#261 Amy MacDonald “A Curious Thing” (2010)

\Często mam wrażenie, że jeśli ktoś świetnie zaczyna, wzbudza jednym singlem zainteresowanie słuchaczy, nie zdoła się już później przebić. Miałam tak np. w przypadku Melanie Fiony, która zniknęła na długie miesiące by w końcu, ku mojej uciesze, powrócić z udanym materiałem. Wydana w 2007 roku debiutancka płyta “This Is the Life” sprzedała się w trzech milionach egzemplarzy. Drugi krążek Amy MacDonald, “A Curious Thing”, ukazał się w 2010 roku. Nie dotarł do takiej ilości słuchaczy jak ten pierwszy, ale nie znaczy to, że jest mniej udany i nie warty uwagi.

Czytaj dalej #261 Amy MacDonald “A Curious Thing” (2010)

#260 One Direction “Up All Night” (2011)

Niall Horan, Zayn Malik, Liam Payne, Harry Styles oraz Louis Tomlinson (nie pytajcie który to który na okładce bo nie mam pojęcia) wzięli udział w przesłuchaniach do programu “X-Factor”. Na castingi przyszli osobno. Wyszli – jako zespół. Nie jestem zwolenniczką tworzenia grup na siłę. Rzadko kiedy kończy się to sukcesem.Przykładem tego może być wybierany ciągle od nowa skład Pussycat Dolls.  One Direction programu wprawdzie nie wygrali, ale cieszą się dziś większą popularnością od artystów, którzy zajęli drugie czy pierwsze miejsce. Co stoi za sukcesem tego brytyjskiego boysbandu? Mają wszystko, by podbijać serca nastolatek. Są ponoć bardzo przystojni i słodcy (gdybym popatrzyła na nich bez okularów, też pewnie bym tak stwierdziła) no i grają muzykę, dla publiczności, która zbyt wymagająca nie jest. Przykro mi, ale to prawda.

Czytaj dalej #260 One Direction “Up All Night” (2011)

#259 Toni Braxton “The Heat” (2000)


„The Heat” to już trzeci album utalentowanej amerykańskiej wokalistki r&b Toni Braxton. Poprzednie dwa(„Toni Braxton” oraz „Secrets”) zrobiły na mnie bardzo pozytywne wrażenie. Do trzech razy sztuka? W przypadku Toni mam nadzieję, że następne płyty również utrzymają poziom bądź też będą jeszcze lepsze. Już na początku zdradzę, że mnie „The Heat” zachwycił jeszcze bardziej niż poprzednie płyty Braxton.

Czytaj dalej #259 Toni Braxton “The Heat” (2000)

#258 Within Temptation “Mother Earth” (2000)

Mojej przygody z holenderskim zespołem ciąg dalszy. Po przesłuchaniu ich debiutanckiej płyty „Enter”wiedziałam, że na tym się nie zakończy. Chociaż nie wracam do niej tak często,jak myślałam, zrobiła na mnie spore wrażenie. Koniecznie musiałam się przekonać,jak sprawa ma się z wydanym trzy lata później krążkiem „Mother Earth”.

Czytaj dalej #258 Within Temptation “Mother Earth” (2000)

#257 Tony Bennett “Duets II” (2011)


Album „Duets II” to następca krążka „Duets: an American Classic” z 2006 roku a jednocześnie jednej z najpopularniejszych płyt w karierze Tony’ego Bennetta.Jednak bez wątpienia większe zainteresowanie wzbudziła nowa część. Może na początek napiszę co nieco o samym Bennecie. Jest jednym z najbardziej cenionych jazzowych wykonawców. Karierę zaczął w 1952 roku. W chwilę wydania „Duets II” miał 85 lat. Niesamowicie się trzyma. Wskażcie mi innego staruszka, który ma tyle werwy co on.

Czytaj dalej #257 Tony Bennett “Duets II” (2011)

#256 Kylie Minogue “The Best of Kylie Minogue” (2012)

 

Bardzo lubię płyty z serii „Best of…”. Są ciekawym dodatkiem do dyskografii danego artysty, a przy okazji pozycją, która zawiera w sobie wszystkie najpopularniejsze utwory, by fani mieli wszystko w jednym miejscu, a osoby, którym muzyka danego wykonawcy jest obca, mogli wszystko szybko nadrobić. Kylie Minogue takich składanek miała całą masę. Tym razem jednak powód wydania „The Best of Kylie Minogue” jest bardzo ważny – w tym roku przypada 25-lecie jej pracy artystycznej. Zadebiutowała w 1987 roku singlem „I Should Be so Lucky”. Do dzisiaj wydała 11 studyjnych płyt.

Czytaj dalej #256 Kylie Minogue “The Best of Kylie Minogue” (2012)

#255 Coldplay “Viva la Vida or Death and All His Friends” (2008)

 

„Viva la Vida or Death and All His Friends” znalazło się na moim celowniku już dość dawno temu. Ciągle jedna było coś innego do przesłuchania i ocenienia, że na ten album brakowało mi po prostu nie tylko czasu ale i najzwyczajniej chęci. Zanim sięgnęłam po „Viva la Vida or Death and All His Friends” zdecydowałam się spojrzeć na recenzje, jakie ten album otrzymywał. Nie zdarza mi się to i raczej na tym jednym razie zaprzestanę. Polscy ‘krytycy’ obrzucili krążek Coldplay błotem. Może to dziwnie zabrzmi, ale właśnie po tym zarezerwowałam sobie czas na czwarty album brytyjskiego zespołu by skonfrontować ich opinie z…rzeczywistością.

Czytaj dalej #255 Coldplay “Viva la Vida or Death and All His Friends” (2008)