Są takie wiadomości, w które trudno uwierzyć. Dla mnie takową był news o polskim koncercie Mariah Carey, amerykańskiej diwy, twórczością której męczyłam was już nie raz. Informacja o jej pierwszym (!) i jedynym polskim show dostałam na najnudniejszym wykładzie ubiegłego semestru, z miejsca stając się najbardziej uśmiechniętą studentką na sali (co mogło wyglądać co najmniej podejrzanie). Nic nie mogło powstrzymać mnie przed pojawieniem się 11 kwietnia w krakowskiej Tauron Arenie. W końcu marzenia są po to, by je spełniać. Mam rację?