób, które przyczyniły się do rozwoju nurtu muzycznego zwanego neo soulem. Gatunek czerpie swoje inspiracje z twórczości takich artystów jak Aretha Franklin, Al Green czy Curtis Mayfield. Soulowe melodie miesza jednak z hip hopem, subtelną, nie rażącą po uszach elektroniką oraz muzyką afrykańską. Album “Baduizm”, od którego premiery minęło niedawno 16 lat, zaliczany jest do grona najważniejszych płyt nie tylko tego gatunku, ale i tych najlepszych. Ja po pierwszym przesłuchaniu zwróciłam przede wszystkim uwagę na to, że “Baduizm” to krążek niedzisiejszy. Mimo, iż ma dopiero 16 lat, brzmi bardzo oldskulowo. Później doceniłam muzykę, teksty, wykonanie. Dziś spokojnie mogę powiedzieć, że nie żałuję czasu, który przeznaczyłam na przesłuchanie albumu Badu.

Czytaj dalej #333 Erykah Badu “Baduizm” (1997)

#332 Jennifer Lopez “J.Lo” (2001)

Kiedy znana głównie z filmowych ról Jennifer Lopez postanowiła pobawić się w wokalistkę i nagrać płytę, nikt nie wierzył, że jej przygoda z muzyka potrwa tak długo. A jednak! Debiutancka płyta “On the 6” sprzedała się w ponad siedmiu milionach egzemplarzy i przyniosła takie hity jak “If You Had My Love”, “Waiting for Tonight” oraz “Let’s Get Loud”. Dam sobie rękę uciąć, że znacie je doskonale. Nic więc dziwnego, że niecałe dwa lata później otrzymaliśmy drugie dzieło uroczej aktorki latynoskiego pochodzenia. Czy krążek “J.Lo” jest lepszy niż “On the 6”?

Czytaj dalej #332 Jennifer Lopez “J.Lo” (2001)

#328 Whitney Houston “I Will Always Love You: The Best of Whitney Houston” (2012)

 Whitney Houston nie żyje. Zmarła w sobotę, 11 lutego w wannie. Taki krótki komunikat poszedł rok temu w świat i wstrząsnął nie tylko fanami wokalistki, ale i zwykłymi ludźmi. Bo kto z nas nie zna pięknej ballady “I Will Always Love You” w jej wykonaniu? Chociaż w ostatnich latach jej gwiazda wyraźnie zbladła, Whitney już przeszła do historii.  Na całym świecie sprzedała ponad 170 milionów płyt, zdobyła ponad 400 nagród. Niestety, przegrała. Z życiem. Nie będę roztrząsać, co dokładnie ją zabiło, bo wolę zostawić to specjalistom. Kariera muzyczna Whitney trwała od 1984 roku, kiedy to zadebiutowała singlem “Hold Me”. Jednak znacznie większą popularnością cieszyły się jej kolejne utwory z “Greatest Love of All”, “I Wanna Dance With Somebody” i “I Will Always Love You” na czele. Ostatnią studyjną płytę wydała w 2009 roku (ogółem ma ich na koncie tylko sześć). Nie zdobyła wielkiej popularności. U szczytu sławy Whitney była w 1992 roku, kiedy to na ekrany film wszedł film z jej udziałem – “Bodyguard”, z którego pochodzi jej największy hit. Na całym świecie soundtrack do filmu zakupiło… uwaga… ponad 45 milionów osób! Chociaż śmierć artystki spadła na nas nagle i niespodziewanie i bez wątpienia jest jedna z największych tragedii 2012 roku, to znalazła się grupa osób, która uznała, że na wokalistce można nieźle zarobić. Wytwórnia Sony zaraz po jej śmierci podwyższyła ceny płyt Whitney. Nie odstraszyło to jednak słuchaczy, którzy i tak wykupywali składankę “The Greatest Hits”. W ciągu roku sprzedano ponad 1.300.000 egzemplarzy krążka.

Czytaj dalej #328 Whitney Houston “I Will Always Love You: The Best of Whitney Houston” (2012)

#326, 327 Solange “True” (2012) & Sky Ferreira “Ghost” (2012)

Zapewne wiele osób zwróci uwagę na to, że odebrałam bohaterce dzisiejszej recenzji nazwisko. Wolę nazywać ją po prostu Solange, bez Knowles. Tak, artystka jest siostrą mega gwiazdy Beyonce Knowles. Jednak jeśli mam być szczera, poza nazwiskiem i wyglądem niewiele je łączy. Szkoda, że są ludzie, którzy na siłę próbują udowodnić Solange, że jest tą drugą i gorszą. Może po prostu powinni przesłuchać najnowszą ep-kę młodszej Knowles, a dopiero potem wydawać swoje (bezsensowne zresztą) opinie? Tym bardziej, że czasy, kiedy to Solange robiła za chórki w zespole Destiny’s Child i wydawała albumy nie odstające zbytnio od tego, co tworzy Beyonce już minęły, a ona sama ma słuchaczom do zaoferowania znacznie więcej niż starsza siostra, mimo nieco gorszego głosu i mniejszej popularności. Nie znaczy to przecież, że nie warto poświęcać Solange uwagi.

Czytaj dalej #326, 327 Solange “True” (2012) & Sky Ferreira “Ghost” (2012)

#325 Destiny’s Child “Love Songs” (2013)

 


Beyonce zabrakło na pieluchy, Michelle marzy o nowej torebce z logo Chanel a Kelly o kolejnych zagranicznych wakacjach pod palmami. No bo jak inaczej wytłumaczyć sens wydawania kolejnej składanki (tak – składanki!) z logo Destiny’s Child? Muszę przyznać, że ekipę dziewczyny mają nadzwyczajną. Z jednego wydarzenia, w tym przypadku – Super Bowl, potrafią zrobić nie tylko wielkie widowisko cieszące oczy i uszy, ale i powiększyć liczbę zer na koncie. Czy gdyby Beyonce nie była gwiazdą tej imprezy “Love Songs” zostałoby wydane? Szczerze w to wątpię. Informacje o tej płycie pojawiły się już po ogłoszeniu, kto zaśpiewa podczas finału Super Bowl. Machina biznesowa się kręci a my dostajemy kolejną składankę od zespołu, który rozpadł się prawie 10 lat temu. Niby z okazji Walentynek, ale ja tam swoje wiem.

Czytaj dalej #325 Destiny’s Child “Love Songs” (2013)

#315, 316 Chris Brown „Fortune” (2012) & Usher “Looking 4 Myself” (2012)

O, to ten, co obił Rihannie mord…,  znaczy się, twarz – tak do niedawna mówiło się o Chrisie Brownie. Świat współczuł Rihannie krótko. W ostatnich miesiącach artystka sama wróciła do swojego oprawcy i zapewnia, że chce wyjść za niego za mąż i mieć gromadkę dzieci. Cóż, jej wybór. Jeśli znów ją uderzy, może nagra coś na miarę “Rated R”.

Czytaj dalej #315, 316 Chris Brown „Fortune” (2012) & Usher “Looking 4 Myself” (2012)