#CUTOFF: lipiec ’15

#BAND

Zamknijcie oczy i wyobraźcie sobie, że mamy końcówkę lat 90. Na scenę wkracza trio Black Eyed Peas, znane z hip hopowych kompozycji a nie, jak dzisiaj, z tandetnego electropopu. A teraz sięgnijcie po nagranie “Yesterday” opublikowane z okazji dwudziestolecia zespołu (dlatego też bez udziału Fergie; artystka dołączyła do grupy później). Piosenka w niczym – na szczęście – nie przypomina ostatnich kompozycji Black Eyed Peas. Powrócił hip hop. Powiało retro. Warto sięgnąć też po klip, którego akcja dzieje się w sklepie z płytami. Członkowie tria pokazują nam m.in. albumy, które na nich wpłynęły. Całość jakby skopiowana z “Honey” Eryki Badu, ale i tak cieszy, że choć na chwilę Black Eyed Peas wrócił rozum.

#FEMALE

 Rok temu wydała świetny album “Ultraviolence” i zdążyła już ogłosić, że na 2015 planowana jest premiera jej kolejnego dzieła. Nie wiemy jeszcze, kiedy płyta “Honeymoon” ujrzy światło dzienne, ale posłuchać możemy już piosenki tytułowej. Myślałam, że Lana na szczyt swoich możliwości wspięła się w zeszłym roku. A jednak. Delikatne, senne “Honeymoon” zachwyca mnie bardziej niż utwory znane z “Ultraviolence”. Nie jest już bluesowo. Utwór zahacza bardziej o jazzowe, orkiestrowe standardy z lat 30. czy 40. Jest pięknie, wspaniale, cudownie, nastrojowo, niewspółcześnie. Czy potrzeba czegoś więcej?

#MALE

Piosenka “Happy” skutecznie obrzydziła mi twórczość Pharrella Williamsa. O pozytywne wrażenie nie otarła się także jego ubiegłoroczna płyta “GIRL”. Nowym singlem artysta ponownie rośnie w moich oczach. Informująca nas o tym, że każdy człowiek jest równy piosenka “Freedom” nie ma w sobie przebojowości innych nagrań Williamsa, ale świetnie broni się przekazem, wykonaniem a także aranżacją. Nienarzucająca się, mocna kompozycja.

#CONTROVERSY

Rihanna zrobiła się nudna. Tak pomyśleć mogli jej fani po premierze klipów do “FourFiveSeconds” i “American Oxygen”. Teledysk do “Bitch Better Have My Money” jest powrotem tej niegrzecznej, niebojącej się kontrowersji twarzy wokalistki. Całość trwa siedem minut i określić się daje mianem niezłego sensacyjnego filmiku z zaskakującym zakończeniem. W telegraficznym skrócie: Rihanna i jej przyjaciółki porywają kobietę, spędzają z nią jakiś czas i wracają do jej domu, by rozprawić się z jej mężem a zarazem nieuczciwym księgowym wokalistki. Klip wywołał niemałe zamieszanie z powodu niewielkiej ilości nagości i przemocy. Ogląda się go świetnie, choć blokada wiekowa na YouTube założona została słusznie.

#KONCERTOWO

 Zagraniczni artyści wpadający do Polski na festiwalowe koncerty muszą być bardzo zadowoleni z naszej publiczności. Jak inaczej wyjaśnić fakt, że chwilę po zejściu ze sceny wiemy o ich następnym polskim występie? Tak było z kilkoma gwiazdami Open’era. We wrześniu czekają na nas trzy koncerty kapeli Enter Shikari (Gdańsk, Warszawa, Wrocław). W listopadzie do Polski wrócą Eagles of Death Metal (Katowice) oraz Jose Gonzalez (Warszawa). Będziemy mieć także okazję ponownego zobaczenia Roisin Murphy, gwiazdy Audioriver. Artystka wystąpi w połowie listopada w Warszawie i Poznaniu. W tych samych miastach na przełomie listopada i grudnia pojawi się lubiana u nas belgijska grupa Balthazar. A coś bliższego? 30. sierpnia w Warszawie wystąpi Guy Sebastian a dzień wcześniej w Szczecinie na gali radia Eska na chwilę pojawi się Adam Lambert.

#COVER

Wydaje mi się, że z girlsbandami dziś coraz gorzej. Na szczęście są jeszcze Little Mix, które przekonały mnie do siebie swoimi dwoma płytami. Obecnie dziewczyny szykują się do premiery trzeciej. Gościły ostatnio w BBC Radio 1, gdzie na żywo wykonały medley “Want to Want Me” Jasona Derulo i “I Wanna Dance With Somebody (Who Loves Me)” Whitney Houston w świetnym towarzystwie chóru gospel. Bez żadnych fajerwerków, ale za to na luzie i urokliwie. Warto dodać, że nowy album Little Mix, “Get Weird”, ukaże się już 6. listopada 2015 roku.

#AWAITED.ALBUM

Piosenka “Earned It” z soundtracku do “Fifty Shades of Grey” uczyniła z The Weeknd światową gwiazdę. Listy przebojów, nominacje do różnych komercyjnych nagród, częste występy w telewizji. Artysta jest na topie i co chwilę wypuszcza kolejny potencjalny przebój. Chociaż jego romans z mainstreamem może niepokoić, nowe piosenki każą nam wierzyć, że od nadmiaru popularności Kanadyjczykowi nie odbije. Jak mogłoby być inaczej, skoro świetnie obronił produkcję Maxa Martina – “Can’t Feel My Face”. Chłopak ma głowę na karku. Jego drugi album lada chwilę trafi do sprzedaży. Płyta “Beauty Behind the Madness” ukaże się 28. sierpnia. Coś mi się zdaje, że przebije “Kiss Land” na różnych płaszczyznach.

#RETRO

 Pojawienie się nowego singla Janet Jackson zmotywowało mnie do tego, by zapoznać się z jej studyjnymi płytami. Doszłam już do końca lat 90. i potrafiłabym już wskazać swój ulubiony album Janet: “Rhythm Nation 1814”. Płyta ukazała się w 1989 roku i przyniosła wiele świetnych piosenek i popularnych singli. Uwagę przykuwa “Black Cat”, będące jedną z najciekawszych kompozycji w karierze Jackson. Kojarzona głównie z popowymi i rhythm’and’bluesowymi nagraniami artystka zaserwowała nam utwór pełen gitar, przez co “Black Cat” brzmi niemalże jak hard rock w “Janet version”. Piosenka doszła na szczyt amerykańskiej listy przebojów.

Black cat, nine lives, short days, long nights, living on the edge, not afraid to die

12 Replies to “#CUTOFF: lipiec ’15”

  1. Szczerzę przyznam, że “nowa wersja” Rihanny co raz bardziej mnie do siebie przekonuje i z chęcią zobaczyłbym cały album w takiej inwencji.

    Niestety, ale Lana w swoim nowym numerze zawodzi.

  2. Janet Jackson pokazała klasę w “No Sleep”! Genialny numer, klimatem przypominający lata 90, które wprost ubustwiam! 😉

  3. Lana Del Rey od Ultraviolence przestała mi się całkowicie podobać. Jakoś wtedy przestały mi odpowiadać nagrania od niej i nie interesuje mnie jej dalsza twórczość.
    Rihanna jest w nagraniu Bitch Better Have My Money okropna. O wiele lepsze jest American Oxygen i znudzone FourFiveSeconds. Nie mogę teraz strawić BBHMM.
    A The Weeknd ma naprawdę świetne nagrania.
    http://zyciejestmuzykaaa.blogspot.com

  4. Sluchalas już The Velvet Rope od Janet Jackson ? Jeżeli nie musisz to zrobić a jeżeli tak jakie jest twoje wrażenie ?

    1. Oczywiście, że słuchałam. Od Janet doszłam do końca lat 90. Płyta mi się całkiem podoba, choć wolę “Control” i “Rhythm Nation 1814”.

  5. “Pierwsza” płyta Lany bardzo mi się podobała,ale już kolejna nieco mniej.Natomiast płytą z tamtego roku kompletnie mnie kupiła.Jest obecnie jedną z moich ulubionych wokalistek i czekam na najnowszą płytę. “Honeymoon” to fajny kawałek.Oby cała płyta była na wysokim poziomie :))

  6. Zgadzam się z notką o BEP, no opisałbym to tak samo :p Co do Lany, to wraz z dalszą ucieczką od nowoczesnego brzmienia, staje się dla mnie coraz mniej przyswajalna.
    Słyszałaś może cover “Firestone” wykonany przez Birdy, ta piosenka jest stworzona dla niej *.*
    The Weeknd powinien powalczyć o miano artysty roku, istnieje życie po MJ-u. 🙂
    http://lechartz.blogspot.com

  7. Prawie się wzruszyłam słuchając po raz pierwszy “Yesterday”, ponieważ myślałam, że zespół całkowicie odciął się od swoich korzeni. Utwór może i nie jest “wybitnie wybitny”, ale sprawił, że chce się więcej od BEP. Jeśli chodzi o pierwszy utwór z “Honeymoon”, to spodziewałam się czegoś w stylu “Summertime Sadness”, albo “Ride”, a tu “Yayo 2.0”. :/ Natomiast “BBHMM” niechętnie słucham, ale chętnie oglądam. Klip rewelacyjny. Czy to naprawdę ta urocza dziewczyna z Barbadosu, która dziesięć lat temu wykonała “Pon De Riplay”?
    Pozdrawiam serdecznie. 🙂

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *