#1207 Marta Bijan “Sztuka płakania” (2021)

Polski “X-Factor” nie okazał się być tak mocnym programem w kreowaniu nowych gwiazd polskiej sceny muzycznej, co jego brytyjski odpowiednik. Kilka nazwisk wypłynęło, ale ciekawszą drogą podążyli raptem Dawid Podsiadło z Darią Zawiałow. Dziś do grona tych indywidualności dołącza Marta Bijan, dla której udział w telewizyjnym talent show jest już tylko zacierającym się wspomnieniem.

Pochodząca ze Śląska wokalistka narobiła w “X-Factorze” szumu (była o krok od wygranej), lecz swoim fanom na debiutancką płytę kazała czekać kilka lat. Przed trzema laty wydała więc “Melancholię” – album, którego słuchanie dostarczyło mi sporo bólu. Popowe wydawnictwo z elektronicznymi wstawkami jest zbiorem piosenek może i ładnie zaśpiewanych, ale fatalnie napisanych. Ciężkie, momentami przesadzone teksy trafić miały do nastoletnich słuchaczy. Swoją nową płytą “Sztuka płakania” Marta robi nie krok, ale skok do przodu.

Do astronomicznego lata jeszcze dłuższa chwila, ale jak ta pora roku zdaniem Bijan smakuje, przekonać się możemy za sprawą otwierającego album utworu “Lato smakuje”. Jest duszno, jest chłodno, jest tęskno. A dźwiękowo? Artystka serwuje nam tu swoją wizję mrocznego indie rocka. A jak lato, to i wypady nad morze. Albo “Pod morze”*, jak jedną z piosenek zatytułowała Polka, prezentując nam równe, delikatniejsze granie. W poszukiwaniu spokojniejszych kompozycji warto skierować się w stronę klasycznej, zaaranżowanej na pianino i smyczki ballady “Chciałabym nie chcieć”; smutnego “Disneyendu”; psychodeliczno-popowego “Nowego świata” (uwielbiam zaskakującą, lekko ejtisową końcówkę tego numeru) oraz onirycznego “Nocnego ptaka”, które przybiera formę gotycko-folkowej, hipnotyzującej pieśni wieńczącej odgłosami deszczu.

Dużo magii dzieje się także w mojej ukochanej “Szczelinie”. Miksująca alternatywny pop z ciężką elektroniką piosenka już w zeszłym roku zachwyciła mnie krystalicznymi wokalami Marty, tajemniczą opowieścią i mglistą, niepokojącą atmosferą. Świetnie wybrzmiewają także ostrzejsze “Przesilenia”, w którym pięknie wyeksponowany został wokal Bijan. Sporo przestrzeni wokalistka ma także w gitarowej “Piosence o końcu”. Jest to jednak utwór, w którym bardziej od wykonania podoba mi się wywołująca ciarki melodia. Sporo się tam dzieje.

Marta Bijan w ostatnim czasie dała się poznać jako wszechstronna artystka. Nie tylko muzyka jej w głowie, ale i film (reżyseria), literatura oraz poezja (szukajcie na półkach dzieł z jej nazwiskiem). W kręgu jej zainteresowań lądują filmy grozy, do których soundtrackiem zdaje się być płyta “Sztuka płakania”. Jest to porcja klimatycznej muzyki szczególnie mocno oddziałującej na słuchacza nocą, która nie znika wraz z ostatnią sekundą zamykającej album piosenki. Dźwięki i słowa zawieszają się raczej w powietrzu, uwierając i skłaniając nas do refleksji. Marta teksty swoich nowych kompozycji poświęca bowiem niezbyt optymistycznym tematom, jakby przygotowywać nas chciała na zbliżającą się apokalipsę oraz poprzedzające ją odosobnienie i poczucie wszechogarniającej melancholii.

Warto: Szczelina & Nocny ptak

______
* Prawidłowy tytuł to “Pod morzem”, ale na potrzeby tekstu nieco go zmodyfikowałam. Mam nadzieję, że Marta nie ma nic przeciwko 😉

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *