RECENZJA: Kylie Minogue “Tension II” (2024) (#1528)

Istniejąca w branży muzycznej już niemalże czterdzieści lat Kylie Minogue przeżyła w swoim życiu już dwa zmartwychwstania. Pierwsze miało miejsce na początku XXI wieku, gdy furorę zrobił singiel “Can’t Get You Out Of My Head”, który potwierdzał, że artystka porzuciła eksperymenty na korzyść dyskotekowego popu. Drugi zaś przed rokiem, kiedy viralowym hitem stał się utwór “Padam Padam”. Promowana nim dance popowa płyta “Tension” tak się spodobała, że szybko podjęto decyzję o wydaniu części drugiej.

Niektórzy wykonawcy gdy z sesji nagraniowych zostaje im kilka piosenek, lubią wydawać je w ramach edycji deluxe swoich płyt. Minogue wolała mieć w dorobku album numer siedemnaście nawet za cenę dopełnienia go kompozycjami, w których to ona pełni rolę gościa. Stąd obecność na “Tension II” monotonnego “Dance Alone” z Sią czy łączącego country z disco “Midnight Ride” Orvillego Pecka. Australijka ma na koncie jeden romans z tym najbardziej amerykańskim z gatunków, ale żadna piosenka z “Golden” nie zbliża się nawet do porywającego, filmowego duetu z tajemniczym Peckiem. Świetnie wypada i elektroniczne, przypominające mi czasy “X” “Edge of Saturday Night” (feat. The Blessed Madonna), w którym Kylie nie brzmi tak dziewczęco jak zazwyczaj. W jej głosie więcej jest zadziorności czy nawet lekkiej agresji. Coś innego, coś świeżego. Blednie przy tej kolaboracji “My Oh My” z Bebe Rexhą i Tove Lo. Jest zabawnie, jest cytowanie “Can’t Get You Out Of My Head”. Ale nic więcej.

Solowych numerów na “Tension II” znajdziemy dziewięć. Światła reflektorów jedynie na Kylie zaczynają skupiać się w pełnym klubowej energii “Lights Camera Action”. Mi jednak bardzie do gustu przypadło “Taboo”, którego produkcja skręca w stronę nowoczesnego disco zerkającego momentami na to, co zostawiła po sobie grupa ABBA. Highlightem płyty jest także “Good As Gone”, w którym podobnie wyłapać można wpływy takiej stylistyki. Pop z housem artystka miesza w euforycznym “Someone For Me”. Disco pop to słabsze “Dance to the Music”. Eurodance o imprezowym potencjale przewija się pod szyldem “Kiss Bang Bang”, a jego największym atutem jest zmysłowy występ Minogue. Kylie ze swoją melorecytacją a la Gwen Stefani podciąga także do góry dance popowy numer “Diamonds”. W tym całym tanecznym zamieszaniu znalazło się miejsce i na coś spokojniejszego – “Shoulda Left Ya” wygląda jak dziwna, ale na swój sposób interesująca hybryda stonowanego dance popu z country.

Nie da się inaczej zacząć podsumowania wrażeń po wysłuchaniu tegorocznego albumu Kylie Minogue jak od oczywistego stwierdzenia, iż “Tension II” jest naturalnym następcą “Tension”. Poza szorstkim “Edge of Saturday Night” i flirtującym z country “Midnight Ride” nie ma tu nic, czego nie słyszelibyśmy na poprzednim krążku australijskiej legendy. Spokojnie można przemieszać kompozycje z obu tych wydawnictw i wciąż mieć wrażenie, że to skończona popowa płyta, której zadaniem jest wyciągnięcie nas na parkiety. Jeśli ktoś oczekuje od Kylie czegoś więcej w tym momencie, to warto zmienić swoje marzenia. Tu chodzi po prostu o niezłą zabawę, a mało kto od dekad dostarcza jej z taką pasją, co Minogue. Choć nie zawsze jest to muzyka najwyższych lotów i “Tension II” także pod tym względem nie jest wyjątkiem. Acz podoba mi się bardziej od poprzednika.

Warto: Edge of Saturday Night & Taboo

_____________________

Rhythm of LoveLet’s Get to ItKylie MinogueImpossible PrincessLight YearsFeverBody LanguageXAphroditeKiss Me OnceGoldenDisco ♥ Tension

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *