#248 Melody Thornton “P.O.Y.B.L” (2012)

Fanką Pussycat Dolls zostałam od pierwszego usłyszenia „Buttons”. Jednak z zespołem ciągle był problem. Pierwsze skrzypce grała w nim Nicole Scherzinger. Że ma świetny głos, nie trzeba nikogo przekonywać. Polecam poszukać na YouTube jej występów. Pozostałym czterem (za czasów „PCD” pięciu) dziewczynom przypadła rola tła dla Nicole. Tańczyły w teledyskach, robiły za chórek itp. Chociaż Pussycat Dolls było zespołem i niby każda z członkiń powinna mieć tyle samo do powiedzenia, tutaj ograniczono się tylko do Nicole. A obok niej wyrosła silna konkurencja. Melody Thornton. Ona jako jedyna z pozostałych ‘laleczek’ otrzymywała trochę większe partie do zaśpiewania. Po odejściu z Pussycat Dolls zajęła się swoją solową karierą. Zrobiło się o niej cicho. Aż do teraz. W lutym pojawił się jej mixtape „P.O.Y.B.L” i…przywrócił moją wiarę w Melody.

Czytaj dalej #248 Melody Thornton “P.O.Y.B.L” (2012)

#246 Michael Jackson “Bad” (1987)

Przed Michaelem Jacksonem broniłam się kilka lat. Słyszałam kilka jego utworów, nie tak trudno usłyszeć w radiu (szczególnie po jego śmierci) takie kawałki jak „Billie Jean” czy „The Way You Make Me Feel”. Niestety, to w dużej mierze miało wpływ na to, że decyzje o przesłuchaniu jakiejkolwiek jego płyty odkładałam i odkładałam. Ale nie można uciekać w nieskończoność. A nuż mi się spodoba? W innym przypadku będę miała co skrytykować. I w tę stronę dobrze, i w tę.

Czytaj dalej #246 Michael Jackson “Bad” (1987)

#245 Kate Bush “Hounds of Love” (1985)

Po zapoznaniu się z poprzednią płytą Kate Bush zatytułowaną „The Dreaming” wiedziałam, że moja przygoda z tą artystką jeszcze nie dobiegła końca. Obiecałam sobie, że w po następne w kolejce „Hounds of Love” sięgnę najszybciej jak to będzie możliwe. A że nie mogłam doczekać się,by usłyszeć, co Kate przygotowała dla nad tym razem, możecie już czytać następną recenzję.

Czytaj dalej #245 Kate Bush “Hounds of Love” (1985)

#244 Shakira “Pies Descalzos” (1996)

Mam już za sobą wszystkie studyjne płyty Shakiry, począwszy od „Laundry Service” a skończywszy na „Sale El Sol”. A przecież oszałamiająca kariera kolumbijskiej artystki nie zaczęła się od „Objection (Tango)” ani od „Whenever, Wherever”. Na „Pies Descalzos” czy „Donde Estan Los Ladrones” poprzedzające bestsellerowe „Laundry Service” mało kto zwraca uwagę. A szkoda. Dzisiaj zajmę się wprawdzie pierwszą z wymienionych hiszpańskojęzycznych płyt artystki, ale w przyszłości pojawi się i recenzja tej drugiej. „Pies Descalzos” jest debiutanckim krążkiem Shakiry. Wydała wprawdzie wcześniej dwie inne płyty – „Magia” i „Peligro” – ale dzisiaj dostanie ich w swoje ręce jest trudniejsze niż znalezienie krążka polskiego artysty w USA. „Pies Descalzos” ważne jest z jeszcze jednego powodu – otworzyło drzwi Shakirze do międzynarodowej kariery. Ze znanej w wąskich kręgach wokalistki stała się podziwianą i uwielbianą gwiazdą.

Czytaj dalej #244 Shakira “Pies Descalzos” (1996)

#242, 243 Nicki Minaj “Pink Friday: Roman Reloaded” (2012) & Melanie Fiona “The MF Life” (2012)

Rok. Tyle potrzebowała Nicki Minaj by podbić światowy rynek. Z nikomu nieznanej wcześniej raperki stała się wielką gwiazdą. Ma już na koncie współpracę z takimi gwiazdami jak: Christina Aguilera, Rihanna, niezliczona ilość raperów, czy w końcu sama Madonna. „Pink Friday: Roman Reloaded” to drugie wydawnictwo tej zwariowanej, pochodzącej z gorącego Trynidadu i Tobago raperki. Jeśli ktoś myśli, że to jedynie nieco ulepszona wersja debiutanckiego „Pink Friday” z 2010 roku, jest w błędzie. To całkiem nowy materiał. Nicki zrobiła fanom wielką niespodziankę. Na nowej płycie umieściła aż 19 utworów! Całość daje nam ok. 70 minut muzyki. Czy spędzimy przy niej miło czas, czy może nie będziemy marzyć o niczym innym niż o tym, by jak najszybciej album wyłączyć?

Czytaj dalej #242, 243 Nicki Minaj “Pink Friday: Roman Reloaded” (2012) & Melanie Fiona “The MF Life” (2012)

#241 Justin Bieber “My World 2.0” (2010)

Skąd właściwie wziął się Justin Bieber? Został odkryty za pośrednictwem portalu YouTube. Wzbudził zachwyt samego Uchera i podpisał kontrakt płytowy. Na ile albumów? Boję się spytać. Zdecydowałam się ocenić „My World 2”, bo stwierdziłam, że i tak nic nie stracę. Czy to „My World” czy „My World 2.0”… te numerki to chyba tylko po to, by fanki nie musiały zbyt dużo pamiętać. Wystarczy, że pójdą do sklepu i poproszą o „My World 4.0” czy „My World 12.0”. Kto by sobie zawracał głową jakimiś tytułami? Nastolatek skosił konkurencję i w przeciągu kilku miesięcy stał się najpopularniejszym dzieciakiem na świecie. Sława, pieniądze i wielka kariera, chciałoby się zacytować Dżoanę Krupę z „Tap Madl”. Tak to właśnie wyglądało w przypadku Justina. Zastanawiam się, za co fanki tak go kochają. Za wygląd? Hmmm, pozostawię to bez komentarza. Głos? Muzykę? Przekonam się po przesłuchaniu „My World 2.0”. trzymajcie kciuki, bym i ja nie wpadła w ‘bieberkomanię’.

Czytaj dalej #241 Justin Bieber “My World 2.0” (2010)