TOP150: najlepsze piosenki 2023 roku (50-1)

50. Boygenius Cool About It

Boygenius lubią dzielić się piosenkami, lecz jeszcze lepiej wypadają te, w których podział pracy rozkłada się mniej więcej po równo. Nie da się bowiem przejść obojętnie obok zaaranżowanego m.in. na banjo, pełnego intymności i swego rodzaju słodyczy “Cool About It”.

49. Zimmerman How Much I Love You

Zimmerman w okolicach Walentynek wydaje album “Love Songs” zapowiadany przez romantyczną kompozycję “How Much I Love You”, która utrzymana jest w pastelowych, słodkich, vintage’owych barwach. Jeśli cały krążek będzie kreował podobny nastrój, będziemy mogli mówić o nim jako o najbardziej relaksującej płycie roku.

48. Suki Waterhouse To Love

“To Love” jest płynącą w średnim tempie alt rockową kompozycją o romantycznym wydźwięku. Tak optymistyczna Suki jeszcze nie była. I tak interesująca, bo na całym jej debiucie (“I Can’t Let Go”, 2022 rok) nie znalazłam piosenki, która równie mocno by się mnie uczepiła.

47. Doja Cat Wet Vagina

Kiedy pierwszy raz sięgnęłam po nowy album Doja Cat, “Scarlet”, ta kompozycja była jedyną, jaka zapadła mi w pamięć. Dziś jestem fanką tego wydawnictwa, lecz “Wet Vagina” nadal u mnie króluje. Ta jazgotliwa, trapowa kompozycja z chropowatym, lekko obłąkanym rapem pasuje do nowego oblicza Amali jak mało co.

46. Susanne Sundfør Ṣānnu Yārru Lī

Norweska wokalistka Susanne Sundfør mocno zaskoczyła mnie w ubiegłym roku swoją kompozycją “Ṣānnu Yārru Lī”, która trafiła na jej album “Blómi”. Język angielski zamieniła bowiem na niemiecki. Przegadana kompozycja jest najbardziej eksperymentalnym momentem płyty – tu awangarda miesza się z art popem, a mnogość nietypowych dźwięków przywodzi na myśl dokonania Einstürzende Neubauten.

45. Sampha Spirit 2.0

“Spirit 2.0” to Sampha, jakiego już znamy i cenimy. Jego ulubione brzmienia ponownie zapodane zostały w futurystycznej, choć miękkiej i przyjemnej dla ucha formie. Po takiej przerwie, jaką zrobił sobie Brytyjczyk, smakują szczególnie smacznie.

44. Kesha Fine Line

Art popowe, szorstkie “Fine Line” jest historią o sądowej walce, jaką Kesha toczy od lat z producentem, który ją wykorzystał. Piosenka pełna jest mocnych wyznań typu All the doctors and lawyers cut the tongue outta my mouth, po których rośnie mój szacunek do Amerykanki i podziw do siły, jaką w sobie odnalazła.

43. Jorja Smith Little Things

Piosenka, której po prostu trzeba dać czas. Początkowo “Little Things” zwiastujące nowy album Smith przyjmowałam na chłodno, dziś uważam go za perełkę tego wydawnictwa, doceniając jego szybki rytm oraz nowoczesność mieszającą się z jazzowymi wpływami.

42. Kali Uchis x Omar Apollo Worth the Wait

Niezbyt zgadzam się z tym, jakoby anglojęzyczna płyta Kali Uchis, “Red Moon in Venus”, była jakoś bardzo warta czekania, ale skrywa kilka niezłych nagrań. Obok wspomnianego już “Blue” polecam psychodeliczne, soulujące “Worth the Wait” ze śpiewającym falsetem (świetnie to brzmi!) Omarem Apollo.

41. PJ Harvey August

Love me tender, love me sweet cytuje Elvisa Presley’a w swoim utworze “August” PJ Harvey, oddając te słowa do wyśpiewania stonowanemu Benowi Whishawowi. W niej samej także sporo jest spokoju, ale i delikatnego chłodu, który świetnie komponuje się z lekko klaustrofobicznym klimatem nagrania. Jej sierpień ma już jesienne barwy.

40. Teya & Selena Who the Hell Is Edgar?

Za postacią z tytułu piosenki stoi Edgar Allan Poe – amerykański poeta i nowelista, który w swoich pracach przemycał elementy fantastyki i horroru. “Who the Hell Is Edgar?”, łączące gotyckie inspiracje z przebojowym funk popem, zdaje się być numerem, który wyrósł na fascynacji serialem “Wednesday”, gdzie mrok został odpowiednio skomercjalizowany.

39. Kelela Divorce

W zestawieniu najlepszych piosenek 2023 roku śmiało można umieścić większość kompozycji z jej nowej płyty “Raven”. Mój wybór padł na “Divorce” – nagranie kruche i utkane z delikatnych elektronicznych dźwięków, w którym Kelela zawieszona jest między ruszeniem do przodu a chęcią kontynuowania relacji ze swym partnerem.

38. Eartheater Crushing

Eteryczne, przepełnione miłością wokale Alexandry Drewchin budują niezwykły klimat zahaczającego o alternatywne r&b nagrania “Crushing”. To nowoczesna, piękna oda do jej ukochanego, którą zdaje się podkreślać, jak wiele znaczy on w jej życiu. Romantyzm na miarę XXI wieku.

37. Daughter Junkmail

Tytuł utworu może i nie zachęca, ale on sama jest graniem, jakie z brytyjskim trio mi się dotąd nie kojarzyło. Dream-shoegaze-pop ustąpił miejsca lekko nerwowemu występowi o połamanych melodiach i jak zwykle opanowanych wokalach Eleny, która serwuje nam coś na kształt spoken word.

36. Wa22ermann Dracula

Wa22ermann, niemiecka raperka, jakiś czas temu wydała epkę “07:30”. A na niej w ucho wpada ciemne, lekko niedbale wyrapowane (czasem artystka za bardzo mamrocze, by można było zrozumieć wszystkie słowa) “Dracula”. Jest bardzo klimatycznie. I wcale nie trzeba udawać się do Transylwanii.

35. M83 x Kaela Kool Nuit

Niemalże ośmiominutowa kompozycja nie jest nagraniem jednostajnym i powielającym przez cały ten czas te same patenty. “Kool Nuit” brzmi raczej jak zlepek dwóch utworów – orkiestrowego, eleganckiego,wykonywanego po francusku, oraz elektronicznego, lekko obłąkanego angielskiego partu. Obie części łączy postać Kaeli i… epickość.

34. Madison Beer Envy the Leaves

Moim ulubionym momentem nowego albumu Beer jest psychodeliczno-popowe “Envy the Leaves”, którego melodia ograniczona jest do minimum, by zostawić przestrzeń anielskim, lekko przygaszonym wokalom Madison oraz chórkom. Kawał nastrojowego grania.

33. Hania Rani x Duncan Bellamy Don’t Break My Heart

Hania Rani, jeden z naszych najlepszych muzycznych towarów eksportowych, powróciła z płytą “Ghost”, której mistycyzm przecina się z melodiami, które naprawdę wpadają w ucho, a klasyczne dźwięki aż się proszą o nadanie im łatki modern. Tak jak robi to chociażby łagodne, pełne dźwiękowych loopów “Don’t Break My Heart”.

32. Say She She Entry Level

Girlsband Say She She adaptuje na własne potrzeby funkowe, soulowe i disco brzmienia lat 70. nadając im odrobinkę psychodelicznego sznytu. Każdy utwór z ubiegłorocznej płyty “Silver” to perełka, ale “Entry Level” trzyma się mnie jakoś szczególnie mocno.

31.The Saxophones Desert Flower

Gdy pierwszy raz usłyszałam utwór “Desert Flower” w wykonaniu duetu tworzonego przez Alexiego Erenkova i jego żony Alison Alderdice, obstawiałam, że jest to zespół, o jakim dekady temu słuch zaginął. The Saxophones w premierowym singlu brzmią niesamowicie vintage’owo, inspirując się brzmieniami lat 50. i 60. i miksując jazz z americaną i bluesem.

30. Squid Siphon Song

Słowa surrealistycznego “Siphon Song” – póki co najbardziej eksperymentalnego nagrania w karierze Squid – gubią się w gąszczu elektronicznych, robotycznych obróbek i gęstej ściany dźwięku. Robiłam do kompozycji już wiele podejść i nadal znajduję w niej coś, co mnie zaskakuje.

29. Blur The Ballad

I know I’m already breaking when I look into your eyes śpiewa smutnym głosem Damon Albarn w prosto zatytułowanej piosence “The Ballad” będącej (kto by przypuszczał) balladą. Niesamowicie sentymentalną, kołyszącą, łamiącą serca. Jej klimat i aranżacja przywodzić może na myśl czasy The Beatles.

28. Jessie Ware Pearls

Kompozycja “Pearls” miksuje disco z tanecznym popem o lekko retro wydźwięku przywodzącym na myśl wiele wspaniałych wokalistek, które odpowiadają za wiele niezapomnianych przebojów z lat 70. Za kilka dekad tak samo będziemy czcić Jessie Ware.

27. Janelle Monáe x Doechii Phenomenal

Postać legendarnej Grace Jones jednym tchem w gronie swoich największych inspiracji Janelle Monae wymienia od lat. Jednak piosenkę, w której to faktycznie słychać, wydała dopiero teraz (i nie mówię tu o duecie tej dwójki “Oooh La La”). Tym kawałkiem jest seksowne, zahaczające o jamajskie rytmy “Phenomenal”.

26. Raye Mary Jane

“Mary Jane” z tą swoją gitarowo-soulową aranżacją oraz tekstem o uzależnieniu od różnych substancji sprawia wrażenie kompozycji, którą nagrać mogłaby Amy Winehouse. Całość jest jednak dziełem piekielnie zdolnej Raye, która postawiła na brutalną szczerość i opowiedziała za pomocą wersów swoją niewesołą historię.

25. Carly Rae Jepsen Kollage

Carly Rae Jepsen w kilku piosenkach z nowej płyty wyszła ze swojej strefy komfortu i synth-disco-pop zamieniła chociażby na indie-dream pop. Jest bardzo zmysłowo, choć nadal – za sprawą wokali Kanadyjki – słodko. A całość brzmi tak, jakby Jepsen wpadła w studiu na Kevina Parkera z Tame Impala.

24. Lana Del Rey x Bleachers Margaret

Nie byłoby aż takich sukcesów Lany Del Rey czy Taylor Swift gdyby nie postać Jacka Antonoffa – producenta, który działa z zespołem Bleachers. Artysta trzymał się dotąd na uboczu, aż w “Margaret” dostał swój part do zaśpiewania. I robi to w tak autentyczny, emocjonalny sposób (ciarki!), że zdarza mi się zapętlać tylko jego moment.

23. The National x Sufjan Stevens Once Upon the Poolside

Pierwsza z dwóch zeszłorocznych płyt The National to zapis dochodzenia do siebie po walce z depresją, która omal nie zakończyła działalności zespołu. Dla Matta Berningera koszmarem stały się nawet koncerty, a o tym, co czuł przed wyjściem na scenę opowiada nam w ujmującym, kameralnym “Once Upon the Poolside”.

22. Olivia Rodrigo Vampire

Highlightem “GUTS” jest singiel “Vampire”, w którym zaaranżowana na pianino melodia przeistacza się w pop rockowe, gorzkie granie, a sama Olivia pozwala sobie na więcej emocji niż w pozostałych numerach. Wielka piosenka, która powinna robić furorę na arenowych koncertach Amerykanki.

21. Lor Bombenda

Składający się z samych utalentowanych dziewczyn zespół Lor jest moim osobistym odkryciem tego roku w kategorii “Polska”. Od pierwszego wejrzenia zakochałam się w kompozycji “Bombenda” z płyty “Panny młode”. Tak pięknie napisanych, ujmujących i ciepłych ballad o niemalże kołysankowym wydźwięku często mi brakuje.

20. Kasia Lins Niepalenie

Lubię w muzyce Kasi Lins ten pierwiastek vintage’owy, który sprawia, że ciężko przyporządkować jej nagrania do konkretnej dekady. Oldskulowo – szczególnie za sprawą tych przykurzonych, dobiegających z lekkiego dystansu wokali – brzmi duszna, prosta ballada “Niepalenie”.

19. Blur Russian Strings

Niczego nie oczekiwałam, a dostałam złoto. Blur na swojej nowej płycie “The Ballad of Darren” podążają nieco śladami Arctic Monkeys, którzy żywiołowe, gitarowe granie porzucili na korzyść wycieczek w stronę lat 70., baroque popu i sporej dawki sentymentalizmu. Od razu zakochałam się w “Russian Strings” – piosence utrzymanej w spokojnym rytmie, przyjemnie kołyszącej, choć zostawiającą słuchacza z dziwnymi emocjami.

18. Grain Chatten All of the People

Znany z zespołu Fontaines D.C. Grian Chatten zaliczył mały skok w bok i wydał solowy krążek. Niedługi, a chce się więcej. Szczególnie, gdy trafia się na utwory pokroju spokojnego, stonowanego “All of the People” – tak szczere, prawdziwe, przejmująco smutne, bolesne. Traktujące o ludziach, którzy zawodzą.

17. Jessie Ware Freak Me Now

Jedną z najlepszych i najbardziej zaskakujących nowości Brytyjki bez wątpienia jest “Freak Me Now”. Rozpędzony utwór swoją aranżacją łączącą wpływy disco, muzyki house i funku nie bierze jeńców. Jeśli taka piosenka nie jest w stanie zawojować parkietów w tym roku, to znaczyć tylko tyle, że nic nie jest już w stanie nas rozruszać.

16. Corinne Bailey Rae Before the Throne of the Invisible God

David Bowie inspirował i nadal inspiruje całą gromadę artystów. W kontekście twórczości Corinne Bailey Rae jego nazwisko by nie padło, gdyby nie kompozycja “Before the Throne of the Invisible God”, ma w sobie zaś coś z eksperymentalnego jazzowego mroku znanego z rewelacyjnego “Blackstar” Bowiego.

15. Blonde Redhead I Thought You Should Know

Pianino i dość ciężka perkusja snują się w niespiesznym tempie przez cały cas trwania kompozycji “I Thought You Should Know” – piosenki o pewnej powadze i całych pokładach melancholii. Całe nagranie jest uroczo powściągliwe i niesamowicie wręcz nastrojowe.

14. The National Smoke Detector

Największa niespodzianka czeka na samym końcu albumu “Laugh Track”. Przeszło siedmiominutowe “Smoke Detector” to połączenie ciepłego barytonu Matta ze sporą dozą zaszytej w jego głosie nonszalancji oraz aranżacją dotykającą garażowego rocka. Tak chaotyczni (w dobrym tego słowa znaczeniu) The National nie byli od ponad  piętnastu lat.

13. Billie Eilish What Was I Made For?

Różowy film o lalce Barbie ma w sobie więcej głębi niż mogłoby się wydawać. I chociaż przygotowane z myślą o nim piosenki utrzymane są raczej w energicznym tonie, wyróżnia się kompozycja autorstwa Billie Eilish. Bardzo skromny utwór o wiotkiej, ledwie zarysowanej melodii i cichych, pełnych zwątpienia wokalach Eilish to dzieło poruszające i skłaniające do refleksji – czego właściwie chcemy w życiu?

12. Florence + The Machine Mermaids

Kompozycja “Mermaids” kusząca na rozszerzonej edycji kapitalnego albumu “Dance Fever” to Florence Welch, jaką uwielbiam – epicka, patrząca na nas z lekko groźną miną, nawiązująca do baśniowych motywów, mroczna. I autobiograficzna, gdyż utwór wydaje się być wspomnieniem jej młodszych, szalonych lat.

11. Birdy Raincatchers

Niesamowitą piosenką – i zarazem moim ulubionym utworem z nowego projektu Birdy – jest “Raincatcher”. Smyczki podbijają dramaturgię całego nagrania, które samo w sobie brzmi jak “Cloudbusting” Kate Bush, gdyby ta tworzyła jeden ze swoich większych przebojów niemalże cztery dekady później. Dawno nie czułam takiego podekscytowania słuchając Brytyjki.

10. Duran Duran Danse Macabre

Po co nagrywać kolejną świąteczną płytę, jak można przygotować soundtrack jak ulał pasujący do halloweenowego wieczoru? Taką płytą zaskoczyła legendarna formacja Duran Duran. Perełką jest tytułowy utwór, w którym królują intrygujące dźwięki, przebija się gdzieniegdzie lekka makabra, a głos recytującego kolejne wersy Simona Le Bona jest ostry jak brzytwa.

For Heaven’s sake, don’t blow your karma

09. Italia 90 Cut

O brytyjskim zespole Italia 90 było w minionym roku zdecydowanie za cicho. Tym bardziej, że sama kapela do najcichszych i najpokorniejszych nie należy. Dowód? Kompozycja “Cut”, która zdominowała album “Living Human Treasure”. Utwór wprowadza od pierwszych sekund w stan niepokoju, który tylko potęgują dobiegające jakby z oddali głosy. Cała piosenka jest pełna nerwów, wibracji, industrialnych motywów. Co tu się wyczynia!

08. PJ Harvey A Child’s Question, August

Cóż to był za moment! Gdy PJ Harvey zaprezentowała singiel zwiastujący jej pierwszy od siedmiu lat album, nie chciałam przez kilka dni słuchać niczego innego. “A Child’s Question, August” jest odejściem od politycznie zaangażowanych historii na rzecz intymnej opowieści o niewyobrażalnym żalu. A to wszystko w towarzystwie delikatnej melodii, nawiązań do przeboju Elvisa “Love Me Tender” i całego katalogu ptaków.

07. Kesha Eat the Acid

Harmonijna, psychodeliczna kompozycja o duchowym przebudzeniu intryguje wykonaniem. Kesha brzmi nieobecnie i śpiewa z obojętnością, co pasuje jak ulał do tego chłodnego kawałka. “Eat the Acid” zabiera nas na wycieczkę po najciemniejszych rejonach minimalistycznego dark wave’u, przestrzegając przed zgubnymi skutkami zażywania narkotyków.

Everything you saw then can’t be unseen

06. Lana Del Rey x Jon Batiste Candy Necklace

Minimalistyczna, choć ponura melodia wygrywana na pianinie towarzyszy w nagraniu “Candy Necklace” zakochanej Lanie Del Rey, która brzmi zarówno słodko jak i gorzko, spokojnie i niepewnie zarazem. Te sprzeczności sprawiają, że kompozycja tak mocno intryguje, będąc utworem kobiecym, finezyjnym i dość ponurym. Wisienką na tym torcie jest świetny storytelling.

Feel like it’s you the one who’s bringin’ me down

05. Lor Twój dom

Opowiadamy o uczuciu bycia uwięzionym w pewnym miejscu lub sytuacji, podczas gdy ambicjonalnie dążymy do czegoś innego – tak genezę utworu “Twój dom” opisuje zespół Lor. A że i mi to uczucie jest bardzo bliskie (w minionym roku bardziej niż kiedykolwiek), prosta, balladowa piosenka z miejsca stała się jedną z najważniejszych, jakie trafiły w moje uszy w 2023 roku.

A ja mam tylko Ciebie i wieczną potrzebę mieć więcej

04. Corinne Bailey Rae Peach Velvet Sky

Corinne Bailey Rae od początku miała dryg do pisania i nagrywania niezłych kompozycji, lecz większość z nich przy tych wypełniającym krążek “Black Rainbows” była raptem letnia. Mocniej angażują i zachwycają mnie jej premierowe kawałki. Jednym z takich ochów i achów jest “Peach Velvet Sky” –  zaaranżowana na pianino ballada utrzymana w stylu nagrań, jakie w latach 70. w nasze ręce oddawała młodziutka Kate Bush. Corinne słucha się z taką samą uwagą, co niegdyś jej legendarnej koleżanki po fachu.

We gave ourselves into the night and we counted time a painted illusion and my heart was an empty box

03. Raye x 070 Shake Escapism

Kompozycja “Escapism”, która przyniosła Raye upragnioną sławę i uznanie, wracała do mnie niczym bumerang w różnych momentach minionego roku. To nie tylko świetny, nowoczesny miks popu, trip hopu oraz hip hopu, ale przede wszystkim brutalnie szczera historia. Artystka zabiera nas bowiem na balety, a w wir imprezowania rzuciła się zaraz po bolesnym rozstaniu, próbując odreagować i załatać złamane serce.

Take this pain away/You’re askin’ me my symptoms, doctor, I don’t wanna feel

02. John Cale x Weyes Blood Story of Blood

80-letni John Cale zmiótł płytą “Mercy” wiele płytowych premier ubiegłego roku. Dość spojrzeć na utwór “Story of Blood”, w którym za chórki robi Weyes Blood. Niech nie zmyli was ten vintage’owy, fortepianowy wstęp. To, co dzieje się po dłuższej chwili, to wycieczka po świecie pełnym chłodu i mroku. Dochodzą syntezatory, miarowe uderzenia perkusji, a atmosfera gęstnieje z każdą sekundą. Szczególnie gdy głos zabiera Weyes Blood, która brzmi naprawdę upiornie. Ta dwójka artystów z kompletnie innych muzycznych światów i pokoleń przygotowała razem utwór, którego słucham z ogromnym zaciekawieniem.

It’s the color of midnight where we lie/Sinking in the sand/Watching the rain come pouring down on the other side of life

01. The National x Phoebe Bridges Your Mind Is Not Your Friend

Kolejny rok moją osobistą piosenką roku zostaje numer, z którym mogę się utożsamiać, który odbieram może aż nadto emocjonalnie, który pojawił się w momencie, gdy najbardziej go potrzebowałam, by ładnie ubrać w słowa to, co myślę i czuję. Smutnych i wzruszających kompozycji zespół The National ma w swojej dyskografii całą masę, a jedną z najlepszych i najboleśniejszych jest chamber popowe “Your Mind Is Not Your Friend” z ledwo zauważalnymi chórkami, za które odpowiada Phoebe Bridgers. Od całości bije wprawdzie ogromny spokój, lecz każde słowo wyśpiewywane przez Matta Berningera jest niczym ukłucie.

Don’t you understand?/Your mind is not your friend again/It takes you by the hand and leaves you nowhere

 

One Reply to “TOP150: najlepsze piosenki 2023 roku (50-1)”

  1. Ale jak to The National na pierwszym?? 😀 Bardzo ładny utwór z resztą.
    Nie spodziewałam się Duran Duran tak wysoko. “Freak Me Now” początkowo mi się nie podobało, ale teraz uległam jego czarowi. Niestety “Mermaids” nie zrobiło na mnie tak wielkiego wrażenia, dla mnie to po prostu kolejna udana kompozycja F+TM. Poza tym świetne “Vampire”, “Peach Velvet Sky” i “Niepalenie”.
    U mnie nowy wpis, zapraszam i pozdrawiam. 🙂

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *