#246 Michael Jackson “Bad” (1987)

Przed Michaelem Jacksonem broniłam się kilka lat. Słyszałam kilka jego utworów, nie tak trudno usłyszeć w radiu (szczególnie po jego śmierci) takie kawałki jak „Billie Jean” czy „The Way You Make Me Feel”. Niestety, to w dużej mierze miało wpływ na to, że decyzje o przesłuchaniu jakiejkolwiek jego płyty odkładałam i odkładałam. Ale nie można uciekać w nieskończoność. A nuż mi się spodoba? W innym przypadku będę miała co skrytykować. I w tę stronę dobrze, i w tę.

Czytaj dalej #246 Michael Jackson “Bad” (1987)

#245 Kate Bush “Hounds of Love” (1985)

Po zapoznaniu się z poprzednią płytą Kate Bush zatytułowaną „The Dreaming” wiedziałam, że moja przygoda z tą artystką jeszcze nie dobiegła końca. Obiecałam sobie, że w po następne w kolejce „Hounds of Love” sięgnę najszybciej jak to będzie możliwe. A że nie mogłam doczekać się,by usłyszeć, co Kate przygotowała dla nad tym razem, możecie już czytać następną recenzję.

Czytaj dalej #245 Kate Bush “Hounds of Love” (1985)

#244 Shakira “Pies Descalzos” (1996)

Mam już za sobą wszystkie studyjne płyty Shakiry, począwszy od „Laundry Service” a skończywszy na „Sale El Sol”. A przecież oszałamiająca kariera kolumbijskiej artystki nie zaczęła się od „Objection (Tango)” ani od „Whenever, Wherever”. Na „Pies Descalzos” czy „Donde Estan Los Ladrones” poprzedzające bestsellerowe „Laundry Service” mało kto zwraca uwagę. A szkoda. Dzisiaj zajmę się wprawdzie pierwszą z wymienionych hiszpańskojęzycznych płyt artystki, ale w przyszłości pojawi się i recenzja tej drugiej. „Pies Descalzos” jest debiutanckim krążkiem Shakiry. Wydała wprawdzie wcześniej dwie inne płyty – „Magia” i „Peligro” – ale dzisiaj dostanie ich w swoje ręce jest trudniejsze niż znalezienie krążka polskiego artysty w USA. „Pies Descalzos” ważne jest z jeszcze jednego powodu – otworzyło drzwi Shakirze do międzynarodowej kariery. Ze znanej w wąskich kręgach wokalistki stała się podziwianą i uwielbianą gwiazdą.

Czytaj dalej #244 Shakira “Pies Descalzos” (1996)

#242, 243 Nicki Minaj “Pink Friday: Roman Reloaded” (2012) & Melanie Fiona “The MF Life” (2012)

Rok. Tyle potrzebowała Nicki Minaj by podbić światowy rynek. Z nikomu nieznanej wcześniej raperki stała się wielką gwiazdą. Ma już na koncie współpracę z takimi gwiazdami jak: Christina Aguilera, Rihanna, niezliczona ilość raperów, czy w końcu sama Madonna. „Pink Friday: Roman Reloaded” to drugie wydawnictwo tej zwariowanej, pochodzącej z gorącego Trynidadu i Tobago raperki. Jeśli ktoś myśli, że to jedynie nieco ulepszona wersja debiutanckiego „Pink Friday” z 2010 roku, jest w błędzie. To całkiem nowy materiał. Nicki zrobiła fanom wielką niespodziankę. Na nowej płycie umieściła aż 19 utworów! Całość daje nam ok. 70 minut muzyki. Czy spędzimy przy niej miło czas, czy może nie będziemy marzyć o niczym innym niż o tym, by jak najszybciej album wyłączyć?

Czytaj dalej #242, 243 Nicki Minaj “Pink Friday: Roman Reloaded” (2012) & Melanie Fiona “The MF Life” (2012)

#241 Justin Bieber “My World 2.0” (2010)

Skąd właściwie wziął się Justin Bieber? Został odkryty za pośrednictwem portalu YouTube. Wzbudził zachwyt samego Uchera i podpisał kontrakt płytowy. Na ile albumów? Boję się spytać. Zdecydowałam się ocenić „My World 2”, bo stwierdziłam, że i tak nic nie stracę. Czy to „My World” czy „My World 2.0”… te numerki to chyba tylko po to, by fanki nie musiały zbyt dużo pamiętać. Wystarczy, że pójdą do sklepu i poproszą o „My World 4.0” czy „My World 12.0”. Kto by sobie zawracał głową jakimiś tytułami? Nastolatek skosił konkurencję i w przeciągu kilku miesięcy stał się najpopularniejszym dzieciakiem na świecie. Sława, pieniądze i wielka kariera, chciałoby się zacytować Dżoanę Krupę z „Tap Madl”. Tak to właśnie wyglądało w przypadku Justina. Zastanawiam się, za co fanki tak go kochają. Za wygląd? Hmmm, pozostawię to bez komentarza. Głos? Muzykę? Przekonam się po przesłuchaniu „My World 2.0”. trzymajcie kciuki, bym i ja nie wpadła w ‘bieberkomanię’.

Czytaj dalej #241 Justin Bieber “My World 2.0” (2010)

#240 Wretch 32 “Black and White” (2011)

 
Wretch 32 jest mi zupełnie obcym artystą. Nie znałam jego muzyki, co więcej – nie wiedziałam nawet, że ktoś taki w ogóle jest. Uwagę na niego zwróciła mi jedna z czytelniczek. A że kiedyś trzeba wziąć się za albumy, które polecacie – tak powstał pomysł tej recenzji.
 
Wretch 32 to brytyjski raper. Tu już pojawił się pewien znak zapytania, bo nigdy nie kojarzyłam Anglii z hip hopem. Nie znaczy to oczywiście, że nie mają swoich przedstawicieli tego gatunku. Wspomnieć tu możemy grupę N-Dubz czy Tinie’go Tempah. Jednak do gwiazd pokroju Eminema czy Jay’a-Z sporo brakuje. Pozytywnym wyjątkiem okazać się może właśnie Wretch 32. Czy postawimy go w jednym rzędzie obok amerykańskich kolegów czy może damy sobie z nim spokój?
 

#239 Kimbra “Vows” (2011)


Kimbra to pochodząca z Nowej Zelandii artystka. Ma dopiero 22 lata, jest więc bardzo młoda, ale dojrzała muzycznie. Zasłynęła za sprawą duetu z Gotye w hitowym „Somebody That I Used to Know”. Pojawia się jednak w małym fragmencie, ale skutecznie zwróciła na siebie moją uwagę. Swój debiutancki krążek „Vows” wydała pod koniec 2011 roku. Szybko odniosła sukces w Nowej Zelandii i Australii. Czas na podbój całego świata. W ciągu tego roku jej krążek ma pojawiać się w innych państwach. Czy zawita i na półki sklepowe w Polsce? Tego nie wiem, ale mam ogromną nadzieję, że tak. Dobrze by było, gdyż jest na co czekać. Polecam więc teraz wyłączyć na chwilę „Somebody That I Used to Know” i zatopić się w muzycznym świecie Kimbry. Zakład, że tak szybko z niego nie wyjdziecie?