#1191 Ralph Kamiński “Młodość” (2019)

Z polskimi wykonawcami często mam tak, że jestem o kilka kroków za innymi słuchaczami. Gdy oni odkrywają kolejne płyty artystów z naszego podwórka, ja po te same wydawnictwa sięgam po latach. Na przełomie 2016 i 2017 roku ominął mnie szał na Ralpha Kamińskiego, który wkroczył na scenę z płytą “Morze”. Nie popłynęłam wówczas z głównym nurtem, ale o zagłębianiu się w jego kolejny krążek powiedzieć tylko mogę, że lepiej późno niż wcale.

Z twórczością Rafała po raz pierwszy zetknęłam się w interesujących okolicznościach. Open’er Festival 2017. Przemoczona do suchej nitki schroniłam się w namiocie, gdzie swój występ zaczynał polski wokalista. I chociaż nie wskazałabym albumu “Morze” jako swojej ulubionej polskiej płyty ostatnich kilku lat*, spodobało mi się to, co słyszałam. Kamiński bez trudu skakał od żywszych kompozycji do przejmujących ballad, każdą wykonując z zaangażowaniem i pewną dozą teatralności. Na długi czas o nim zapomniałam, by przed paroma dniami zatopić się w “Młodości”.

Po żonglowaniu polskim i angielskim na “Morzu” Ralph tym razem stawia na ojczysty język, oddając w nasze ręce dziewięć kompozycji, z których każda jest istną perełką. Począwszy od utrzymanego w klimatach orkiestrowego, choć kameralnego popu, mającego dodatkowo w sobie coś podniosłego i poważnego “Zielonego samochodu” przez przebojowe, musicalowe “Kosmiczne energie” i liryczny utwór “Tygrys”, po skromne, czarujące wokalami nagranie tytułowe oraz łamiącą serce próbę pogodzenia się ze stratą ukochanej osoby zaklętą w numerze “Wszystkiego najlepszego”. A po drodze otrzymujemy romantyczne, walczykowate “2009” oraz popowe “Autobusy”, które zachwycają swą lekkością i niejako kontrastują z dwoma najcięższymi punktami albumu. “Klub D” i “Tata” są piosenkami, których słuchanie dostarcza najwięcej emocji – i to tych niezbyt pozytywnych. Prowadzona to pianinem, to marszowym rytmem, zaskakująca dodatkowo nagranym przy udziale dziecięcego chóru refrenie pierwsza z kompozycji traktuje o zmaganiu się z depresją, którą tu Kamiński przedstawia jako wizytę w tytułowym klubie. W drugim z utworów artysta opowiada o swojej trudnej relacji z ojcem, o którego miłość bezskutecznie zabiegał. Jeśli któraś z wcześniejszych propozycji Ralpha nie wywołała u was ciarek ani nie sprawiła, że choć na chwilę zaszkliły wam się oczy, ta nadrabia z nawiązką.

Czym jest ta “Młodość”? To nie tylko tytuł drugiego studyjnego wydawnictwa polskiego artysty, ale i autobiograficzna opowieść o jego życiu – pierwszych miłościach, rodzinnych problemach, depresji. Słuchanie tej płyty jest jak zaglądanie do pamiętnika Ralpha Kamińskiego. To jak lektura, od której ciężko się oderwać. O ile “Morze” momentami mnie nużyło i nie wywoływało większych emocji, tak utwory z “Młodości” bardziej mnie zaangażowały i zaintrygowały. Podobają mi się nie tylko poetyckie, choć nieprzesadnie zawiłe teksty, ale i aranżacje (pop w wersji Rafała jest bardzo artystyczny i elegancki) oraz wokale udowadniające, że polski artysta ma kawał głosu. Po prostu – piękna, dojrzała muzyka.

Warto: Zielony samochód & Kosmiczne energie & Klub D

*aczkolwiek zawartej na niej nagranie “Jan” jest genialne

7 Replies to “#1191 Ralph Kamiński “Młodość” (2019)”

  1. Ja z kolei wolę pierwszą jego płytę, choć i tak nazwać się jego fanką nie mogę. Ale takie “Lato bez Ciebie” czy “Zawsze” to przepiękne numery.
    Zapraszam na nowy wpis i pozdrawiam 🙂

  2. Mam problem z Ralphem, bo trochę zniechęcają mnie jego specyficzne twitty, które uzasadnia swoim humorem. Ale “Autobusy” są fajnym kawałkiem.
    Pozdrawiam. 🙂

    1. Oj tak, nieco specyficzny z niego człowiek. To chyba jeden z tych przypadków, gdy tworzona muzyka rozjeżdża mi się z prywatną osobowością artysty.

  3. Ralph, to bardzo specyficzna postać…
    Słuchając płyty skupiłem się na samej muzyce i odciąłem się od postaci Ralpha. Nie sądziłem, że album przypadnie mi do gustu. Może nie wywarł na mnie jakiegoś wielkiego wrażenia, ale czasami wracam do tego krążka 😉

  4. Mam podobnie z polskimi artystami. Za Ralpha jakoś nie mogę się zabrać. Ale w końcu przyjdzie dla nas czas i porządnie przesłucham co tam nagrał 🙂 Póki co, na razie miga mi od czasu do czasu gdzieś w radiu.

  5. Hej, bardzo dobra recenzja! Czekałam na nią u Ciebie, byłam ciekawa twojej opinii. 😉 Muszę tylko poprawić, że jego pseudonim to Ralph Kaminski, nie Kamiński. Kamiński to jego nazwisko, Kaminski przez n jest celowym zabiegiem artystycznym. Ludzie często się mylą z tym, nawet dziennikarze. 😉 Ja Ralpha poznałam w styczniu 2018, ale szybko o nim zapomniałam, bo za pierwszym razem mi utwory z Morza nie weszły, ale ten jego pseudonim od początku mnie intrygował. Gdy obejrzałam z nim wywiady w cgm-ie nagle ułożył mi się prawidłowy obrazek jego osoby i jego muzyka zaczęła mi wchodzić. Uważam, że piszę tak, jak artyści pisali kiedyś, co na pewno go wyróżnia. Z jednej strony chciałabym, żeby więcej ludzi o nim usłyszało, ale z drugiej mam obawę, że większa sława mogłaby go zepsuć (sam przyznał, że, jak jego rozpoznawalność zaczęła się rozpędzać, odbiła mu na chwilę sodówka). Muzycznie wolę Morze, wydaje mi się bardziej autentyczna całościowo, ale wizerunkowo wolę Młodość. Zadbał o najdrobniejsze szczegółowy podczas promocji tego albumu. No i, te oczywiste nawiązania do sztuki awangardowej. <3 Kocham!

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *