Relacja z koncertu Amy Macdonald

Powraca i znów znika. Szkocka wokalistka Amy Macdonald zdecydowanie należy do artystów, którzy lubią dawać nam od siebie odpocząć. Na jej nowy, wydany w lutym, album (“Under Stars”) czekaliśmy niemalże pięć lat. Ona tymczasem powoli szukała inspiracji, pisała piosenki i obmyślała ich aranżacje, by w końcu pojawić się i przekonać, że wciąż ma dla kogo śpiewać. Najlepszym tego dowodem była spora frekwencja na jej pierwszym poznańskim koncercie, gdzie ze światełkami nad głową imitującymi gwiazdki  zaśpiewała w piątkowy wieczór.

Czytaj dalej Relacja z koncertu Amy Macdonald

#749 Austra “Future Politics” (2017)

Data premiery trzeciej studyjnej płyty kanadyjskiej formacji Austra nie sprawiała wrażenia przypadkowej. 20 stycznia w USA urząd prezydenta oficjalnie obejmuje Donald Trump, a w sprzedaży ukazuje się “Future Politics”. Podczas nagrywania nowej muzyki zespół nie mógł przecież wiedzieć, jak sprawy się potoczą. A mimo wszystko w ich nowych kompozycjach sporo jest znaków zapytania, obaw, gęstego niepokoju. Zaniepokojenia co do kierunku, w którym zmierza światowa polityka. Austra z góry przyjmują, że będzie źle.  I niech im tam będzie, skoro z ich strachu wyłoniła się porcja tak zgrabnych kompozycji.

Czytaj dalej #749 Austra “Future Politics” (2017)

#748 Fink “Fink’s Sunday Night Blues Club Vol. 1” (2017)

Ciężko powiedzieć, by album “Fink’s Sunday Night Blues Club” był wielką niespodzianką. Kiedy w ubiegłym roku, po kilkumiesięcznej przerwie od koncertowania, brytyjski wokalista, muzyk i autor tekstów Fink ogłosił serię wiosennych gigów odbywających się pod szyldem Sunday Night Blues Club, wiadomym było, iż samymi odgrzewanymi kotletami nie poczęstuje słuchaczy w miastach znajdujących się na trasie jego kolejnej muzycznej podróży. Pod znakiem zapytania stało jednak, czy nowe wydawnictwo przebije swojego poprzednika, czy spokojnie, choć nie bez kwaśnego uśmiechu, zajmie swoje miejsce w niższym szeregu.

Czytaj dalej #748 Fink “Fink’s Sunday Night Blues Club Vol. 1” (2017)

ZOOM NA… Depeche Mode


Na dzień 17 marca czekali wszyscy fani Depeche Mode. Grupa kontynuuje tradycję i kolejny studyjny album wydaje cztery lata po poprzednim. Można powiedzieć – jak ten czas szybko leci. Wydaje się, jakby szum wywołany pojawieniem się w sklepach “Delta Machine” dopiero co ucichł. O świeżutkim, jeszcze gorącym “Spirit” powili robi się głośno. Z pewnością krążek ten zainteresuje osoby, które dotąd kojarzyły Depeszy z jednego, wiadomego przeboju, a mają ambicję bardziej zagłębić się w ich dyskografii. Które single warto znać na dobry początek? Przedstawiam wybraną przez siebie dziesiątkę.

Czytaj dalej ZOOM NA… Depeche Mode

#747 Sampha “Process” (2017)

O Samphie Sisay’u, brytyjskim wokaliście, tekściarzu i producencie działającym po prostu jako Sampha, dziwnie pisze się w kontekście debiutu. Artysta na scenie pojawił się wcześniej niż chociażby Jessie Ware, James Blake czy The Weeknd. Przez cały ten czas zwlekał z wydaniem swego pierwszego długogrającego dzieła, jakby czekał na moment, gdy poziom niecierpliwości jego fanów zbliży się do niebezpiecznej granicy. A tych było sporo, bo mimo iż Sampha nie był zbyt znany z autorskich piosenek, jego neo soulowy, lekko łzawy głos często dobiegał do uszu osób zapatrzonych w klubową brytyjską scenę i jak gąbka chłonących nagrania SBTRKT.

Czytaj dalej #747 Sampha “Process” (2017)

#746 Kehlani “SweetSexySavage” (2017)

Historia Kehlani nie należy do najoryginalniejszych. Jako nastolatka założyła z koleżankami zespół, z którym wybrała się do programu “America’a Got Talent”. Tam została zauważona i namówiona do porzucenia mniej zdolnych znajomych. Ani się obejrzała, a kontrakt płytowy miała w kieszeni. Wokalistka zaczęła przygotowywać materiał na debiutancką płytę, po drodze prezentując dwa mixtapy. Czarne chmury pojawiły się na początku 2016 roku, kiedy to internetowy hejt doprowadził Kehlani na skraj załamania i sprawił, że artystka próbowała odebrać sobie życie. Teraz powraca silniejsza, optymistycznie patrząc w przyszłość i bujając w różowych obłokach.

Czytaj dalej #746 Kehlani “SweetSexySavage” (2017)

RANKING: 10 piosenek, za które uwielbiam Lanę Del Rey

Za niektórymi pewne historie lubią chodzić latami. Amerykańska wokalistka Lizzy Grant, na całym świecie znana jako Lana Del Rey, na początku kariery opowiadała o swoim trudnym dzieciństwie i mieszkaniu w przyczepie kempingowej. Wszystko okazało się być fikcją stworzoną przez wytwórnię chcącą wypromować Lanę – niezależna artystkę z nieciekawą przeszłością. Sprawa szybko ucichła, a Lizzy zaczęła nagrywać piosenki, w których nie wyczuwa się fałszu, przez co grono jej fanów znacznie się powiększyło. Należę do niego i ja, więc dziś chętnie podzielę się dziesiątką swoich ulubionych kompozycji Lany Del Rey.

Czytaj dalej RANKING: 10 piosenek, za które uwielbiam Lanę Del Rey