Kiedy usłyszałam, że zespół Green Day planuje wydać nie jedną, ale trzy płyty w krótkich odstępach czasu, puknęłam się w czoło i pomyślałam: z tego nie będzie nic dobrego. Artyści nad swoimi albumami pracują nieraz latami. No, przynajmniej ci, którzy sami zajmują się komponowaniem i pisaniem tekstów. A do takich zaliczyć możemy Green Day’a. Obawiałam się o jakość nagrań, czy przez pośpiech nie wyjdzie z tego byle co. Z drugiej jednak strony zazdrościłam fanom chłopaków, że ich idole tak się o nich troszczą i chętnie dzielą nową muzyką. Ja z Christiną Aguilerą nie mam niestety tak dobrze. Tak czy inaczej zachęcona naprawdę udanym krążkiem “American Idiot” postanowiłam sięgnąć po całą trylogię. Naraz, a bo co. Jeśli ktoś spodziewa się rewolucji w brzmieniu kapeli, na pewno się zawiedzie. Zespół wierny jest pop punkowym melodiom i zna się na tym jak nikt inny.
Czytaj dalej #357, 358, 359 Green Day „¡Uno!” & „¡Dos!” & „¡Tre!” (2012)