RECENZJA: Girl in Red “I’M DOING IT AGAIN BABY!” (2024) (#1477)

Marie Ulven Ringheim, pochodząca z Norwegii wokalistka, zaczynała od tworzenia bedroom popowych utworów, które powoli zaczęły docierać do coraz większej grupy internatów. Dziś liczba jej miesięcznych słuchaczy w serwisie Spotify znacząco przewyższa populację mieszkańców jej skandynawskiej ojczyzny. Po trzech latach działająca pod pseudonimem Girl in Red artystka wzbogaciła swój katalog o nowy album.

Tegoroczna nowość, płyta agresywnie zatytułowana “I’M DOING IT AGAIN BABY!”, jest następcą wydanego w 2021 roku krążka “If I Could Make It Go Quiet”. W pamięci miałam singiel “We Fell in Love in October”, który rozsławił Norweżkę, i ze sporą dozą oczekiwań sięgnęłam po jej longplay. To album mający swoje momenty – tego odmówić mu nie można. Jako całość wypadał jednak mało innowacyjnie. Nową płytą Girl in Red także rewolucji nie przeprowadza. 

I was gone for a minute ’cause I went to get help śpiewa nam artystka w jasnym, minimalistycznym “I’m Back” otwierającym jej drugi album niejako zdradzając, gdzie podziewa się przez te lata. Marie zrobiła sobie przerwę na podratowanie zdrowia psychicznego, do czego śmiało przyznaje się w piosence. Swoim kolejnym utworem (tytułowy numer) wkracza na zabawne, pop punkowe terytorium. Nieco chaotyczna kompozycja zabarwiana dodatkowo ejtisowym klimatem należy do jej najlepszych nowości. Gitary na syntezatory i elektryczne pianino Norweżka wymienia w “Too Much” – piosence, która w połowie zmienia swój bieg. Plot twist znajdziemy także w upbeatowym, pop rockowym “Phantom Pain” (garage rock) oraz post break-upowym, ognistym “You Need Me Now?” (słodka Sabrina Carpenter). 

Uroczo wybrzmiewa “A Night to Remember “, w którym Girl in Red przywołuje moment, kiedy poznała swoją ukochaną, by za chwilę w balladowym, emocjonalnym “Pick Me” podzielić się swoją niepewnością co do wspólnej przyszłości. Rozrywkowo robi się w podkreślającym linię basu “Ugly Side” oraz stadionowym “New Love”. Dziwnym trackiem jest krótkie “★★★★★” z Nowym Jorkiem w tle i hyperpopowym sznytem.

Girl in Red z przytupem powróciła na scenę. Norweska wokalistka zdobyła zaufanie samej Taylor Swift i otrzymała możliwość otwierania kilku jej koncertów. Tytuł jej nowej płyty nie jest przypadkowy. Marie ponownie trafia do rzeszy słuchaczy (szczególnie tych młodocianych) i ponownie serwuje nam płytę, z którą mam problem. Kolejny raz brakuje mi u niej większej ilości momentów, które chciałoby się pamiętać po czasie. Wszystko jest poprawne a ja tęsknię za surowością pierwszych kompozycji Girl in Red.

Warto: I’M DOING IT AGAIN BABY! & You Need Me Now?

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *