RECENZJA: Westerman “An Inbuilt Fault” (2023) (#1406)

Kiedy Brytyjski wokalista Will Westerman w 2020 roku wydał debiutancki album “You Here Is Not Dead” będący ukoronowaniem jego pracy na przestrzeni poprzednich kilku lat, od razu stwierdziłam, że jest to artysta, którego karierę wart obserwować. Z mojego postanowienia oczywiście nic nie wyszło i chociaż wspomniany krążek uznaję za jeden z moich soundtracków tamtych miesięcy, na długi czas byłam na bakier z newsami z obozu wokalisty. A ten tymczasem powrócił z nową płytą.

Westerman is not dead aż chciałoby się pobawić tytułem jego pierwszego dzieła. Brytyjczyk nie miał zbyt dużego pola manewru, by odpowiednio wypromować swój debiut. Pandemia pokrzyżowała mu plany, lecz jednocześnie stała się inspiracją do stworzenia kolejnego albumu. “An Inbuilt Fault” jest płytą, która powstała dzięki narastającemu w Willu poczuciu osamotnienia, który jeszcze bardziej spotęgowała przeprowadzka do Aten. Emocje w porcję piosenek pomógł mu przełożyć James Krivchenia znany z formacji Big Thief.

Rozpoczynająca album kompozycja “Give”, w której Will rzuca w naszym kierunku wiele przepraszających słów, zdecydowanie należy do utworów, które zachęcają do dalszego odkrywania płyty, na jakiej wstępie się znalazły. Potrzaskane bity kontrastujące z pianinem, narastającymi smyczkami i ukrytymi dęciakami dają nam intrygujący numer podszyty niepokojem. Folktroniczne “Idol; RE-run” jest bardziej poukładane, choć niepozbawione kontrastów – ten spokojny, stonowany wokal Westermana dziwnie wypada na tle krzykliwej perkusji. Pięknie artysta brzmi w muśniętym syntetyzatorami “I, Catallus”, w którym uderza w soulowe, pełne harmonii tony. Sporo melodyjnej elegancji wpompowane zostało w jazzujące “Take”. Mniej nowocześnie wybrzmiewa piosenka tytułowa, która uwagę zwraca chóralnym nuceniem. Ukłonem w stronę tanecznego retro i UK garage jest “A Lens Turning”. Elementy soft rocka przewijają się za to w “Pilot Was a Dancer” – tak mocnym uderzeniem nie odznaczał się dotąd żaden z utworów artysty. Mi jednak bardziej podoba się on w akustyczno-indietronicznym “CSI: Petralona” o lekko klaustrofobicznej naturze.

Tegoroczna nowość od Westermana to płyta nie odstająca zbytnio od “Your Here Is Not Dead”. To wciąż art pop przeplatany indietroniką i folkiem, choć obfitujący w większą ilość dźwiękowych zwrotów akcji – może i niezbyt się narzucających, ale prostych do wyłapania przy uważnym odsłuchiwaniu “An Inbuilt Fault”. Te piosenki naprawdę są niczym mozaika. Progres odnotował także sam Brytyjczyk, którego śpiew na nowym wydawnictwie jest pewniejszy oraz różnorodniejszy. Nie zmienił się za bardzo klimat samych nagrań, bo ciągle ze sporymi pokładami melancholii dryfujemy gdzieś ku chłodnym dźwiękowym wodom.

Warto: Give & CSI: Petralona

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *