#267 Eminem “Recovery” (2010)

“Recovery” to już siódmy solowy album Eminema. Początkowo miał być kontynuacją wydanego rok wcześniej  krążka “Relapse”. Eminem postanowił jednak, że nagrany przez niego materiał zasługuje na całkiem nowy rozdział. Tak więc zamiast “Relapse 2” mamy płytę zatytułowaną “Recovery”. Artysta stwierdził, że to jest dopiero jego właściwy powrót po kilku latach milczenia spowodowanych depresją i uzależnieniem od narkotyków. Sam w zresztą mówi: Dwa ostatnie albumy się nie liczą, “Encore” robiłem pod wpływem narkotyków, “Relapse” – wypłukując je z siebie. “Recovery” ma więc być ukłonem w stronę fanów i rozliczeniem z trudną przeszłością.

Czytaj dalej #267 Eminem “Recovery” (2010)

#266 Marina & The Diamonds “The Family Jewels” (2010)

Marina Diamandis to urodzona w Walii artystka, w której żyłach płynie również grecka krew. Zanim na półki sklepowe powędrowała debiutancka płyta zatytułowana „The Family Jewels”,została ona okrzyknięta nadzieją muzyki pop i następczynią Kate Bush. Jakby Kate miała coś wspólnego z popem… . Wróćmy jednak do Mariny. Razem z kilkorgiem kolegów założyła zespół Marina & The Diamonds. Przypomina wam to coś? * Mi inny zespół z Wielkiej Brytanii – znane na całym świecie Florence + The Machine. Jednak ani uwielbienie do muzyki Florence czy odczucia co do niej zupełnie negatywne nie powinny być powodem, dla którego „The Family Jewels” należy pominąć. Oprócz nazwy i wspólnego kraju pochodzenia nic ich nie łączy. Albo inaczej – nic więcej poza dobrą muzyką.

Czytaj dalej #266 Marina & The Diamonds “The Family Jewels” (2010)

#265 Linkin Park “A Thousand Suns” (2010)


Decyzję o przesłuchaniu czwartej płyty amerykańskiego zespołu Linkin Park odkładałam dość długo. Ani jedna z ich trzech poprzednich płyt nie zrobiła na mnie takiego wrażenie, że chciałabym do niej wracać i wracać. Może się narażę fanom kapeli,ale powiem, że były one dla mnie luźnym zbiorem piosenek – kilku naprawdę udanych, ciekawych numerów i tak zwanych zapychaczy.

Czytaj dalej #265 Linkin Park “A Thousand Suns” (2010)

#264 Gotye “Making Mirrors” (2011)

Raz na jakiś czas pojawia się artysta, na którego punkcie wariuje cały świat. Ostatnio była to chociażby Lana Del Rey, a wcześniej Lady GaGa czy Duffy. Dzisiaj zostały przyćmione przez tego oto pana – Gotye. Skąd się wziął? Pod tym pseudonimem skrywa się Wally De Backer, mieszkający w Australii Belg. Chociaż dla wielu może to być szokiem (proszę teraz mocno trzymać się krzeseł), „Making Mirrors” jest jego trzecim krążkiem. Poprzednie dwa jednak dużego sukcesu nie odniosły. Założę się, że nawet sam zainteresowany nie przypuszczał, jak może skończyć się przygoda z „Somebody That I Used to Know”. Ogólnoświatową histerią.

Czytaj dalej #264 Gotye “Making Mirrors” (2011)

#263 Caro Emerald “Deleted Scenes From the Cutting Room Floor” (2010)

Kiedyś z ciekawości przeczytałam wywiad, jaki jedna z gazet przeprowadziła z nieznaną mi wokalistką.Dowiedziałam się z niego, kim jest ta kobieta. To właśnie najlepszy holenderski towar eksportowy – Caro Emerald. Opowiadała o swojej debiutanckiej płycie. I co tu dużo mówić, w jednej chwili wiedziałam, że muszę ten krążek przesłuchać.

Czytaj dalej #263 Caro Emerald “Deleted Scenes From the Cutting Room Floor” (2010)

#262 Emeli Sande “Our Version of Events” (2012)


W zeszłym roku na Brytyjskich listach przebojów namieszała Adele ze swoim krążkiem “21”. W 2012 – Adele Emeli Sande i jej “Our Version of Events”. W samej tylko Wielkiej Brytanii debiutancki album szkockiej wokalistki sprzedał się w ponad pół milionach egzemplarzy.Po sukcesach autorki hitu “Someone Like You” nie dziwi, że Sande woli posługiwać się swoim drugim imieniem. Chce odciąć się od porównań do Adele. Obie maja wprawdzie bardzo dobre, ciekawe głosy, ale muzycznie się różnią. Adele stawia na bardziej przebojowe utwory z “Rolling in the Deep” czy “Set Fire to the Rain” na czele. Emeli wybiera natomiast nieco ckliwe ballady.

Czytaj dalej #262 Emeli Sande “Our Version of Events” (2012)