#440 Toni Braxton & Babyface “Love, Marriage & Divorce” (2014)

Na początku zeszłego roku amerykańska wokalistka r&b, Toni Braxton, ogłosiła, że kończy muzyczną karierę. Autorka wielkiego przeboju “Un-Break My Heart” i jedna z ikon muzyki lat 90. należy do grona moich ulubionych artystek. Nic więc dziwnego, że ze smutkiem przyjęłam jej decyzję. Na szczęście Toni jeszcze raz wszystko przemyślała i postanowiła wrócić do gry. Już nie jako osoba, która chce zagrozić na listach przebojów topowym wokalistkom (pamiętacie jej taneczny, słaby kawałek “I Heart You” z 2012 roku?), ale jako spełniona kobieta, której zależy przede wszystkim na muzyce. Efektem jej niewielkiej przemiany (bądź co bądź studyjne albumy Braxton nigdy nie aspirowały do bycia kopalnią chwilowych hitów) jest jej wspólna płyta z producentem i wokalistą – Babyfacem.

Czytaj dalej #440 Toni Braxton & Babyface “Love, Marriage & Divorce” (2014)

#439 Whitney Houston “Whitney” (1987)

Whitney Houston zadebiutowała w 1985 roku albumem, na którego tytuł składa się jej imię i nazwisko. Po dwóch latach, kilku przebojach (m.in. “How Will I Know” i “Saving All My Love For You”) oraz niezliczonej ilości nagród zaprezentowała światu drugi krążek. Wydawnictwo zatytułowane “Whitney” ukazało się w 1987 roku i dzisiaj w swoich domach ma je ponad 25 milionów osób.

Czytaj dalej #439 Whitney Houston “Whitney” (1987)

Relacja z koncertu Balthazar

Belgijski zespół Balthazar poznałam w ubiegłym roku przy okazji koncertu Editors w Poznaniu. Grupa grała jako support przed gwiazdą wieczoru. Jak może wiecie z moich poprzednich relacji, nie miałam dobrego doświadczenia z supportami. Często były po prostu źle dobrane (patrz: koncert Alicii Keys). Wielkich oczekiwań co do zespołu Balthazar nie miałam. Ostatecznie jednak podczas ich krótkiego występu bawiłam się nie gorzej niż podczas Editorsów. Więc kiedy zobaczyłam, że wracają do Polski i na dodatek zagrają w Poznaniu, kupiłam bilet (30 zł, żaden wydatek). Dobrze, że z tym nie zwlekałam, bo wejściówki wyprzedały się co do jednej. Czytaj dalej Relacja z koncertu Balthazar

#438 A Great Big World “Is There Anybody Out There?” (2014)

Jeszcze kilka miesięcy temu amerykański duet, który przyjął optymistycznie (utopijnie?) brzmiącą nazwę A Great Big World, znany był garstce osób. Dziś stawiane przez nich w tytule debiutanckiej płyty pytanie “Is There Anybody Out There?” (PL: Jest tam kto?) jest retoryczne. O A Great Big World jest głośno. Wystarczyła jedna, niepozorna piosenka, która ma w sobie więcej mocy niż niejeden radiowy przebój, by duet zainteresował sobą cały świat. Muzyka duetu, który tworzy Ian Axel oraz Chad Vaccarino, to mieszanka indie popu i indie rocka. Piosenki zawarte na płycie “Is There Anybody Out There?” raz pokazują nam liryczną stronę chłopaków (“Say Something”, “I Don’t Wanna Love Somebody Else”), a innym razem tę bardziej rozrywkową (“Rockstar”, “Land of Opportunity”). Utwory duetu nie są nie wiadomo jak rozbudowane. Należą do prostych piosenek. A Great Big World upodobali sobie takie instrumenty jak pianino, gitary (najczęściej akustyczną), perkusję czy smyczki.

Czytaj dalej #438 A Great Big World “Is There Anybody Out There?” (2014)

#436, 437 Justin Bieber “Journals” (2013) & Zendaya “Zendaya” (2013)

Gdy człowiek jest młody, dokonujące się w nim na przestrzeni lat zmiany są najbardziej widoczne. Nie inaczej było z kanadyjskim wokalistą, Justinem Bieberem. Pamiętacie jeszcze czasy, kiedy był słodkim dzieciakiem wyśpiewującym wysokim głosem takie piosenki jak “Baby” czy “One Time”? Potem zmężniał i zaprezentował brzmiący nowocześnie album “Believe”, którego nie powstydziłby się młody Justin Timberlake, a dla siebie znaleźć coś mógłby i Chris Brown.

Czytaj dalej #436, 437 Justin Bieber “Journals” (2013) & Zendaya “Zendaya” (2013)

#435 Beyoncé “Beyoncé” (2013)

Bardzo dobrze pamiętam 13. grudnia. Wstałam wtedy po ósmej z zamiarem nieśpiesznego przygotowania się na zajęcia. Jedząc śniadanie zajrzałam do Internetu i… prawie padłam. Beyoncé, którą spisałam już na straty przez to, że nie otrzymaliśmy w 2013 obiecywanego krążka mimo występu podczas finału Super Bowl i wielkiej trasy koncertowej (wokalistka serwowała odgrzewane kotlety), wydała piąty solowy krążek bez zapowiedzi. Zakpiła sobie z najpopularniejszych wokalistek, które pod koniec roku zaatakowały nas swoimi nowymi albumami, i zamiast opowiadać o nadchodzącej płycie niestworzone rzeczy, po prostu ją wydała. Po cichu i niespodziewanie. Pokazała, że brak promocji jest najlepszą promocją. Oczywiście pod warunkiem, że nazywasz się Beyoncé.

Czytaj dalej #435 Beyoncé “Beyoncé” (2013)