#281 Doda “Diamond Bitch” (2007)

Doda swoja karierę zaczęła w teatrze Buffo. Później wzięła udział w reality show „Bar” i w końcu w 2004 roku wraz z zespołem Virgin wydała płytę zatytułowaną „Bimbo”. Odniosła wielki sukces i stała się jedną z najbardziej rozpoznawalnych polskich wokalistek. Po jakimś czasie zamarzyła o solowej karierze i odeszła z zespołu. Zaczęła nagrywać pod własnym nazwiskiem, a raczej – pseudonimem.

Czytaj dalej #281 Doda “Diamond Bitch” (2007)

#280 Aura Dione “Before the Dinosaurs” (2012)


Aura Dione pojawiła się już kiedyś na moim blogu. Zrecenzowałam jej album “Columbine”. W pierwszej połowie bieżącego roku duńska wokalistka wydała swój drugi krążek zatytułowany “Before the Dinosaurs”. Wiedziałam, że artystka ma bardzo bujną wyobraźnię i lubi wykraczać poza utarte schematy, ale okładką mnie bardzo zaskoczyła. Wystąpiła na niej kompletnie nago. Pewne części jej ciała zostały jednak ciekawie zakryte. Pomyślałam – chce wpasować się w trendy i zwrócić na siebie uwagę, no i co najważniejsze dobrze sprzedać płytę. Jednak Aura nijak nie pasowała mi do wizerunku osoby, gotowej zrobić wszystko dla sławy i pustego rozgłosu.

Czytaj dalej #280 Aura Dione “Before the Dinosaurs” (2012)

#278, 279 Nelly Furtado “The Spirit Indestructible” & Rita Ora “Ora”

Pamiętacie jeszcze Nelly Furtado? Jeszcze przed kilkoma laty była bardzo popularną wokalistką. Wydała dwa dobrze przyjęte przez krytyków krążki “Whoa, Nelly” oraz “Folklore” i rozczarowującą starych fanów (lecz jednocześnie przysparzających nowych) płytę “Loose”. Właśnie tą trzecią uważa się za najważniejszą w jej karierze. Można powiedzieć, że w latach 2006-2007byliśmy świadkami prawdziwej, zakrojonej na szeroką skalę furtadomani. Piosenki z “Loose” nie schodziły z list przebojów. Jednak kolejny krążek artystki, hiszpańskojęzyczny “Mi Plan”, przeszedł zupełnie bez echa. Słuchacze, którzy jeszcze do niedawna deklarowali, że są fanami Nelly, odwrócili się od niej. Nowych zwolenników takie piosenki jak “Manos al Aire” czy “Mas” nie zyskały. Gwiazda Furtado, jeszcze niedawno świecąca pełnym blaskiem, znacznie przygasła.Czy dzięki “The Spirit Indestructible” wokalistka odzyska choć kawałek dawnej popularności?

Czytaj dalej #278, 279 Nelly Furtado “The Spirit Indestructible” & Rita Ora “Ora”

#277 David Guetta “Nothing but the Beat” (2011)

Zapytacie czy sięgnę po jego nowy album? Tak, może i jestem samobójczynią, ale sięgnę. Głównie dla artystów, którzy się na nim pojawiają. Tak pisałam w marcu przy okazji recenzji poprzedniej płyty popularnego DJ’a – Davida Guetty. Stwierdziłam ostatnio, że nadszedł czas, by zmierzyć się z jego najnowszym, wydanym rok temu krążkiem – „Nothing but the Beat”. Tak więc, zapraszam do czytania. Sprawdzę, czy faktycznie ‘nic oprócz bitu’ nie jest ważne.

Czytaj dalej #277 David Guetta “Nothing but the Beat” (2011)

#276 Norah Jones “…Little Broken Hearts” (2012)

Fanką amerykańskiej artystki Nory Jones stałam się w przeciągu minionych trzech lat. Uwielbiam jej muzykę. Można się przy niej zrelaksować oraz odpocząć po ciężkim dniu. Wszystkie jej albumy utrzymują wysoki poziom. Lecz te ostatnie (“Not Too Late”, “The Fall”) każą mi jeszcze bardziej uwielbiać Jones. Więc kiedy dowiedziałam się, że w maju ukaże się jej nowy album, zaczęłam odkładać na niego pieniądze. Nie mogłam tego przegapić.

Czytaj dalej #276 Norah Jones “…Little Broken Hearts” (2012)

#275 Marina & The Diamonds “Electra Heart” (2012)

Na początku swojej recenzji „Electra Heart” Mariny & The Diamonds chciałabym przeprosić was, czytelnicy, z powodu błędu, w jaki was wprowadziłam przy okazji recenzji poprzedniej płyty tej młodej, angielskiej wokalistki („The Family Jewels”). Napisałam wówczas, że Marina & The Diamonds to zespół. Cóż, sama nazwa podsunęła mi taki wniosek. Poczytałam jednak więcej i okazało się, że „The Diamonds” to fani Mariny. Zmyłkowe. Ale i ciekawe.

Czytaj dalej #275 Marina & The Diamonds “Electra Heart” (2012)

#274 Jennifer Lopez “Dance Again…The Hits” (2012)

To mnie dopiero Jennifer Lopez zaskoczyła. Myślałam, że w swojej 13-letniej muzycznej karierze wydała już album będący kompilacją największych hitów. To przecież takie proste i niewymagające wielkiego nakładu pracy, a jednak przynoszące zyski.Dzisiaj, po siedmiu albumach studyjnych, możemy zaopatrzyć się w składankę największych hitów Lopez. Ale czy warto wydać na to te 40 złotych?

Czytaj dalej #274 Jennifer Lopez “Dance Again…The Hits” (2012)