#1085 Azealia Banks “Fantasea” (mixtape) (2012)

Mixtape jest przybierającym formę płyty zbiorem piosenek, który dopiero marzący o dużej karierze artyści wydają w celu lepszego rozreklamowania się pośród potencjalnych fanów. Z tej formy skorzystała Azealia Banks, która przed premierą debiutanckiego albumu postanowiła udowodnić nam, że warto na niego poczekać. Jednocześnie sama wydawała się być osobą, która nie ma sprecyzowanego pomysłu na jego brzmienie. W efekcie jej mixtape “Fantasea” to misz-masz styli, bitów i kombinowania z własnym rymowaniem.

Banks zwróciła moją uwagę niedługo po burzy, jaką wywołał singiel “212” z wydanej chwilę przed mixtapem epki “1991”. Czymś niezwykle świeżym było wówczas jej spojrzenie na hip hopową muzykę. W jej wykonaniu gatunek ten przybiera klubową, żywiołową formę. Dość spojrzeć na listę producentów zaangażowanych w powstawanie kompozycji wchodzących w skład “Fantasea”. Osób powiązanych z hip hopowym środowiskiem prawie na niej nie znajdziemy, gdyż uwaga Azealii skoncentrowała się na artystach z kręgu techno, house, IDM czy dark wave. W jej poszukiwaniu idealnego brzmienia towarzyszyli jej m.in. Machinedrum, Diplo i znany z działalności w The Prodigy Liam Howlett.

Disney’owska Arielka dorasta i w głowie jej zabawa. W efekcie jej podwodny świat zmienia się jedno z najlepszych imprezowych miejsc świata. Gdybym miała zgadywać, właśnie taki koncept na swój mixtape miała raperka. Szczególnie, iż wiele kompozycji ma w sobie sporo parkietowego potencjału. Moimi ulubieńcami w tej kategorii są takie utwory jak kosmiczne, zawierające w sobie nie tylko rap, ale i słodkie wokalizy “Neptune”; houseowe, bardziej powściągliwe “Fierce” oraz osadzone na metalicznych, nieco irytujących bitach “No Problem” – całość jest jednak tak wystrzałowa, że po kilku odsłuchach nie wyobrażam sobie innego podkładu. Zapadającą w pamięć piosenką jest flirtujące z muzyką house nagranie tytułowe. I to nie tylko przez niebywale obrobione wokale, ale i końcówkę, która ni stąd ni zowąd skręca w stronę… jazzu. Warto także zerknąć na wyraziste, hałaśliwe “Nathan” oraz ciemne “Luxury”.

Ponad pozostałe kawałki wybijają się kompozycje “Out of Space”, “Atlantis”, “Jumanji” i “Paradiso”. Pierwsza z nich sporo ma w sobie prodigy’owej industrialności. “Atlantis” przez swój nowoczesno-plamienny, szybki rytm uchodzić może za najbardziej egzotyczny moment mixtape’u. “Jumanji” natomiast jest dziwną, intrygującą hybrydą elektroniki i orkiestrowych klimatów. “Paradiso” zaś jest nietrwającą nawet minuty miniaturką o wakacyjnym, plażowym klimacie. Nieźle wypada też marszowe “Fuck Up the Fun” i rytmiczne, oparte na grze bębnów “Ima Read”, w którym Azealia prezentuje wolniejszą nawijkę. “Fantasea”obyłoby się za to bez takich tracków jak dłużącego się, klubowego “Chips”; zmierzającego donikąd “L8R” i “Us”, w którym Banks chciała chyba sprawdzić się w roli rhythm’and’bluesowej wokalistki, tracąc sporo swojego wybuchowego charakteru.

Niby to tylko luźne taśmy, “Fantasea” równie dobrze widnieć mogłoby jako debiutancki longplay niepokornej, kłótliwej raperki. Bliżej mi wprawdzie do jej albumu “Broke with Expensive Taste”, ale wiele nagrań zawartych na wydanym w 2012 roku mixtapie to naprawdę mocne produkcje, przenoszące amerykański, nowojorski hip hop z undergroundu na parkiety wielkomiejskich klubów. 

Warto: Neptune & Fierce & No Problem

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *