#467 Mariah Carey “Me. I Am Mariah… The Elusive Chanteuse” (2014)

Mariah Carey budzi emocje. Raz ją uwielbiam, raz nie mogę na nią patrzeć. Czasem potrafię przesłuchać kilka jej płyt jedna po drugiej. Czasem zaś wyłączam album po jednej piosence. Nie zmienia się jednak jedno – szacunek, jakim ją darzę. Cenię ją za niesamowity głos, którym, niestety, w ostatnich latach nie operuje już tak, jak jeszcze w latach 90. Mimo to nadal zalicza się ją do grona najbardziej utalentowanych wokalistek. Ze zgrozą jednak czytam komentarze, że czas wyjców się skończył. Po przesłuchaniu najnowszej (już czternastej!) studyjnej płyty Carey, mogę powiedzieć, że Mariah nie powiedziała jeszcze (albo – nie wyśpiewała) ostatniego słowa.

Czytaj dalej #467 Mariah Carey “Me. I Am Mariah… The Elusive Chanteuse” (2014)

ZOOM NA… Mariah Carey

Dzisiejszy artykuł postanowiłam poświęcić wokalistce, która dziś nie święci już takich triumfów jak jeszcze dziesięć lat temu, ale o której ciężko zapomnieć. Mariah Carey. Jakie macie skojarzenia, kiedy pada jej nazwisko? Ja kilka lat temu z pewnością odpowiedziałam przynudzająca diva. Potem jednak przesłuchałam jej płyty i moje zdanie o niej się zmieniło. Wprawdzie nie sądzę, bym (wyobraźmy sobie taką abstrakcyjną sytuację) została przyjaciółką Carey gdybyśmy kiedykolwiek się spotkały, ale nie mogę nie podziwiać jej niezwykłego głosu i nie doceniać jej wkładu we współczesną muzykę. Jakie jej single powinniście znać? Które z pewnością obiły wam się o uszy?

Czytaj dalej ZOOM NA… Mariah Carey

#336 Mariah Carey “E=MC²” (2008)

Aby wiecznie nie jęczeć, że w muzyce Carey nic się nie zmienia, postanowiłam od razu z płyty “Rainbow” przeskoczyć do “E=MC²”. Co oczywiście nie znaczy, że takie krążki jak “Glitter” czy “The Emancipation of Mimi” sobie odpuściłam. Po prostu na razie nie mam zamiaru ich recenzować. Wolałam z 1999 roku przenieść się do 2008. Ósmy studyjny album Mariah (“The Emancipation of Mimi”), którego premiera odbyła się w 2005 roku, był niesamowitym sukcesem. Można rzecz jasna dziwić się, że niby jaki to sukces, skoro takie “Music Box” z 1993 zakupiło ponad 30 milionów słuchaczy a ten krążek jedynie 12. Nie należy jednak zapominać, że z biegiem czasu pozycja artystki na muzycznym rynku malała. Została wyparta przez takie wokalistki jak Beyonce czy Britney Spears. Nikt już nie spodziewał się, że jest w stanie jeszcze nagrać światowy hit na miarę “Without You” czy “Fantasy”. A tu nagle promujące ósmy krążek nagranie “We Belong Together” stało się piosenką roku 2005 na liście Billboard Hot 100! Świat przypomniał sobie o Mariah a ona postanowiła to wykorzystać. Tak jak takie albumy jak “Daydream” czy “Music Box” można uznać niemalże za autoplagiat, tak sprawa podobnie ma się z “The Emancipation of Mimi” i ocenianym przeze mnie “E=MC²”.

Czytaj dalej #336 Mariah Carey “E=MC²” (2008)

#310 Mariah Carey “Merry Christmas” (1994)

“Merry Christmas” to wydana w 1994 roku pierwsza świąteczna płyta Mariah Carey. Zaznaczam, że pierwsza, bo ta amerykańska wokalistka nagrała już dwa krążki z myślą o świętach Bożego Narodzenia. Najnowszy, “Merry Christmas II You”, ukazał się dwa lata temu. Przyznam, że bardzo mi się podoba. Jest ciekawy, różnorodny. Obok poważnych, nastrojowych utworów, które reprezentowane są m.in. przez “O Little Town of Bethlehem”, znajdziemy przebojowe, zabawne nagrania, np. “Oh Santa”. Trochę żałuję, że zabrałam się za ‘świąteczną’ dyskografię Mariah od końca, bo zauroczenie albumem “Merry Christmas II You” przeszkadza mi w odpowiednim docenieniu “Merry Christmas”.

Czytaj dalej #310 Mariah Carey “Merry Christmas” (1994)

#301 Mariah Carey „Butterfly” (1997)

Sama właściwie nie wiem, dlaczego sięgam po płyty Marii Carey. Artystka nigdy nie należała do moich ulubionych wokalistek. Podziwiam jej wokal, bo trzeba chyba być głuchym, by go nie docenić. Sama Mariah jednak mnie denerwuje, robi z siebie teraz wielką diwę, chociaż popularność nie ta co kiedyś. Mam spory problem dotyczący jej muzyki. Żaden z jej albumów (które już oczywiście znam) nie zachwycił mnie jakoś bardzo. Owszem, debiutancki „Mariah Carey” to spora dawka dobrej, popowej i soulowej muzyki, podobnie jak „Music Box”, ale do reszty nie zdarza mi się wracać. Po co w takim razie biorę się za jej szósty (wliczając “Merry Christmas”) krążek zatytułowany „Butterfly”? Bo wciąż pokładam nadzieję, że może właśnie ten okaże się tym właściwym.

Czytaj dalej #301 Mariah Carey „Butterfly” (1997)

RANKING: Najlepsze covery

10 najlepszych coverów

Bywa, że gwiazdy nie mają czasu na napisanie swoich własnych utworów. Albo po prostu mają swoje ulubione piosenki i chcą podzielić się nimi ze światem. Postanawiają więc nagrać własną wersję jakiegoś starego kawałka. Takich przypadków jest cała masa. Wybrać najlepsze – ciężka sprawa. Postanowiłam się jednak za to zabrać i wytypowałam swoją dziesiątkę najlepszych coverów. Może za miesiąc wyglądałaby inaczej…kto wie. Tak czy inaczej – najbardziej aktualna.

Czytaj dalej RANKING: Najlepsze covery