#367 Delilah “From the Roots Up” (2012)

Kim jest Delilah?  Właśnie takie pytanie zadałam sobie, kiedy zobaczyłam, że ktoś zgłosił mi jej album “From the Roots Up” do recenzji. Dziś wiem, że naprawdę nazywa się Paloma Ayana Stoecker a wspomniany przed chwilą krążek jest jej debiutem. Artystka urodziła się 22 lata temu w Francji, ale z pochodzenia jest Brytyjką. Od najmłodszych lat miała kontakt z muzyką. Śpiewała, grała na fortepianie a na dodatek jej ojciec był organizatorem wielu muzycznych imprez w Wielkiej Brytanii, co pozwoliło Delilah poznać wiele najróżniejszych muzycznych gatunków i wybrać te ulubione. Co więcej również studia artystka związała z muzyką – studiuje prawa rządzące rynkiem muzycznym. Nie dość, że umie śpiewać i grać to jeszcze zna się na tym biznesie. Nic dodać, nic ująć.

Czytaj dalej #367 Delilah “From the Roots Up” (2012)

#366 Kelly Rowland “Talk a Good Game” (2013)


W Destiny’s Child grała drugie skrzypce, popularnością nie dorównuje wielu innym (gorszym) wokalistkom, jej płyty ani single nie wskakują na pierwsze miejsca list przebojów a na dodatek ciągle porównują ją do Beyonce i usiłują udowodnić, że jest tą gorszą. Kelly Rowland lekko nie ma. Wiele osób na jej miejscu by się załamało i porzuciło marzenia o wielkiej karierze. Kelly jednak taka nie jest. Swój debiutancki album “Simply Deep”, promowany megahitem “Dilemma”, wydała w 2002 roku. Odniosła sukces. Potem było już tylko gorzej. Płyta “Ms. Kelly”, choć zawierająca kilka utworów, które mogłyby na listach przebojów zamieszać, nie zainteresowała słuchaczy. Trzecią, “Here I Am”, chciałabym wymazać z pamięci. Kelly zapragnęła podbijać klubowe parkiety. Z marnym skutkiem. Brak wpadających w ucho refrenów i wciągających melodii, których chcielibyśmy słuchać do znudzenia. Wyciągnęła wnioski z ostatnich porażek i nagrała album “Talk a Good Game”. Jaka jest nowa płyta?

Czytaj dalej #366 Kelly Rowland “Talk a Good Game” (2013)

#363 Fantasia „Side Effects of You” (2013)

Często się zdarza, że zwycięzcy amerykańskich programów typu talent show robią karierę na całym świecie. Kelly Clarkson nagrywa już szósty krążek. Carrie Underwood sprzedała przeszło 15 milionów kopii swoich płyt. Jordin Sparks nagrała duet z samą Whitney Houston. Phillip Phillips wkrótce wydaje swój album „The World from the Side of the Moon” w Wielkiej Brytanii. Zwyciężczyni 3. edycji show, Fantasia, najbardziej znana jest w USA. Nieliczne jej single dotarły na listy przebojów w innych krajach. Czy „Side Effects of You” da szansę artystce na międzynarodową karierę z prawdziwego zdarzenia?

Czytaj dalej #363 Fantasia „Side Effects of You” (2013)

#355 Nneka “No Longer At Ease” (2008)

 

Co łączy Nnekę, Ayo i Oceanę? Oj, sporo rzeczy. Począwszy od egzotycznych korzeni, przez ciekawą urodę i zamiłowanie do niebanalnej muzyki po mieszkanie w kraju, w którym ich kariera mogła nabrać rozpędu. Zarówno Nneka jak i Ayo czy Oceana przyznają, że Niemcy są ich ojczyzną. To tam spotkały odpowiednich ludzi, którzy pomogli im wspiąć się na szczyt i nagrywać dobre płyty. A z niemieckich list przebojów prosta droga do podbicia całej Europy czy nawet świata. Debiutancka płyta Ayo “Joyful” dotarła nawet do Stanów. “Cry Cry” i “Endless Summer” Oceany nucone było w całej Europie. Nneka natomiast miała już okazję współpracować z takimi artystami jak Nas czy Damian Marley.Na tym może zakończmy porównywanie tych trzech wokalistek. Muzycznie się różnią, chociaż wszystkie trzy nie wyobrażają sobie nagrywania utworów w stylu Britney Spears czy Lady GaGi. Ayo prezentuje słuchaczom liryczne, spokojne folkowo-soulowe kompozycje. Oceana sięga po r&b, reggae, soul, jazz i muzykę taneczną. Nneka natomiast świetnie czuje się w hip hopie, reggae i afrykańskich rytmach.

Czytaj dalej #355 Nneka “No Longer At Ease” (2008)

#340 Justin Timberlake “The 20/20 Experience” (2013)

Rok 2013 kreśli się nam na razie pod znakiem muzycznych powrotów. Mogliśmy już podsłuchać wydanej po pięciu latach przerwy (świetnej, tak na marginesie) płyty Dido “Girl Who Got Away”, “Exile” duetu Hurts, oraz chyba najbardziej nieoczekiwanego powrotu – bo po aż 10 latach – brytyjskiego wokalisty Davida Bowiego z albumem “The Next Day”. Powrót Justina Timberlake’a do muzyki dla wielu osób był zaskoczeniem. Nikt nie przypuszczał, że po siedmiu latach od wydania “Future Sex/Love Sounds” ma w planach kolejny krążek. A jednak…

Czytaj dalej #340 Justin Timberlake “The 20/20 Experience” (2013)

#336 Mariah Carey “E=MC²” (2008)

Aby wiecznie nie jęczeć, że w muzyce Carey nic się nie zmienia, postanowiłam od razu z płyty “Rainbow” przeskoczyć do “E=MC²”. Co oczywiście nie znaczy, że takie krążki jak “Glitter” czy “The Emancipation of Mimi” sobie odpuściłam. Po prostu na razie nie mam zamiaru ich recenzować. Wolałam z 1999 roku przenieść się do 2008. Ósmy studyjny album Mariah (“The Emancipation of Mimi”), którego premiera odbyła się w 2005 roku, był niesamowitym sukcesem. Można rzecz jasna dziwić się, że niby jaki to sukces, skoro takie “Music Box” z 1993 zakupiło ponad 30 milionów słuchaczy a ten krążek jedynie 12. Nie należy jednak zapominać, że z biegiem czasu pozycja artystki na muzycznym rynku malała. Została wyparta przez takie wokalistki jak Beyonce czy Britney Spears. Nikt już nie spodziewał się, że jest w stanie jeszcze nagrać światowy hit na miarę “Without You” czy “Fantasy”. A tu nagle promujące ósmy krążek nagranie “We Belong Together” stało się piosenką roku 2005 na liście Billboard Hot 100! Świat przypomniał sobie o Mariah a ona postanowiła to wykorzystać. Tak jak takie albumy jak “Daydream” czy “Music Box” można uznać niemalże za autoplagiat, tak sprawa podobnie ma się z “The Emancipation of Mimi” i ocenianym przeze mnie “E=MC²”.

Czytaj dalej #336 Mariah Carey “E=MC²” (2008)

#333 Erykah Badu “Baduizm” (1997)


Chociaż Erykah Badu dzisiaj nie sprzedaje już tylu płyt co na początku kariery, przez wiele osób uważana jest za jedną z najważniejszych artystek XX wieku. Jej nazwisko bardzo łatwo znaleźć wśród osób, które przyczyniły się do rozwoju nurtu muzycznego zwanego neo soulem. Gatunek czerpie swoje inspiracje z twórczości takich artystów jak Aretha Franklin, Al Green czy Curtis Mayfield. Soulowe melodie miesza jednak z hip hopem, subtelną, nie rażącą po uszach elektroniką oraz muzyką afrykańską. Album “Baduizm”, od którego premiery minęło niedawno 16 lat, zaliczany jest do grona najważniejszych płyt nie tylko tego gatunku, ale i tych najlepszych. Ja po pierwszym przesłuchaniu zwróciłam przede wszystkim uwagę na to, że “Baduizm” to krążek niedzisiejszy. Mimo, iż ma dopiero 16 lat, brzmi bardzo oldskulowo. Później doceniłam muzykę, teksty, wykonanie. Dziś spokojnie mogę powiedzieć, że nie żałuję czasu, który przeznaczyłam na przesłuchanie albumu Badu.

Czytaj dalej #333 Erykah Badu “Baduizm” (1997)