#781 Tom Waits “The Heart of Saturday Night” (1974)

Minęło półtora roku od ukazania się “Closing Time”, debiutanckiej płyty amerykańskiego wokalisty Toma Waitsa. List bestsellerów nie podbiła i być może nigdy nie pomogłaby artyście w dotarciu do większej grupy słuchaczy, gdyby nie… inni wykonawcy, którzy chętnie coverowali poszczególne kompozycje. Otworzyło to przed Waitsem wiele drzwi i pozwoliło na koncertowanie u boku m.in. Franka Zappy. “The Heart of Saturday Night” Tom wydawał już z pozycji nowej gwiazdy muzyki. Może nie takiej, co świeci bardzo mocno, ale mającej swoje grono odbiorców.

Czytaj dalej #781 Tom Waits “The Heart of Saturday Night” (1974)

#780 Zara Larsson “So Good” (2017)

Zbierając informacje o szwedzkiej wokalistce Zarze Larsson, zaskoczyło mnie, jak dużą popularnością cieszą się jej single. Osoba niesłuchająca radia ani nie podglądająca list przebojów jeszcze długo nie znałaby jej nazwiska. Ja sama poznałam ją dopiero przy okazji kompozycji “This One’s for You” Davida Guetty, powstałej z myślą o Euro 2016. O ile często te piłkarskie hymny trafiają w mój gust, tak zeszłoroczny przekonał mnie, bym dała sobie z Larsson spokój. Podjęłam jednak wyzwanie, by w wakacje poznać kilka wschodzących gwiazd popu. Na tej liście pojawiła się i Szwedka.

Czytaj dalej #780 Zara Larsson “So Good” (2017)

#779 TLC “TLC” (2017)

Z małym zażenowaniem przyznaję się do tego, że codziennie choć kilka minut poświęcam na przeglądanie najnowszych memów. Z wielu z nich wyczytać (no dobra, prędzej dojrzeć) można prostą rzecz: ludzie tęsknią za tym, co było. Najczęściej – za latami 90., kojarzącymi się wielu z czasem beztroskiego, szczęśliwego dzieciństwa. Nic więc dziwnego, że z taką łatwością na nowo wciągnęły nas Pokemony, a ostatnio bez opamiętania kręcimy niejakimi fidget spinnerami. Skoro kino odgrzało już “Słoneczny patrol” i “Park Jurajski” (a za moment także “Jumanji”), nic nie stoi na przeszkodzie, byśmy dali kolejną szansę innemu reliktowi przeszłości – zespołowi TLC.

Czytaj dalej #779 TLC “TLC” (2017)

#778 Dua Lipa “Dua Lipa” (2017)

Urodzona w Londynie, lecz posiadająca albańskie korzenie, popowa wokalistka Dua Lipa nie ma w Polsce lekko. Jej godność aż za łatwo daje się przekręcić, a samo nazwisko ma w naszym języku dwa znaczenia – określa się tak jeden z gatunków drzewa, a także… coś tandetnego, lichego. Artystka miała nam więc sporo do udowodnienia, byśmy nie wykorzystywali jej nazwiska do podsumowywania wykonywanej przez nią muzyki.

Czytaj dalej #778 Dua Lipa “Dua Lipa” (2017)

#777 Bebe Rexha “All Your Fault: Pt. 1” (EP) (2017)

Historia Bebe Rexhy przypomina tę Rity Ory. Rodzice – pochodzący z jednego z państw położonych na Półwyspie Bałkańskim – szukają szczęścia na Zachodzie. Utalentowane muzycznie córki długo pukają do drzwi show biznesu. Pojawiają się problemy z wydaniem płyt. A wcześniej rzucają się w wir innych projektów, by ciągle mieć kontakt z muzycznym światkiem. Sporo uporu, choć patrząc na takie postacie jak Bebe zawsze towarzyszy mi smutna myśl, że wielkiej kariery z tego i tak nie będzie.

Czytaj dalej #777 Bebe Rexha “All Your Fault: Pt. 1” (EP) (2017)

#776 Lorde “Melodrama” (2017)

Załóżmy, że masz naście lat i twoja debiutancka płyta staje się bestsellerem, zostawiającym w tyle albumy artystów o dłuższym stażu. Kończy się jej promocja, single na listach przebojów spadają na niższe pozycje, wszyscy powoli zaczynają zadawać pytanie co dalej? Nowozelandzka wokalistka Lorde mogła kuć żelazo, póki gorące i zaskoczyć słuchaczy nowym krążkiem już dwa czy trzy lata temu. Ona jednak wolała odpocząć, wrócić do ojczyzny i zwyczajnie pożyć – zakochać się, poimprezować, spędzić czas z przyjaciółmi i rodziną. Zdążyła także przeżyć zawód miłosny i przekonać się, co to samotność. Te dwie rzeczy stały się podstawą do stworzenia “Melodrama”.

Czytaj dalej #776 Lorde “Melodrama” (2017)

#775 Katy Perry “Witness” (2017)

Jest jedna rzecz, za którą Katheryn Hudson, amerykańską wokalistkę działającą pod pseudonimem Katy Perry, bardzo lubię – daje słuchaczom od siebie odpocząć. Można się więc za nią stęsknić, a po jakimś czasie nawet wypatrywać nowej płyty. A ona już czeka na nas w sklepach. “Witness”, bo taki tytuł nosi czwarty (piąty, jeśli liczymy chrześcijańskie “Katy Hudson”) album wokalistki, zdobi okładka, o którą prędzej podejrzewałabym Peaches. Miła odmiana po cukierkowym, nijakim “Prism”. W parze z odważniejszą grafiką powinna iść nieszablonowa, śmiała muzyka. Jak jest w tym przypadku?

Czytaj dalej #775 Katy Perry “Witness” (2017)