#594 Chelsea Wolfe “Abyss” (2015)

Upał, żar, skwar. Dziennikarze w programach informacyjnych mogą odetchnąć z ulgą w swoich klimatyzowanych pomieszczeniach, bo w czasie wakacyjnego sezonu ogórkowego mają choć jeden temat, który się sprzeda. W końcu cała Polska lubi narzekać na pogodę. Nie ważne czy gorąco, czy mroźnie. W ostatnich dniach najprzyjemniej jest na sklepowych stoiskach z nabiałem, ale ochłodzić się można także za pomocą dobrze dobranej muzyki. Brzmienia proponowane nam przez amerykańską wokalistkę Chelsea Wolfe z powodzeniem przeniosą nas do zimnych zamkowych lochów.

Czytaj dalej #594 Chelsea Wolfe “Abyss” (2015)

#580 Chelsea Wolfe “Apokalypsis” (2011)

Okładka płyty “Apokalypsis” (stylizowane na “Ἀποκάλυψις”) intryguje, ale też przeraża. Wiele się na niej nie dzieje, ale nawiedzony obraz tych pustych (dosłownie!) oczu amerykańskiej wokalistki Chelsea Wolfe potrafi na długo zostać w pamięci, wracając do nas w nocnych koszmarach. Słuchacze o słabych nerwach powinni dać sobie szybko z tą artystką spokój. Pozostała grupa śmiało może przekroczyć bramy nawiedzonego świata Wolfe. “Apokalypsis” jest albumem, po który powinniśmy sięgać po zmierzchu. I najlepiej w samotności. Wówczas najszybciej poczujemy tę muzykę każdą komórką naszego ciała.

Czytaj dalej #580 Chelsea Wolfe “Apokalypsis” (2011)