#354 VA “Music from Baz Luhrmann’s Film The Great Gatsby” (soundtrack) (2013)

Najnowsza ekranizacja książki “The Great Gatsby” amerykańskiego pisarza Francisa Scotta Fitzgeralda z 1925 roku na długo przed premierą budziła ogromne emocje. I nie chodzi tu wcale o wyśmienitych aktorów, którzy wcielili się w główne postacie filmu, wysoki budżet pozwalający na stworzenie pięknych scenografii itp. czy nie najgorsze recenzje krytyków. Sprawcą całego zamieszania wokół filmu jest… soundtrack. Nie potrafię przypomnieć sobie innego kinowego hitu, do którego muzyka była tak wyczekiwana.

Czytaj dalej #354 VA “Music from Baz Luhrmann’s Film The Great Gatsby” (soundtrack) (2013)

#350 will.i.am “#willpower” (2013)

Czwarta solowa płyta jednego z członków zespołu The Black Eyed Peas, will.i.am’a, miała ukazać się już w 2011 roku. Z początku jej tytuł miał brzmieć “Black Einstein”, ale sam will.i.am chyba zreflektował się, że porównywać się z Einsteinem mu nie wypada. Tym bardziej, że muzyk geniuszem na pewno nie jest. Tytuł zmieniono i rozpoczęło się przekładanie premiery albumu. Z końcówki 2011 roku na początek 2012, potem na końcówkę ubiegłego roku aż w końcu doczekaliśmy się. “#willpower” ukazało się w kwietniu i możemy wreszcie nacieszyć nasze uszy tą wybitną muzyką. Dobra, nie będę już tak brutalnie żartować. Recenzję nowej płyty will.i.am’a mogłabym napisać i bez jej słuchania. Jednak postanowiłam się trochę nią pokatować.

Czytaj dalej #350 will.i.am “#willpower” (2013)

#342 Hurts “Exile” (2013)

W 2010 roku piosenka „Wonderful Life” zaczarowała niemalże cały świat. Jej autorami był wówczas mało znany duet Hurts. Potem przeszedł czas na takie hity jak „Stay” czy „Sunday” i ani się obejrzeliśmy, ich debiutancka płyta „Happiness” była jednym z najlepiej sprzedających się albumów roku. Hurts zachwycili każdego, kto miał już dość muzycznych eksperymentów z muzyką w stylu Lady GaGi i zatęsknił za czymś spokojniejszym, ale równie przebojowym. „Happiness” był zestawem dwunastu synthpopowych utworów. Hurts całymi garściami czerpali inspiracje z dokonań takich zespołów jak Depeche Mode czy Pet Shop Boys, ale nie zapomnieli dodać czegoś od siebie – brytyjskiej elegancji i dużo, dużo miłości. Chociaż na początku „Happiness” wydawał mi się strasznie nudnym i banalnym albumem, doceniłam go i polubiłam.

Czytaj dalej #342 Hurts “Exile” (2013)

#338 Loreen “Heal” (2012)

Chociaż Eurowizja co roku gromadzi przed telewizorami miliony widzów, dla mnie jest synonimem obciachu. Kiczowate stroje, słabe wykonania, piosenki wołające o pomstę do nieba. Festiwal swoim zwycięzcom przynosi zazwyczaj krótką sławę. Dlatego też jestem bardzo ciekawa, kiedy w zapomnienie odejdzie zeszłoroczna tryumfatorka tej imprezy – Loreen. Wokalistka pochodzi ze Szwecji, ale w jej żyłach płynie marokańska krew. Serca europejskich słuchaczy podbiła za sprawą utworu “Euphoria”. Kwestia czasu było pojawienie się jej debiutanckiej płyty. Teraz, gdy emocje już opadły, jesteśmy w stanie ocenić czy Loreen podziękujemy, czy damy szansę.

Czytaj dalej #338 Loreen “Heal” (2012)

#329, 330 Kimberly Walsh “Centre Stage” & Kerli “Utopia”

Wikipedia przedstawia Kimberly Walsh jako piosenkarkę, modelkę, aktorkę, autorkę tekstów a nawet telewizyjną prezenterkę. Ja powiem może w telegraficznym skrócie – artystka to jedna piąta brytyjskiego girlsbandu Girls Aloud. Pozazdrościła swoim koleżankom z zespołu (Cheryl Cole, Nadine Coyle oraz Nicoli Roberts; Sarah Harding jak na razie nie zadeklarowała chęci nagrania solowego albumu) i wydała płytę pod własnym nazwiskiem. Czy odniesie duży sukces, przekonamy się pewnie niebawem. Jak na razie debiut Kimberly “Centre Stage” zadebiutował na #18 brytyjskiej listy przebojów. To i tak dobry wynik biorąc pod uwagę to, jakie piosenki skrywa ta płyta.

Czytaj dalej #329, 330 Kimberly Walsh “Centre Stage” & Kerli “Utopia”

#322 Ellie Goulding “Halcyon” (2012)

O ile będziemy mieli jeszcze kiedyś możliwość sięgnięcia po nowy krążek od Ellie, mam nadzieję, że będzie trzymać się tego, w czym jest najlepsza. Eksperymenty z electropopem i muzyką taneczną niech zostawi tym, którzy nie potrafią śpiewać i nie mają innego pomysłu na siebie i swoją twórczość. Takimi słowami zakończyłam opublikowana rok temu recenzję debiutanckiego krążka Ellie Goulding “Lights”. Na początku przyznam szczerze, że młoda brytyjska wokalistka wydawała mi się gwiazda jednej płyty. Jednak wielki sukces singla “Lights” w USA trochę zmusił mnie do przyjęcia innej postawy wobec Ellie. Dziś jest ona światową gwiazdą, której drugim albumem “Halcyon” wszyscy się zachwycają. Odbiega on w ogóle od tego, co było na debiucie? Przeczytajcie i… sprawdźcie.

Czytaj dalej #322 Ellie Goulding “Halcyon” (2012)