#264 Gotye “Making Mirrors” (2011)

Raz na jakiś czas pojawia się artysta, na którego punkcie wariuje cały świat. Ostatnio była to chociażby Lana Del Rey, a wcześniej Lady GaGa czy Duffy. Dzisiaj zostały przyćmione przez tego oto pana – Gotye. Skąd się wziął? Pod tym pseudonimem skrywa się Wally De Backer, mieszkający w Australii Belg. Chociaż dla wielu może to być szokiem (proszę teraz mocno trzymać się krzeseł), „Making Mirrors” jest jego trzecim krążkiem. Poprzednie dwa jednak dużego sukcesu nie odniosły. Założę się, że nawet sam zainteresowany nie przypuszczał, jak może skończyć się przygoda z „Somebody That I Used to Know”. Ogólnoświatową histerią.

Czytaj dalej #264 Gotye “Making Mirrors” (2011)

#263 Caro Emerald “Deleted Scenes From the Cutting Room Floor” (2010)

Kiedyś z ciekawości przeczytałam wywiad, jaki jedna z gazet przeprowadziła z nieznaną mi wokalistką.Dowiedziałam się z niego, kim jest ta kobieta. To właśnie najlepszy holenderski towar eksportowy – Caro Emerald. Opowiadała o swojej debiutanckiej płycie. I co tu dużo mówić, w jednej chwili wiedziałam, że muszę ten krążek przesłuchać.

Czytaj dalej #263 Caro Emerald “Deleted Scenes From the Cutting Room Floor” (2010)

#262 Emeli Sande “Our Version of Events” (2012)


W zeszłym roku na Brytyjskich listach przebojów namieszała Adele ze swoim krążkiem “21”. W 2012 – Adele Emeli Sande i jej “Our Version of Events”. W samej tylko Wielkiej Brytanii debiutancki album szkockiej wokalistki sprzedał się w ponad pół milionach egzemplarzy.Po sukcesach autorki hitu “Someone Like You” nie dziwi, że Sande woli posługiwać się swoim drugim imieniem. Chce odciąć się od porównań do Adele. Obie maja wprawdzie bardzo dobre, ciekawe głosy, ale muzycznie się różnią. Adele stawia na bardziej przebojowe utwory z “Rolling in the Deep” czy “Set Fire to the Rain” na czele. Emeli wybiera natomiast nieco ckliwe ballady.

Czytaj dalej #262 Emeli Sande “Our Version of Events” (2012)

#261 Amy MacDonald “A Curious Thing” (2010)

\Często mam wrażenie, że jeśli ktoś świetnie zaczyna, wzbudza jednym singlem zainteresowanie słuchaczy, nie zdoła się już później przebić. Miałam tak np. w przypadku Melanie Fiony, która zniknęła na długie miesiące by w końcu, ku mojej uciesze, powrócić z udanym materiałem. Wydana w 2007 roku debiutancka płyta “This Is the Life” sprzedała się w trzech milionach egzemplarzy. Drugi krążek Amy MacDonald, “A Curious Thing”, ukazał się w 2010 roku. Nie dotarł do takiej ilości słuchaczy jak ten pierwszy, ale nie znaczy to, że jest mniej udany i nie warty uwagi.

Czytaj dalej #261 Amy MacDonald “A Curious Thing” (2010)

#260 One Direction “Up All Night” (2011)

Niall Horan, Zayn Malik, Liam Payne, Harry Styles oraz Louis Tomlinson (nie pytajcie który to który na okładce bo nie mam pojęcia) wzięli udział w przesłuchaniach do programu “X-Factor”. Na castingi przyszli osobno. Wyszli – jako zespół. Nie jestem zwolenniczką tworzenia grup na siłę. Rzadko kiedy kończy się to sukcesem.Przykładem tego może być wybierany ciągle od nowa skład Pussycat Dolls.  One Direction programu wprawdzie nie wygrali, ale cieszą się dziś większą popularnością od artystów, którzy zajęli drugie czy pierwsze miejsce. Co stoi za sukcesem tego brytyjskiego boysbandu? Mają wszystko, by podbijać serca nastolatek. Są ponoć bardzo przystojni i słodcy (gdybym popatrzyła na nich bez okularów, też pewnie bym tak stwierdziła) no i grają muzykę, dla publiczności, która zbyt wymagająca nie jest. Przykro mi, ale to prawda.

Czytaj dalej #260 One Direction “Up All Night” (2011)

#259 Toni Braxton “The Heat” (2000)


„The Heat” to już trzeci album utalentowanej amerykańskiej wokalistki r&b Toni Braxton. Poprzednie dwa(„Toni Braxton” oraz „Secrets”) zrobiły na mnie bardzo pozytywne wrażenie. Do trzech razy sztuka? W przypadku Toni mam nadzieję, że następne płyty również utrzymają poziom bądź też będą jeszcze lepsze. Już na początku zdradzę, że mnie „The Heat” zachwycił jeszcze bardziej niż poprzednie płyty Braxton.

Czytaj dalej #259 Toni Braxton “The Heat” (2000)

#258 Within Temptation “Mother Earth” (2000)

Mojej przygody z holenderskim zespołem ciąg dalszy. Po przesłuchaniu ich debiutanckiej płyty „Enter”wiedziałam, że na tym się nie zakończy. Chociaż nie wracam do niej tak często,jak myślałam, zrobiła na mnie spore wrażenie. Koniecznie musiałam się przekonać,jak sprawa ma się z wydanym trzy lata później krążkiem „Mother Earth”.

Czytaj dalej #258 Within Temptation “Mother Earth” (2000)